Widzę, ile jest wyświetleń pod rozdziałami, a komentarzy jak nie było, tak nie ma.
No ludzie!
Przecież, jeśli ponad 50 osób wyświetli rozdział, to jakaś garstka, choćby 5 mogłaby skomentować! Poważnie się zastanowię nad systematycznym dodawaniem, (albo nawet nad zawieszeniem/usunięciem)bo wybaczcie, ale bez opinii, to ja nie mam bladego pojęcia co sądzicie o rozdziale. Jeśli Wam się coś nie podoba to piszcie na maila othersidedrarry@gmail.com lub na mój prywatny mail dominka.turcja@gmail.com
Jeśli już nie chcecie pod rozdziałem....
Zrozumcie, że to motywuje! Potem to nie wiem, czy mam coś zmienić, czy się podoba, itd..
I nie. Wbrew pozorom, wyświetlenia tego NIE pokazują.
Macie dziesiątkę.
X
-Mogę wiedzieć, czemu nie jesteście
w dormitoriach?!
Chłopcy odskoczyli od siebie, jakby
ktoś im tam wyczarował ogień, który ich parzył. Oboje spojrzeli
na Malfoya z rozbawieniem. Czuli lekkie zażenowanie sytuacją,
jednak zdecydowanie bardziej dopisywało im poczucie humoru. Na
początku zachichotali, jednak widząc zirytowaną minę arystokraty
wybuchnęli niepohamowanym śmiechem, co tylko bardziej rozjuszyło
blondyna.
-Nott do dormitorium, już!- syknął w
stronę kolegi- No już, chyba, że chcesz, żeby Snape się
dowiedział o łamaniu zasad- dokończył z wrednym uśmieszkiem na
ustach.
Theo warknął pod nosem, ale ulotnił
się, mrugając do wybrańca. Gryfon oparł się o ścianę z
nonszalancją i spojrzał znudzony na Dracona, którego maska
obojętności została zastąpiona zwyczajnym rozczarowaniem.
-Wyjaśnisz mi to?
-Nie mam czego.
-Oh doprawdy? Mnie się wydaje, że
jednak przydałoby się coś powiedzieć.
-Chyba nie jesteś zazdrosny, co?
-Nie, no bo nie mam powodów, żeby być
zazdrosnym, widząc, jak całujesz się z innym chłopakiem- warknął
wytrącony z równowagi ślizgon, rozśmieszając przy tym bruneta.
-Po pierwsze, Malfoy. Nie całowałem
się z Theo, tylko zostałem pocałowany w policzek na pożegnanie. A
po drugie. My nie jesteśmy
parą. Raz się całowaliśmy, ale to nie robi z nas od razu
małżeństwa, wiesz?- prychnął.
-Słuchaj,
Harry. Nie jesteśmy
parą, ale moglibyśmy być.
Powiedziałeś, że nie jesteś zabawką. Okej, ale nie traktuj też
mnie tak.
-Nie
traktuję-warknął zirytowany brunet.
-Świetnie. Więc
umów się ze mną. Dzisiaj.
Potter prychnął,
ale skinął głową.
-Dwudziesta na
dziedzińcu.
I odszedł,
zostawiając Draco samego ze swoimi myślami.
Niestety, była
sobota. Niestety- dlatego, że Harry nie miał czym zająć myśli.
Cały czas myślał o wieczorze. Umówił się z Malfoyem i szczerze,
nie wiedział, czy bardziej jest zachwycony czy przerażony. Kiedy
wpadł na Notta, kamień spadł mu z serca. W końcu mógł się
komuś wygadać. Poszli więc na błonia i zasiedli jak najdalej od
pozostałych uczniów.
-I co? Miałeś
problemy, jak wrócił?
-Malfoy to mi może
podskoczyć. Jak wrócił, to udawałem, że śpię, a rano
wymsknąłem się, jak był na śniadaniu. No, a potem spotkałem
ciebie.
-Mhm.
-A ty co taki
zamyślony?
-Umówiliśmy się
na dwudziestą.
-Łoo.. Wybraniec
się stresuje?
Potter prychnął i
szturchnął przyjaciela w ramię.
-Boję się. Ale
nie randki.- dodał, widząc wzrok ślizgona- Jesteśmy po różnych
stronach. To nie ma sensu przecież. Złoty Chłopiec i syn
śmierciożercy. To nie pasuje.
-A tam. Marudzisz,
Potter. Idziecie tylko na randkę, a nie do ołtarza. Wyluzuj. Nie
musisz się z nim wiązać, ani od razu iść do łóżka. Macie po
prostu się spotkać i dobrze bawić.
-Uhm..
-No dalej, Potty!
To tylko randka! Nie panikuj, jak trzynastolatka!
Harry wzniósł
oczy ku niebu, ale wiedział, że przyjaciel ma rację.
Położył
się na trawie i podparł głowę na dłoniach. Nie był przekonany
do wieczoru z Draco, ale z drugiej strony.. Przecież nie biorą
ślubu, a idą jedynie na piwo.. czy gdzieś. Taak. Harry nawet nie
wiedział, gdzie się wybierają. To „niespodzianka”. Dzieciak.
Chłopcy już się
nie odzywali. Wystarczało im, że ten drugi był obok i wszystko
inne nie miało znaczenia. Nie wrócili do tematu z poprzedniej nocy.
Czuli, że to nie jest konieczne. Żadnemu z nich to nie
przeszkadzało, jednakże nie czuli potrzeby, by to okazywać
publicznie. To była ich sprawa,
a już sam fakt, że widział to Malfoy
nie stawiało sprawy w dobrym świetle.
Co
do Malfoya, to taaak. Był nawet bardziej niż zazdrosny, czego Harry
tak w sumie to nie rozumiał. No bo.. Oni nie chodzili ze sobą,
praktycznie nic między nimi nie było, a jednak.. Arystokrata nie
był zadowolony z takiego widoku. Z resztą, kto by był? Najpierw
Harry oświadcza, że nie jest zabawką, a potem jest w takiej, a nie
innej sytuacji, ze swoim przyjacielem.
Więc w sumie złość
blondyna była całkowicie uzasadniona.
Harry jednak wiedział, że Malfoy go nie zrozumiał wtedy.
Chłopiec poczuł szturchnięcie, więc wyrwany z transu spojrzał
zaskoczony na Notta.
-Odpłynąłeś. Dalej myślisz o wieczorze?
-Coś w ten deseń- mruknął, a widząc zdezorientowanie na twarzy
kumpla, pospieszył z wyjaśnieniami- Oświadczyłem Malfoyowi, wtedy
kiedy się całowaliśmy, że nie jestem zabawką, ale.. Chyba nie
zrozumiał o co mi chodzi.
-Nie dziwię się. Też nie mam pojęcia.
Gryfon westchnął i rozmasował skronie.
-Nie wiesz nawet, ilu próbowało mi się dobrać do spodni. Każdy,
bądź każda, chciał czy tam chciała zaliczyć wybrańca, słynnego
chłopca, który przeżył.
-Niech zgadnę. Obawiasz się, że on jest taki sam.
Gryfon jedynie skinął.
-Nie martw się. Nie pozwolę mu. On skrzywdzi ciebie, jak skrzywdzę
jego.
Harry uśmiechnął się nikle i spojrzał na zachodzące słońce.
-Muszę się zbierać.
Nott skinął i pozbierali się z ziemi, kierując do zamku.
Draco od ponad godziny siedział w łazience i szykował się do
spotkania z Potterem. Chciał, żeby wszystko było idealnie. Miał
nadzieję, że jego plany się spełnią. Wiedział, że nie łatwo
będzie zdobyć serce wybrańca, jednak postanowił podjąć się
tego zadania. Obiecał sobie, że zdobędzie sobie tego gryfona, czy
komuś się to podoba czy nie. W końcu sam, nie od dzisiaj, był
zauroczony Potterem. Pytanie tylko, czy Harry był nim zainteresowany
choć w podobnym stopniu?
Nieważne.
Tak czy inaczej, Malfoy rozkocha w sobie Pottera i nikt mu nie
przeszkodzi. W końcu
jestem Malfoyem.
Gotowy chłopiec spojrzał na zegarek.
-No to czas zacząć wcielać swój plan w życie.
I z uśmiechem na twarzy skierował się do wyjścia.
Harry
przysiadł na murku, w oczekiwaniu na Malfoya. Co
jeśli mnie wystawił? Bał
się. Bał się, że to tylko żart, że Malfoy chciał się tylko
pośmiać.. Nie bądź
głupi, Potter. Zbyt długo prosił o spotkanie, by teraz odpuścić.
Uspokój się!
Wsunął
dłonie w kieszenie zwykłych, mugolskich dżinsów i spojrzał na
pojawiający się na niebie księżyc. Aktualnie był początek
listopada, zbliżała się przerwa świąteczna. Potter, jak co roku,
dostał zaproszenie, by spędzić święta u Rona. Jednak, po raz
pierwszy nie był przekonany. Tego roku nie miał ochoty na spędzanie
świąt u kumpla. Tego roku minęło siedemnaście lat, od kiedy
rodzice Harry'ego nie żyją. Nie jest to okrągła rocznica. Nie
jest wyjątkowa. Jest, jak wszystkie inne. Ale teraz Harry ma właśnie
siedemnaście lat. Jest starszy i rozumie więcej. Ma swoje problemy,
nie tylko związane z zbliżającą się wojną, ale i sercowe. Czuł,
że się zakochuje, a to nie wróżyło nic dobrego, zwłaszcza, że
to jego wróg
był teraz wybrankiem. Dodatkowo miał wrażenie, że mimo iż
zakochuje się w Malfoyu, to nie wyzbył się uczucia do Cedrika. A
to komplikowało sprawę. Zwłaszcza, że obaj go chcieli. Nie miał
wsparcia rodziców. Nie mógł usłyszeć porad ojca, ani współczucia
matki. Miał problemy nastolatka i musiał sobie z nimi radzić sam.
Wolałby, żeby jego rodzice żyli. Ale.. Ale przecież to
niemożliwe. Nie można przywrócić życia zmarłym. Chciałby móc
z kimś o tym pogadać. Nie miał rodziny. Rodzice nie żyją od
kilkunastu lat, a Syriusz.. Syriusz od dwóch. Nie ma nikogo, kto by
mu pomógł. Nikogo nie zapyta, o to co go dręczy. Nikt go nie
wesprze w walce z Voldemortem..
-Harry?
Poczuł delikatny dotyk na ramieniu i podskoczył, wystraszony.
Spojrzał na arystokratę i uśmiechnął się słabo.
-Wszystko w porządku?
-Tak, zamyśliłem się tylko.
Malfoy uśmiechnął się i skinął na Hogsmeade.
-Idziemy?
Potter przytaknął i skierowali się do wioski.
Draco postanowił zabrać wybrańca na zwyczajny spacer. Wiedział,
że Potter nie czułby się dobrze w drogiej restauracji, a wypad do
pubu na pierwszej randce, zdecydowanie odpadał. Więc Malfoy
zaplanował spacer. Było już ciemno, tylko niektóre latarnie
świeciły słabym blaskiem. Chłopcy dużo rozmawiali i śmiali się.
Chcieli się dobrze poznać. Draco chciał jak najwięcej dowiedzieć
się o Harrym, by później móc go zaskakiwać i wciąż od nowa
zdobywać. Bardzo by chciał, aby im się udało. Robił sobie
nadzieję, ale wiedział, że jeśli czegoś chce, to to dostanie. Z
resztą, jakby nie było, już pocałował Pottera. Było to w
prawdzie spontaniczne, ryzykowne i nieprzemyślane, ale za to jak
opłacalne! Jednak arystokrata miał skrytą nadzieję, że ich
znajomość taka nie będzie. Okej, może i lubił ryzyko, ale
spokojny związek, też dobrze by zrobił. Chociaż życie z Złotym
Chłopcem nie może być spokojne. Prawda jest taka, że Draco
najchętniej rzuciłby się na Pottera od razu i nie wypuścił go
bardzo, bardzo długo. Właściwie to nigdy. Wiedział jednak, że
Harry nie jest łatwy. Nie dopuści do siebie nikogo od razu. Na to
trzeba czasu. Malfoy doskonale zdawał sobie sprawę, ile osób
próbowało już się dobrać do Harry'ego. Poznać, zaliczyć,
odstawić. Ale nie Draco. On taki nie był. Jemu nie zależało na
seksie. Nie aż tak. Chciałby poznać chłopaka, dobrze się z nim
bawić, pozwolić związkowi się rozwinąć, wtedy ewentualnie pójść
do łóżka, ale żeby związek nadal trwał. Najlepiej zaręczyć
się i od razu wziąć ślub. Gdyby Draco mógł, poprosiłby o rękę
Harry'ego tu i teraz.
Blondyn spojrzał na ożywionego gryfona i uśmiechnął się.
Widział błysk w oku i szczęście wymalowane na twarzy. Poczuł, że
jego spodnie robią się ciaśniejsze.
Prawda była taka, że Draco nigdzie się nie spieszyło, ale Potter
tak cholernie go pociągał, że wziąłby go tu i teraz.
Ślizgon szybko otrząsnął się z wizji siebie i Harry'ego w łóżku
i natychmiast odwrócił wzrok, starając się ukryć pożądanie.
Idiota! Zganił się w myślach i błagał, żeby Harry nie
dostrzegł jego dziwnego zachowania. Nie chciał, żeby brunet
pomyślał, że jest taki jak wszyscy.
Tym razem mu się udało. Harry nic nie zauważył.
-Zimno. Wracamy do zamku?
Arystokrata zachichotał i skinął.
Czy ja
chichoczę? Co się ze mną dzieje?!
Randka choć nie długa, była niesamowicie udana. Chłopcy może nie
robili nic nadzwyczajnego, ale wystarczyło im, że spędzają razem
czas. Zdążyli się trochę poznać, pośmiali się i poczuli, że
to nie jest ich ostatnie spotkanie.
Będąc już niedaleko, każdy poczuł smutek. Ich spotkanie niestety
dobiegało końca.
-Dobrze się bawiłem.
-Ja też.
-Musimy to powtórzyć.
-Możemy to codziennie powtarzać-wyrwało się arystokracie, nim
zdążył ugryźć się w język.
-Ja.. Umh..
-Przepraszam, nie powinienem tego mówić. Rozumiem, że nie chcesz
się spieszyć, że się boisz, że dużo przeszedłeś.. Najchętniej
od razu bym cię poślubił,- zaśmiał się nerwowo- bo mi serio
zależy, ale wiem, że boisz się zra..
Nie mógł dokończyć, ponieważ Harry zamknął mu usta
pocałunkiem. Ten pocałunek był inny. Spokojny, czuły, delikatny.
Nie taki szybki, żeby ktoś ich nie zobaczył, nie agresywny, nie
zachłanny. Nie. Nieśmiały pocałunek, z nutką namiętności.
Całowali się długo i powoli, a gdy się od siebie odsunęli,
spojrzeli niepewnie w swoje oczy. Pierwszy odezwał się Potter.
-Mi też zależy. Cieszę się, że rozumiesz to wszystko. Masz
rację, boję się, że znowu ktoś mnie zrani, ale nie mogę uciekać
przed związkami. Mo.. Myślę, że możemy spróbować. Dajmy po
prostu temu czas. Niech się dzieje, co ma się dziać, na spokojnie.
Nic nie przyspieszajmy, nie zmuszajmy się. Może wyniknie z tego coś
dobrego, a może wręcz przeciwnie. Zobaczymy.
Draco uśmiechnął się i pogładził gryfona po policzku.
Przyciągnął go jeszcze raz do siebie, tym razem całując o wiele
mocniej. Gdy nie mogli zaczerpnąć tchu, oderwali się, ale po
chwili Malfoy zaczął badać ustami szyję bruneta. Zassał się,
pozostawiając po sobie ślad.
-Jesteś mój.
Harry zachichotał i skinął. W jego oczach można było dostrzec
wesołe ogniki.
-Ale nie chcę się na razie ujawniać. Wolałbym to zrobić dopiero,
gdy będziemy pewni.
Blondyn przytaknął z uśmiechem, zgadzając się z wybrańcem. W
głębi duszy skakał, jak małe dziecko.
Harry zresztą też. Wreszcie był ktoś, kto rozumie jego potrzeby.
Czy czegoś więcej potrzeba do szczęścia?
Bał się jedynie zaufać. Szczególnie, że jego wybrankiem okazał
się wróg. Czy to nadal wróg?
Weszli do zamku w dobrych humorach. Żegnając się, każdy wrócił
do siebie.
Malfoy, mimo wszystko, nie zapomniał o zemście na Theodorze.
||wyimaginowana
''-Uhm..
OdpowiedzUsuń-No dalej, Potty! To tylko randka! Nie panikuj, jak trzynastolatka!'' <--- płacze z tego xDDDD
Na wstępie przepraszam za to że nie skomentowałam ostatniego rozdziału. Mam masę pracy i po prostu nie wyrabiam. Mam nadzieję że zrozumiesz:)
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału- wspaniały, genialny ale trochę za krótki:) na Twoim miejscu pomyślałabym nad zrobieniem z życia miłosnego Pottera wątku drugoplanowego za to na pierwszym planie postawiłabym coś a'la walka Dobra ze Złem. Byłoby jeszcze ciekawiej:)
Shila:**
Jasne, że rozumiem!
UsuńCo do Twojej opinii, wezmę ją pod uwagę ;)
Ale jak na razie mam kilkanaście rozdziałów do przodu :D
Dziękuję za opinię i mam nadzieję do następnego ;)
|wyimaginowana
Cześć i czołem tu NN:)
OdpowiedzUsuńCudna randka!! Co tu pisać, skoro koleżanka Shila ujęła wszystko wspaniale. Zgadzam się z Nią w pełni:)
NN
PS: Nie złość się i nie zawieszaj bloga, złotko. Co ja bez Ciebie pocznę?
No heeej :D To znowu ja :P
OdpowiedzUsuńRozdzialik jak zwykle cudny :D Aww Potty i Dracuś <3 Jaki Draco tutaj słodziutki :D Mam nadzieję, że tak zostanie do końca :D
Życzę weny :D