Hejo,
So, rozdział wcześniej, ponieważ Dominika ma dobry humor, no i lubię umilać człowiekom tygodnie szkoły! :)
Poruszę jeszcze sprawę komentarzy. Wiem z własnego doświadczenia, że duża część osób nie lubi komentować, bo np. się wtydzą czy cuś.
Tak czy inaczej, zapraszam do zostawiania opinii, niekoniecznie pod postem (mimo że można anonimowo ;]), ale na mojego maila dominika.turcja@gmail.com
E-mail jest także po lewej stronie, gdyby ktoś chciał :]
Jeśli macie jakieś zastrzeżenia, to również zapraszam na pocztę, jeśli nie chcecie publicznie ^^
Co do samego opowiadania..
Radzę się przyzwyczaić do pana Diggory'ego, ponieważ będzie nam bardzo długo towarzyszył ;)
Nie przedłużając, zapraszam na 6 :]
enjoy, x
VISo, rozdział wcześniej, ponieważ Dominika ma dobry humor, no i lubię umilać człowiekom tygodnie szkoły! :)
Poruszę jeszcze sprawę komentarzy. Wiem z własnego doświadczenia, że duża część osób nie lubi komentować, bo np. się wtydzą czy cuś.
Tak czy inaczej, zapraszam do zostawiania opinii, niekoniecznie pod postem (mimo że można anonimowo ;]), ale na mojego maila dominika.turcja@gmail.com
E-mail jest także po lewej stronie, gdyby ktoś chciał :]
Jeśli macie jakieś zastrzeżenia, to również zapraszam na pocztę, jeśli nie chcecie publicznie ^^
Co do samego opowiadania..
Radzę się przyzwyczaić do pana Diggory'ego, ponieważ będzie nam bardzo długo towarzyszył ;)
Nie przedłużając, zapraszam na 6 :]
enjoy, x
Harry
był zły. Chociaż to właściwie niedopowiedzenie. Gryfon był
wściekły.
-Pan
sobie ze mnie żartuje, profesorze?!
I starał
się zachować spokój.
-Nie,
Potter, nie żartuję. Rusz swój szanowny tyłek i usiądź obok
Dracona natychmiast.
-DZISIAJ-zaznaczył
Harry-mogę to zrobić. Ale NIE będę siedział z tym kretynem na
każdych zajęciach!
Gryfon
ruszył do ławki ślizgona, nie zaszczycając go ani jednym
spojrzeniem. Warknął pod nosem i spojrzał na Snape'a, „słuchając”
jego wykładu.
-Ej,
Potter-cichy szept wyrwał Harry'ego z otępienia. Odwrócił się,
spoglądając na wołającego go ślizgona.
-Znowu
po nazwisku? Myślałem, że mamy to już za sobą- szepnął Gryfon,
wydymając dolną wargę, co spowodowało chichot.- Co tam?
-Masz
czas po zajęciach?
-Hm..
-Oj, no
Harry!
-Jasne,
że mam. Dla Ciebie miałbym nie mieć?
Zanim
Theo zdążył mu odpowiedzieć, nad nimi pojawił się mistrz
eliksirów.
-Panie
Potter, panie Nott, zamiast przeszkadzać w moich lekcjach, niech się
panowie umówią po nich-syknął.
Okej, miarka się
przebrała.
-Tak
się składa, profesorze, że właśnie to robimy. To co Theo? Na
dziedzińcu?
Ślizgon
skinął, a cała klasa łącznie z nauczycielem wpatrywała się w
nich w szoku.
Pożałuję tego, czuję
to.
Na
transmutacji Harry czuł się osaczony. Hermiona i Ron ciągle pytali
o sytuację z eliksirów, a Harry naprawdę nie czuł się na siłach,
żeby to im tłumaczyć. Znaczy no.. Nie miał czego
tłumaczyć, bo po prostu chciał spławić nietoperza. Tylko, że
wyglądało to jakby umawiali się na randkę.
Trudno. Nie ich sprawa.
A to, że
cała klasa zwróciła na nich uwagę, to już swoją drogą.
-Harry,
mogę z Tobą porozmawiać?
Kiedy
zmartwiona Hermiona właściwie ignorowała nauczycielkę, to
znaczyło, że coś się stało.
-Jasne,
Mionka, co się stało?
Dziewczyna
skinęła głową na drzwi i po chwili wymknęli się cicho z klasy.
-Chodzi
mi o..o Cedrika
-Przecież
już Ci mówiłem, że..
-Wiem.
Chodzi mi raczej o wczorajsze spotkanie. Wróciłeś
jakiś..nieobecny. Co się stało?
-Hermiona,
nie sądzę, żebyś chciała..
-Chcę.
-Nie
jestem przekonany.
-Harry!
-To
naprawdę nie jest dobry..
-Harry,
proszę Cię...
-NIE
TWOJA SPRAWA!
Gryfonka
zakryła usta dłonią, niedowierzająco, a Harry starał się
uspokoić.
-Harry,
ja..
-Słuchaj,
poniosło mnie. Przepraszam. Ale..Nasze spotkania polegają na
seksie, nie ma między nami miłości. A wczoraj rozmawialiśmy
długo. Mogę mu ufać i jest dla mnie wsparciem. Jest... Jest jedna
sprawa, o której nie wiecie i nie dowiecie się w najbliższym
czasie.
-Ale..
-Wiem,
że mogę wam ufać, ale chcę to załatwić sam, okej?
Dziewczyna
nieufnie przytaknęła, obiecała sobie jednak, że będzie miała
przyjaciela na oku.
Ginny
spieszyła się na zajęcia. Nie lubiła się spóźniać, a w tej
chwili była właśnie spóźniona. Na opcm. Rudowłosa była tak
zamyślona, kiedy biegła, że nie zauważyła idącej grupki
naprzeciw. Dopiero kiedy upadła i usłyszała drwiący głos,
spojrzała w górę. Wpadła na Malfoya
Draco
wracał do lochów razem z Blaisem i Pansy. Był zły na Notta, ale
bardziej w tym momencie dręczył go fakt, że mistrz eliksirów
starał się uprzykrzyć im obojgu życie. To znaczy Malfoy ostatnio
miewał dziwne wyrzuty sumienia.
Żałował, że gnębił Ha..Pottera i myślał, co z tym zrobić.
Nie czuł się na siłach, można by powiedzieć, że się wstydził,
że ma uczucia. Zatem, kiedy Snape przydzielił
ich do wspólnej pracy na eliksirach, Draco poczuł ulgę
i jakieś nieznane mu uczucie. No i kiedy widział, jak Potter i
Theodore rozmawiają trafiał go szlag. Albo gdy Potter za bardzo się
wychylił i koszula podnosiła się do góry, ukazując czerwone, a
czasem fioletowe ślady, łudząco przypominające malinki.
I nie, Draco wcale nie był
zazdrosny. Niestety ślizgon nie mógł dłużej nad tym myśleć,
ponieważ ktoś na niego wpadł. Spojrzał w dół, na złą
dziewczynę i od razu zniknął jego łagodny wyraz twarzy.
-No ja się nie dziwię, że nie umiesz chodzić, skoro jesteś
Weasley'ówną.
Gryfonka poderwała głowę do góry i spojrzała na arystokratę.
Prychnęła cicho i wstała, otrzepując szatę. Chciała wyminąć
trójkę uczniów, jednak Malfoy nie zamierzał odpuścić.
-Puść mnie!
-Należą się chyba jakieś przeprosiny, nie sądzisz?
-Ciebie mam przepraszać, Malfoy? W marzeniach.
-Oh, świetnie. Dawno nie odjąłem nikomu punktów.. Dwadzieścia
dla Gryffin..
-Malfoy, znowu odejmujesz punkty za nic? Nudzi Ci się?
Kiedy zobaczył zbliżającego się Pottera z Nottem wkurzył się
jeszcze bardziej.
-Nie Twój interes, Potter.
Nie miał siły na starcie z gryfonami, więc skupił się na tym, co
miał zrobić i postanowił odejść. Oj
tak, z Draco naprawdę nie było dobrze.
-Dwadzieścia dla Gryffindoru i koniec tematu. Na lekcje, już.
Odwrócił się i odszedł, jednak usłyszał jeszcze chichot
Theodore'a.
-Chyba się Ciebie wystraszył, Harry.
Draco
odwrócił się by zmierzyć ich groźnym spojrzeniem, jednak
zobaczył tylko jak się wygłupiają i och.
Harry miał naprawdę dużo malinek.
Ginny podziękowała Harry'emu i Nottowi i pobiegła na zajęcia. Nie
chciała się jeszcze bardziej spóźnić.
Na
lekcjach jednak nie umiała się skupić, ponieważ głowę
zaprzątało jej ciało Harry'ego. W dobrym sensie oczywiście.
Myślała o tych wszystkich śladach, które widziała i o tych,
które chłopak skrywał pod ubraniami. Zastanawiała się, kim jest
osoba, która tak ozdobiła
ciało jej przyjaciela.
Obiecała sobie, że dowie się tego za wszelką cenę, chociaż
miała swoje przypuszczenia.
Modliła się jednak, żeby okazały się błędne.
Harry siedział na błoniach, oparty o pień drzewa. O jego kolana
opierał się Theodore, który bawił się palcami. Chłopcy nie
musieli nic mówić, rozumieli się bez słów. Od kiedy postanowili
nie ukrywać swojej przyjaźni, nikogo już nie dziwił fakt, że
spędzają razem czas.
-Ej, Harry..
Gryfon spojrzał na chłopaka zainteresowany.
-Powiesz mi, kto Cię tak urządził?
Harry zaśmiał się i uderzył przyjaciela w bok.
-Serio pytam. Chciałbym wiedzieć, z kim spotyka się mój
przyjaciel.
Potter
zamyślił się na chwilę. Nie był pewien, czy może powiedzieć
Nottowi o swoim hm..romansie
z ex. Ale byli przyjaciółmi, a przyjaciele powinni sobie ufać,
prawda?
-Pamiętasz Cedrika Diggory'ego?
||wyimaginowana
Dobre! :D
OdpowiedzUsuńZ Harrego musi być niezłe ciacho... mniam... Skoro aż trzech się wokół niego kręci/ Draco, Theo i Cedric/
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam że z Ginny jest taka zazdrośnica
:p