- Nieco krócej niż zwykle.
- enjoy,x
- XXIII
- To wszystko stało się tak szybko. W jednej chwili chłopiec stał w drzwiach do gabinetu, a w drugiej był mocno przytulony do swojego ojca chrzestnego. Po jego policzkach spłynęło parę łez; łez szczęścia.
- -Harry...
- Ale wtedy brunet odsunął się i spojrzał na dwoje ludzi w pomieszczeniu.
- -Okłamaliście mnie.
- Malfoy patrzył na swojego gryfona, zauważając, że coś jest nie tak. Brunet siedział smutny, a może zły. Arystokrata nie mógł rozróżnić emocji, które przelatywały przez twarz jego chłopaka. Kiedy Harry poderwał się i wyszedł z Wielkiej Sali, Dracon chciał pójść za nim, jednak wyprzedził go Nott. Malfoy był wściekły i poszedł za nimi.
- -Harry! Harry, czekaj!
- Brunet jednak ignorował swojego przyjaciela i szedł dalej, dopóki Nott nie zagrodził mu drogi.
- -Harry, co się dzieje?
- Chłopiec nie odpowiedział, a po jego policzku spłynęła łza. Theo dotknął jego ramienia, obrócił go do siebie i mocno przytulił. Potter wtulił się w ciało przyjaciela, zaciskając powieki.
- -Hej, Harry, będzie dobrze. Nie przejmuj się, jestem przy tobie zawsze.
- Gryfon skinął głową, a Theodore pogłaskał go po włosach. Starł łzę z jego policzka, podciągając jego podbródek. Harry otworzył oczy, spoglądając w tęczówki ślizgona. Poczuł nagłą potrzebę bycia bliżej, kiedy usłyszał chrząknięcie. Spojrzał na osobę, która im przerwała i odskoczył od chłopaka, dostając palpitacji serca. Chciał odsunąć się jak najdalej, kiedy poczuł zimną ścianę i pulsujący ból czaszki. Ujrzał przed oczami kolorowe plamki, ale szybko zniknęły. Na ich miejscu pojawiły się stalowoszare tęczówki ukochanego.
- -Harry, co się dzieje?
- -Nic takiego, Draco. Naprawdę, nie przejmuj się.
- Arystokrata westchnął i odsunął się od swojego chłopaka. Brunet chciał odejść, ale poczuł, jak Malfoy łapie go za nadgarstek.
- -Nie ufasz mi.
- Harry wyrwał się i spojrzał wściekły w oczy blondyna. Miał dość.
- -Wiesz, co się stało? Dumbledore mnie okłamał. Syriusz żyje. Na twoje nieszczęście, ta twoja pieprzona ciotka go nie zabiła. Zadowolony?
- W głosie gryfona słychać było dużo sarkazmu i jadu. Draco się to nie spodobało. Nie tylko sposób, w jaki wybraniec to powiedział, ale też słowa, które wydostały się spomiędzy jego warg. Zdenerwowany pchnął Pottera, aż ten zderzył się ze ścianą.
- Hermiona martwiła się o Harry'ego. Znowu. Miał pogadać z Ronem, jak wróci od dyrektora, ale on wrócił.. zły. Gadał coś o kłamstwach, o Bellatrix, o Zakonie... Granger nic z tego nie rozumiała, ale kiedy chciała zapytać, Harry po prostu wybiegł z Wielkiej Sali. Nim ona zdążyła wstać, za wybrańcem pobiegł już Nott, a zaraz później Malfoy. Wściekły Malfoy. Przestraszona gryfonka spojrzała na Ginny, która również obserwowała sytuację. Bez wahania, obie poderwały się do góry i również opuściły pomieszczenie.
- -CISZA!
- Nagle w pomieszczeniu nie było słychać nawet oddechów. Czarny Pan był wściekły i każdy to wiedział. Dlatego nikt nie próbował nawet drgnąć.
- -Lucjuszu! Miałeś się czegoś dowiedzieć, więc słucham.
- -Panie- mężczyzna skłonił się- Potter wrócił do Hogwartu i nic mu nie jest. Najwidoczniej informacje były fałszywe..
- -Świetnie!
- Wszyscy spojrzeli zdziwieni na swojego pana.
- -Nie rozumiecie? Wreszcie będę mógł się z nim sam policzyć.
- Szyderczy śmiech rozniósł się po sali, a kilka osób wzdrygnęło się.
- -Harry Potter.. Zginie z moich rąk. I to już niebawem.
- A zebrani wiedzieli, że to co mówi Voldemort jest prawdą..
- Harry spojrzał zdziwiony na swojego chłopaka i zauważył, że ten jest zły. Wiedział, że arystokrata nie chciał go skrzywdzić, mimo to w jego żyłach obudziła się adrenalina. Nie pozostał dłużny i rzucił się na Malfoya. Bynajmniej tym razem nie będą to czułe potyczki.
- Hermiona i Ginny usłyszały krzyki i przyspieszyły. Skręciły w boczny korytarz i stanęły zszokowane obok Notta, obserwując rozgrywającą się na ich oczach akcję.
- Severus Snape krążył po sali eliksirów.
- -Nie, nie, nie!
- Uderzył ręką o stół. Był zły, smutny i przerażony. Obiecał. Przecież jej to obiecał. Mógł albo zdradzić Voldemorta i zginąć, albo... Zdradzić Lily. Nie wiedział, co robić. Znowu był na rozstaju. Jasna strona kontra ciemna. Wciąż na granicy. Liczyły się tylko te dwie strony. Która wygra? Każdy znał odpowiedź.
- Malfoy odepchnął od siebie chłopaka i zamachnął się, wymierzając cios w szczękę ukochanego. Ten nie był mu dłużny i po chwili obaj tarzali się po ziemi, okładając pięściami. Nie zwracali uwagi na przybyszy, byli zbyt zajęci sprawianiem sobie bólu. Kiedy Draco kopnął Harry'ego w brzuch, ten nagle odskoczył i skulił się, zaczynając kasłać krwią. Wtedy do arystokraty dotarło, co się właśnie stało. Zerwał się na równe nogi i podbiegł do gryfona, jednak ten go odepchnął.
- -Theo...
- W momencie ślizgon doskoczył do przyjaciela i złapał go, nim stracił przytomność.
- -Brawo, Malfoy. Właśnie pobiłeś swojego chłopaka.
- wyimaginowana
niedziela, 5 czerwca 2016
Rozdział 23
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Prosze Paniii... oni się biją... :D
OdpowiedzUsuń