niedziela, 5 czerwca 2016

Rozdział 23

Nieco krócej niż zwykle.
enjoy,x
  XXIII
To wszystko stało się tak szybko. W jednej chwili chłopiec stał w drzwiach do gabinetu, a w drugiej był mocno przytulony do swojego ojca chrzestnego. Po jego policzkach spłynęło parę łez; łez szczęścia.
-Harry...
Ale wtedy brunet odsunął się i spojrzał na dwoje ludzi w pomieszczeniu.
-Okłamaliście mnie.

Malfoy patrzył na swojego gryfona, zauważając, że coś jest nie tak. Brunet siedział smutny, a może zły. Arystokrata nie mógł rozróżnić emocji, które przelatywały przez twarz jego chłopaka. Kiedy Harry poderwał się i wyszedł z Wielkiej Sali, Dracon chciał pójść za nim, jednak wyprzedził go Nott. Malfoy był wściekły i poszedł za nimi.

-Harry! Harry, czekaj!
Brunet jednak ignorował swojego przyjaciela i szedł dalej, dopóki Nott nie zagrodził mu drogi.
-Harry, co się dzieje?
Chłopiec nie odpowiedział, a po jego policzku spłynęła łza. Theo dotknął jego ramienia, obrócił go do siebie i mocno przytulił. Potter wtulił się w ciało przyjaciela, zaciskając powieki.
-Hej, Harry, będzie dobrze. Nie przejmuj się, jestem przy tobie zawsze.
Gryfon skinął głową, a Theodore pogłaskał go po włosach. Starł łzę z jego policzka, podciągając jego podbródek. Harry otworzył oczy, spoglądając w tęczówki ślizgona. Poczuł nagłą potrzebę bycia bliżej, kiedy usłyszał chrząknięcie. Spojrzał na osobę, która im przerwała i odskoczył od chłopaka, dostając palpitacji serca. Chciał odsunąć się jak najdalej, kiedy poczuł zimną ścianę i pulsujący ból czaszki. Ujrzał przed oczami kolorowe plamki, ale szybko zniknęły. Na ich miejscu pojawiły się stalowoszare tęczówki ukochanego.
-Harry, co się dzieje?
-Nic takiego, Draco. Naprawdę, nie przejmuj się.
Arystokrata westchnął i odsunął się od swojego chłopaka. Brunet chciał odejść, ale poczuł, jak Malfoy łapie go za nadgarstek.
-Nie ufasz mi.
Harry wyrwał się i spojrzał wściekły w oczy blondyna. Miał dość.
-Wiesz, co się stało? Dumbledore mnie okłamał. Syriusz żyje. Na twoje nieszczęście, ta twoja pieprzona ciotka go nie zabiła. Zadowolony?
W głosie gryfona słychać było dużo sarkazmu i jadu. Draco się to nie spodobało. Nie tylko sposób, w jaki wybraniec to powiedział, ale też słowa, które wydostały się spomiędzy jego warg. Zdenerwowany pchnął Pottera, aż ten zderzył się ze ścianą.

Hermiona martwiła się o Harry'ego. Znowu. Miał pogadać z Ronem, jak wróci od dyrektora, ale on wrócił.. zły. Gadał coś o kłamstwach, o Bellatrix, o Zakonie... Granger nic z tego nie rozumiała, ale kiedy chciała zapytać, Harry po prostu wybiegł z Wielkiej Sali. Nim ona zdążyła wstać, za wybrańcem pobiegł już Nott, a zaraz później Malfoy. Wściekły Malfoy. Przestraszona gryfonka spojrzała na Ginny, która również obserwowała sytuację. Bez wahania, obie poderwały się do góry i również opuściły pomieszczenie.

-CISZA!
Nagle w pomieszczeniu nie było słychać nawet oddechów. Czarny Pan był wściekły i każdy to wiedział. Dlatego nikt nie próbował nawet drgnąć.
-Lucjuszu! Miałeś się czegoś dowiedzieć, więc słucham.
-Panie- mężczyzna skłonił się- Potter wrócił do Hogwartu i nic mu nie jest. Najwidoczniej informacje były fałszywe..
-Świetnie!
Wszyscy spojrzeli zdziwieni na swojego pana.
-Nie rozumiecie? Wreszcie będę mógł się z nim sam policzyć.
Szyderczy śmiech rozniósł się po sali, a kilka osób wzdrygnęło się.
-Harry Potter.. Zginie z moich rąk. I to już niebawem.
A zebrani wiedzieli, że to co mówi Voldemort jest prawdą..

Harry spojrzał zdziwiony na swojego chłopaka i zauważył, że ten jest zły. Wiedział, że arystokrata nie chciał go skrzywdzić, mimo to w jego żyłach obudziła się adrenalina. Nie pozostał dłużny i rzucił się na Malfoya. Bynajmniej tym razem nie będą to czułe potyczki.

Hermiona i Ginny usłyszały krzyki i przyspieszyły. Skręciły w boczny korytarz i stanęły zszokowane obok Notta, obserwując rozgrywającą się na ich oczach akcję.

Severus Snape krążył po sali eliksirów.
-Nie, nie, nie!
Uderzył ręką o stół. Był zły, smutny i przerażony. Obiecał. Przecież jej to obiecał. Mógł albo zdradzić Voldemorta i zginąć, albo... Zdradzić Lily. Nie wiedział, co robić. Znowu był na rozstaju. Jasna strona kontra ciemna. Wciąż na granicy. Liczyły się tylko te dwie strony. Która wygra? Każdy znał odpowiedź.

Malfoy odepchnął od siebie chłopaka i zamachnął się, wymierzając cios w szczękę ukochanego. Ten nie był mu dłużny i po chwili obaj tarzali się po ziemi, okładając pięściami. Nie zwracali uwagi na przybyszy, byli zbyt zajęci sprawianiem sobie bólu. Kiedy Draco kopnął Harry'ego w brzuch, ten nagle odskoczył i skulił się, zaczynając kasłać krwią. Wtedy do arystokraty dotarło, co się właśnie stało. Zerwał się na równe nogi i podbiegł do gryfona, jednak ten go odepchnął.
-Theo...
W momencie ślizgon doskoczył do przyjaciela i złapał go, nim stracił przytomność.
-Brawo, Malfoy. Właśnie pobiłeś swojego chłopaka.
wyimaginowana

1 komentarz: