sobota, 28 maja 2016

Rozdział 22

Notatka pod rozdziałem.
 XXII
Ron i Hermiona nieco spóźnieni weszli do wielkiej sali. Tydzień temu wszyscy wrócili do Hogwartu, ale Ron bardzo chciał zostać jeszcze z rodzicami, w końcu napędził im niezłego strachu. Ginny wróciła wcześniej i powiedziała tylko Neville'owi, że złota trójca jest cała i zdrowa. Zrobiła to, bo jej brat o to prosił. Nie chciał, żeby wszyscy dopytywali, czemu ich nie ma, kiedy wrócą i tak dalej. Więc rudowłosa opowiedziała tylko Neville'owi o wszystkim, ponieważ on już i tak wiedział z jej listu. No i Theodorowi, kiedy się spotkali.
Więc teraz, kiedy para weszła do środka, wszystkie pary oczu zwrócone były na nich. Usłyszano szepty, gdzie górowało wciąż jedno pytanie.
Gdzie jest Harry?”
Gryfoni podeszli do swojego stołu i usiedli, zajmując się rozmową z domownikami. Nie odpowiadali na pytania dotyczące ich przyjaciela.

Cedrik czuł się źle. Tydzień temu uczniowie wrócili. Nie było z nimi złotej trójcy. Dzisiaj Cedrik widział Rona i Hermionę, którzy szli w kierunku zamku. Nie było z nimi Harry'ego.

W wielkiej sali był gwar, nawet wśród nauczycieli. Wszyscy się zastanawiali, co z Harrym. Czemu go nie było razem z tamtą dwójką? Czy on naprawdę nie żyje? Wiele pytań się pojawiało.
Dumbledore starał się zapanować nad gwarem. Nie było to łatwe.
Uczniowie byli spanikowani i nie ukrywali tego.
Drzwi do pomieszczenia się otworzyły.

Można by powiedzieć, że czarodziejski świat przegrał walkę ze „złem”. Wszystko na to wskazywało. Harry Potter zniknął, nikt nie wiedział, gdzie jest, a jego przyjaciele unikali rozmów. Ludzie myśleli, że to koniec, że Voldemort wygrał. I właściwie mogli mieć rację.

Harry rozejrzał się po sali, a jego wzrok zatrzymał się na ślizgonach. Wypatrzył wśród nich stalowoszare tęczówki i uśmiechnął się słabo. Widział, że chłopak jest teraz spokojniejszy. Skinął mu delikatnie głową i właściwie nie musiał długo czekać. Draco poderwał się do góry i natychmiast znalazł się przy wybrańcu, a Harry przyciągnął go do siebie.
Widok ten naprawdę zdziwił uczniów i nauczycieli.
Malfoy jednak nie mógł długo nacieszyć się swoim chłopakiem, gdyż po chwili gryfona otoczyła cała szkoła. Ślizgon cicho się wycofał.

Dumbledore odetchnął z ulgą i nakazał wszystkim wrócić na swoje miejsca. Skinął do Harry'ego, a chłopiec wiedział, że musi pójść do dyrektora po kolacji. Albus uspokoił kadrę i zajął swoje miejsce. Nauczyciele też byli spokojniejsi. Wyglądało na to, że złotemu chłopcu nic się nie stało.

Harry usiadł między domownikami i wciągnął się w rozmowę. Opowiedział parę szczegółów, nie zdradzając jednak tych ważnych. Nie wszyscy musieli wiedzieć, jeszcze nie teraz. Chłopak był bardzo zdenerwowany. Poczuł dłoń na ramieniu i spojrzał na osobę, która się do niego uśmiechała. Bez wahania wstał i mocno uściskał przyjaciela.
-Boże, ty dupku. Nie mogłeś się odezwać?!
-Jaki ty milutki.
-Martwiłem się..
-Żyję, Theo. Jestem cały, widzisz?
Odsunęli się od siebie i cicho zaśmiali. Chyba wszystko wracało do normy.
Harry dostrzegł arystokratę, który patrzył na nich z lekką zazdrością. Zachichotał i nachylił się do ucha Notta.
-Powiedz Draco, żeby przyszedł za pół godziny do hangaru.
Theodore zagwizdał, za co oberwał i oddalił się, przeklinając Harry'ego.
Potter zdecydowanie za tym tęsknił.

Wybraniec wszedł do gabinetu dyrektora i poczuł, jak wszystkie troski znikają. Dumbledore siedział na krześle i uśmiechał się do niego przyjaźnie.
-Nie chcę cię zatrzymywać, Harry, wiem, że masz plany-mrugnął do gryfona, pesząc go- Proszę cię jedynie, żebyś przyszedł do mnie jutro zaraz po śniadaniu, zgoda? Mam do ciebie sprawę.
Chłopiec skinął i pospiesznie opuścił gabinet, udając się do swojego dormitorium.

W pokoju wspólnym było głośno. Można powiedzieć, że odbywała się tam mini impreza. Harry jednak nie zamierzał w niej uczestniczyć, bo od razu poszedł pod prysznic.
Domownicy nie chcieli go męczyć, widzieli, że Harry gdzieś się szykował, a oni nie chcieli drążyć. Kiedyś się dowiedzą. Cieszyli się, że nic mu się nie stało, że jest cały i zdrowy. I najwidoczniej w dobrym humorze.
Hermiona uśmiechnęła się, kiedy zobaczyła jak Harry wychodzi. Jej przyjaciel znowu był szczęśliwy.

Ślizgoni docinali Malfoyowi, który szykował się do randki. Nie wiedzieli z kim, ale nie mieli zamiaru się dowiedzieć. Uwielbiali irytować arystokratę, a on najwidoczniej był zbyt podniecony żeby im odpyskować. Więc drwili z niego bez obaw.

Harry spojrzał na czekającego już Draco. Podszedł do niego i zachłannie wpił się w jego usta. Za bardzo mu brakowało tego wszystkiego, żeby teraz z tego rezygnować. Malfoyowi jednak nie zbyt to przeszkadzało. Z przyjemnością oddawał każdy pocałunek chłopaka, błądząc dłońmi po jego torsie. Uśmiechnął się, a spod jego powieki wypłynęła łza szczęścia. Harry był cały i zdrowy.
Wybraniec odsunął się od niego i spojrzał lekko zdziwiony. Arystokrata pokręcił tylko głową, przyciągając gryfona z powrotem.
-Martwiłem się.
Chłopiec zachichotał i musnął ponownie wargi blondyna.
-Draco..
-Tak, skarbie?
-Nie chcę się już ukrywać.
Malfoy spojrzał na niego zszokowany, a po chwili na jego usta wpłynął szeroki uśmiech. Skinął głową i po raz kolejny pocałował ukochanego.
-Kocham Cię.
-Ja mocniej.
Jeszcze długo siedzieli w hangarze, ciesząc się po prostu swoim towarzystwem, a potem udali się w stronę zamku.

Następnego ranka Harry z wielkim uśmiechem zszedł na śniadanie. Brakowało mu tego wszystkiego. Tęsknił za Draco, za jego miękkimi ustami. Miał dość ukrywania się, ale nie chciał wyskoczyć z ich związkiem zaraz po powrocie. No i chciał pogadać najpierw z Ronem. Wyjaśnił wszystko arystokracie i wspólnie postanowili, że pozwolą akcji po prostu się dziać. Nie będą niczego zatrzymywać, ani na siłę pokazywać.
Potter chciał porozmawiać z rudzielcem zaraz po posiłku, przypomniał sobie jednak, że miał stawić się u dyrektora.
To może zaczekać.
Gryfon pchnął drzwi do wielkiej sali i skierował się do swojego stołu. Skinął na przywitanie kilku młodszym, po czym zerwał się na równe nogi, widząc, że do pomieszczenia wchodzi Nott. Podbiegł do niego nie zwracając nawet uwagi na zaciekawione spojrzenia. Chwycił dłoń przyjaciela i wyciągnął go na korytarz, popychając na ścianę, nim drzwi zdążyły się zamknąć.
-Może nie tak przy ludziach?
Brunet jedynie przewrócił oczami i odsunął się od ślizgona.
-Powiedz Malfoyowi, że nie mogę się z nim dzisiaj spotkać między zajęciami, bo będę u Dumbledore'a.
-A może tak „cześć”?
Harry westchnął i musnął policzek Theo, mrucząc powitanie.
-Od razu lepiej. Zgoda, przekażę to temu arystokratycznemu dupkowi. Ale czemu wyciągałeś mnie z wielkiej sali?
-No.. Chodzi o Cedrika. Muszę do niego iść w nocy. A nie chcę, żeby Draco się o tym dowiedział..
-Uuuu, zdrada! Nie ładnie to ta.. aua!
Ślizgon od razu przestał się śmiać, gdyż Harry brutalnie wepchnął mu palce między żebra. Wydął wargi i odwrócił się do gryfona plecami.
-Ojj, Theo! Przepraszam!
Chłopak jedynie prychnął i dalej udawał obrażonego. Poczuł, jak ręce wybrańca oplatają go w pasie, przytulając od tyłu. Głowa złotego chłopca oparła się o jego ramię. Poczuł, jak coś mu trzepocze w żołądku. Odwrócił się z powrotem przodem do gryfona, przez co ten stracił równowagę i byli jeszcze bliżej siebie. Przez nagłą bliskość Theodore potknął się i obaj runęli na posadzkę, jęcząc w tym samym czasie głośne „auuu!”. Musieli dość śmiesznie wyglądać, Nott na podłodze, a Potter na nim. Chłopcy spojrzeli sobie w oczy po czym wybuchnęli głośnym śmiechem. Uczniowie mijali ich zaciekawieni sytuacją, nikt jednak nie zatrzymał się, by poznać prawdę. Drzwi wielkiej sali zostały otworzone, a ze środka wyłoniło się kilka osób, w tym Malfoy, Granger i jej chłopak. Harry wstał, nie zauważając nawet grupki przyjaciół, i otrzepał się z brudu. Podał rękę przyjacielowi i pomógł mu wstać.
-To jak?
-Wpół do dwunastej?
-Jak zawsze.
Chłopcy zaśmiali się, a potem spojrzeli na trzy osoby, które im się przypatrywały.
-O, już mu nie musisz nic mówić, sam przekażę.
Nott przewrócił oczami, poklepał gryfona po ramieniu i wszedł do „jadalni”.
-Ron, chciałem z Tobą pogadać, ale na razie muszę iść do dyrektora, więc jak wrócę?
-Jasne, będę w dormitorium. A teraz wybacz, ale chciałem iść na boisko i z Tobą pograć, ale no jak widać nie możesz.
Rudzielec mrugnął i łapiąc swoją dziewczynę za rękę wyszli z zamku.
Harry uśmiechnął się szeroko i przyciągnął do siebie blondyna, łącząc ich usta w namiętnym pocałunku. Oderwał się po kilku sekundach.
-Muszę iść do Dumbledore'a, słyszałeś, więc nie możemy się spotkać między zajęciami. Wiesz, chciałem pogadać z Ronem..
Malfoy skinął głową i musnął jeszcze przelotnie wargi swojego chłopaka, po czym skierował się w stronę lochów.

Hermiona siedziała na trybunach i obserwowała swojego chłopaka. Na jej usta wkradł się delikatny uśmiech, kiedy widziała tą radość. Przypomniała jej się scena sprzed kilkunastu minut. Harry i Malfoy patrzyli na siebie wygłodniałym spojrzeniem, ale rudzielec zdawał się tego nie zauważyć.
To zmartwiło dziewczynę. Od dawna podejrzewały wraz z Ginny, że coś jest na rzeczy, jednak nie przypuszczały, że chodzi o..to. Granger bała się, jak Ron zareaguje na wiadomość o ich związku, ale miała złe przeczucia. Weasley nienawidził Malfoya, zresztą z wzajemnością. Hermiona chciałaby, żeby Harry był szczęśliwy, jednak... Jeśli Ron ich nie zaakceptuje, to co wtedy? Spojrzała na szczęśliwego rudzielca.
Pewnie o tym Harry chce z nim pogadać.
Tylko jak ta rozmowa się skończy?

Potter wszedł po kamiennych schodach i zapukał energicznie. Usłyszał ciche „wejść”, więc wbiegł do gabinetu i po chwili zastygł w bezruchu. Spojrzał na mężczyznę siedzącego przed biurkiem dyrektora, a jego oczy zaszły łzami. Obie osoby, patrzyły na chłopca, ale on tylko stał sparaliżowany. W końcu się odezwał.
-Syriusz?

--------
Pomimo, że naprawdę kocham to pisać i miałam istotne plany na następny sezon, obawiam się, że epilog otherside zakończy to opowiadanie i nie powstanie drugi sezon. Jest mi naprawdę, kurwa, cholernie przykro, ale widzę, że to po prostu nie ma sensu. O ile opowiadanie cieszyło się popularnością na początku, tak teraz spadło na najniższy poziom, o ile nie na minus. Brak komentarzy mogę przeboleć. Ale nie brak wyświetleń. 
Co prawda do końca zostało jeszcze kilkanaście rozdziałów JEDNAKŻE już teraz was informuję.
Wszem i wobec piszę, że "Otherside" nie doczeka się drugiej części. 
Obawiam się, że większości zaplanowany epilog nie spasuje, ale.. jakoś trzeba to skończyć.
Jestem wdzięczna wszystkim tym, którzy czytali i byli przez całe otherside ze mną. Doceniam te nieliczne komentarze, wsparcie od przyjaciół i od was. Kocham to wszystko co było. I tak jak kocham pisać, tak będę dalej to robić. Tylko wy nie poznacie dalszych losów, ale was to nie obchodzi ;)
Jeśli ktoś to przeczytał- dziękuję.
Jeśli nie- niech nie ma do mnie później pretensji.
Kocham was misie, xoxo
wyimaginowana

wtorek, 17 maja 2016

Rozdział 21

Rozdziały raczej teraz nie są zbyt ciekawe, głównie listy pomiędzy Nevillem i Ginny/ Draco i Theo.
Jednakże zachęcam do czytania :))
------------
XXI
Dumbledore był zły na siebie. Miał dopilnować, by złotemu chłopcu nie stała się krzywda, a tymczasem w radiu ogłoszono, że zaginął! Voldemort na pewno o tym słyszał. Uczniowie znali prawdę. Nie było sensu kłamać.
Profesor miał nadzieję, że Harry się odnajdzie.
Nadzieja matką głupich...

Cedrik czekał. Czekał aż ktoś sprostuje to wydarzenie. Aż ktoś zaprzeczy. Aż ktoś powie coś więcej niż jedno cholerne zdanie!
Czas mijał.
Nikt nie odwołał tych bredni.

Neville,
przepraszam, że wczoraj nie odpisałam.
Ale po prostu..
Zaczęłam pisać, kiedy usłyszałam hałas na dole. Zbiegłam więc szybko i zaczęłam piszczeć.
A potem.. Potem mocno ich przytuliłam. I uderzyłam każdego w głowę, krzycząc po nich. Byli strasznie zdziwieni, nie mieli pojęcia o co chodzi. Wyjaśniłam im wszystko, a oni byli jeszcze bardziej zaskoczeni...
Wiesz, bliźniaki to zawsze coś wymyślą...
Dlatego odpisuję dopiero teraz...
Przepraszam.
Ginny
PS Wciąż się martwię, choć jest już lepiej.”

Theo nie mógł się doczekać, aż wróci do Hogwartu. Musiał porozmawiać z Malfoyem. I Weasleyówną. Miał świadomość, że Harry'ego może tam nie być. Z resztą.. Na pewno go nie będzie. Od tamtej audycji wciąż powtarzano, że nie widziano go od tygodni, od kiedy wraz z przyjaciółmi opuścił zamek. Tak naprawdę to Theodore nie wiedział nawet kiedy zaginęli- bo jeśli już to wszyscy, nie tylko jego przyjaciel. Martwił się, cholernie się martwił. Ale co on mógł? Nic nie mógł. Postanowił więc napisać do Draco, bo doskonale wiedział, że ten jest na skraju załamania. Wiedział, że Draco upadał. I to coraz niżej. Nie tylko to widział, ale i słyszał rozmowę dyrektora z opiekunem ich domu. Snape wydawał się niewzruszony, jednak Nott doskonale wiedział, że się przejął. W końcu chodziło o Draco. Niestety nie wiedział, jak mu pomóc, a on owszem. Więc postanowił to wykorzystać.
Miał tylko nadzieję, że Malfoy spotka się z nim. I że Harry wróci.

Ginny,
już się martwiłem, ale odpisałaś.
Nic nie rozumiem z Twojego listu.. Możesz mi to wyjaśnić?
Neville”

Draco był niespokojny. Za trzy dni wraca do Hogwartu. Za kilka dni miał zobaczyć Harry'ego..
Ale Harry zniknął. Nie wiadomo gdzie był, ani czy żył.
Draco się martwił. Obawiał się, że jego ukochany nie żyje, że już nigdy nie zobaczy jego pięknych zielonych oczu. Że go stracił na zawsze. Że Harry go opuścił.
Draco był przerażony. Jego ojciec dziwnie się zachowywał. Wychodził wcześnie rano i wracał późno wieczorem. To nie wróżyło nic dobrego, Lucjusz coś knuł.
Draco był zawiedziony. Myślał, że Harry złamał tą cholerną niepewną obietnicę. Obietnicę, której nie mógł spełnić. Myślał, że to koniec. Że już nic dobrego się nie zdarzy.
Draco był smutny. Wszystko w co wierzył straciło sens. Ojciec prawdopodobnie szykował coś większego dla Voldemorta. Matka stała po jego stronie. Draco o niczym nie wiedział.
Draco był zdenerwowany. Bo wszystko wskazywało na to Harry przegrał.

Dumbledore chodził zdenerwowany po swoim gabinecie. Od kilku dni w radiu można było usłyszeć jedynie, że Harry wciąż się nie znalazł. Nikt go nie widział, nikt nie wie. Jego przyjaciele też zniknęli, a rodziny nie zastano. Wyglądało to tak, jakby wszyscy, którzy mieli jakiekolwiek informacje na temat chłopca zapadli się pod ziemię. Nie było żadnych dobrych wiadomości, a złych- przybywało.
Tego ranka do gabinetu dyrektora wszedł Severus z gazetą. Położył ją na biurku i stanął niedaleko, przyglądając się poczynaniom starca.
Dumbledore nigdy nie czytał tego szmatławca. Tym razem postanowił się przełamać i wziął artykuł do ręki, po chwili upuszczając na podłogę. Snape nie wydawał się być tym zdziwiony.
-Profesorze..
-Zostaw mnie samego, Severusie. I nigdy więcej nie pokazuj mi tego na oczy.
Mężczyzna skinął i wyszedł z pomieszczenia.
HARRY POTTER NIE ŻYJE?!
Niedawno w radiu można było usłyszeć, że wybraniec zaginął. Wczorajszego wieczoru dostaliśmy wiadomość, że złoty chłopiec nie żyje. Informator chciał być anonimowy, więc nie wiemy ile jest w tym prawdy. Wiemy, że złoty chłopiec zniknął jakiś czas temu i do tej pory wciąż się nie pojawił. Jego przyjaciół też nigdzie nie widziano, ich rodzina nie chce nas wpuścić, a nauczyciele Hogwartu odmawiają udzielenia komentarza. Mamy nadzieję, że Harry żyje i miewa się dobrze. W końcu ktoś musi powstrzymać tego, którego imienia nie wolno wymawiać...
Harry, gdziekolwiek jesteś, liczymy na Ciebie.
Rita Skeeter”
Staruszek spojrzał na wydanie Proroka i wymruczał zaklęcie. Artykuł stanął w ogniu.

Draco rzucił gazetę na stół. Nie miał zamiaru wierzyć w te brednie. Nie ważne, czy dał znak życia czy nie, on żyje! Draco był bardzo upartym chłopcem, więc jeśli coś sobie ubzdurał, ciężko było mu to wybić z głowy. Za to go kochali. Lub nienawidzili. Jak kto woli.
Zdenerwowany arystokrata złapał pergamin i wziął do ręki pióro.
Nott,
zgadzam się.
Będę czekał na moście po kolacji
D. M”
Cedrik wrzucił gazetę do wody i krzyknął, szarpiąc się za włosy. Upadł na kolana.
-Uspokój się. Nerwy nic nie pomogą.
Zabini położył dłoń na jego ramieniu i przycupnął obok.
-To nieprawda. Oni kłamią. Harry żyje. On żyje! Żyje..
Czarnoskóry skinął głową i spojrzał na spokojną taflę wody. Oczywiście, że Potter żyje. Nie może nie żyć. To Potter.

Neville,
przepraszam- znowu.
Nie pisałam od kilku dni, ale... Po prostu nie mogłam.
Oczywiście, już Ci wszystko wyjaśniam.
Otóż, zbiegłam na dół i..
I zaczęłam płakać.
Rodzice mnie uspokajali, choć sami nie byli na siłach.
Nie odpisywałam, bo cały czas z nimi byłam.
Przepraszam, wiem, że powinnam dać Ci znać, bo też się martwiłeś.
Ale.. Cholera, przepraszam. Znowu.
Wciąż nie wierzę..
A Prorok wypisuje głupoty. Nie wierz w to. Nie przyszli do nas ani razu.
Ale wciąż nie wiesz, o co mi chodzi..
Neville, oni żyją.
Ginny”
wyimaginowana
---
O ile ktoś to jeszcze czyta to mam pytanie. 
Kończyć to opowiadanie? Pisać dalej? 

niedziela, 8 maja 2016

Rozdział 20

Wstawiam ten rozdział tylko ze względu, że otrzymałam kilka wiadomości na pocztę.
(I tak wiedziałam, że nie ma się co łudzić, iż ktokolwiek się zainteresuje poprzednim postem)
  XX
Uczniowie Hogwartu na święta wrócili do domów. Każdy z nich czuł strach, bo nie było żadnych wieści o Potterze. Oni się bali. Czytali, że Voldemort wcale nie zaprzestał ataków. Wręcz przeciwnie. Było ich coraz więcej. Uczniowie słuchali dokładnie każdej audycji, czując ogromną ulgę za każdym razem, kiedy nie słyszeli nic o złotym chłopcu.
Aż pewnego dnia, w świąteczny poranek, nadano komunikat.
-Harry Potter zaginął.
Stracili nadzieję.
Tak naprawdę oni byli tylko dziećmi. Dzieciakami, które właśnie straciły całą wiarę.

Pani Weasley upuściła kubek, który rozbił się na tysiące kawałków. Nikt nie zareagował. Wszyscy byli wstrząśnięci. Ginny pobiegła do sypialni, złapała pergamin wraz z piórem i napisała szybko kilka słów. Przywiązała list do nóżki sowy i wyszeptała nadawcę.
-Nie wracaj bez odpowiedzi.
Rudowłosa usiadła na łóżku i schowała twarz w dłoniach. Po jej policzkach zaczęły spływać łzy.

Kiedy Dracon Malfoy usłyszał jedno zdanie w porannej audycji od razu pobiegł do swojego pokoju i zatrzasnął drzwi. Usiadł na łóżku, podkulając nogi, a z oczu popłynęły łzy. Jego ciałem wstrząsnął szloch, a on nie potrafił się uspokoić.
Nie! Nie,nie,nie! Do jasnej cholery, nie! On wróci! Obiecał, że wróci! Miał jechać tylko do Rona... CZEMU KŁAMAŁ?! - jego myśli krzyczały, a on sam nie wiedział co zrobić. Zaczął się kołysać, chcąc choć trochę nad sobą zapanować, jednak na nic się to zdało.
-Obiecał...
Spomiędzy jego warg wypłynął cichy szept, natychmiast przerwany czknięciem. Poczuł nagłą potrzebę, żeby się upić i zamierzał z niej skorzystać. Przywołał skrzata domowego i poprosił o ognistą whiskey. Nie wierzył. Dla niego, Harry wciąż gdzieś był, a w radio kłamali.
Skrzat przyniósł butelkę i zniknął, ale zanim Malfoy zdążył się napić, w jego szybę zastukała sowa. Podszedł i otworzył okno, wpuszczając zwierzę. Odebrał list, ale ptak nie odfrunął, więc chłopak pomyślał, że czeka na odpowiedź. Westchnął i siadając na łóżku, zaczął czytać.
Draco,
Zanim zrobisz coś niewiarygodnie głupiego, jak na przykład upicie się, poczekaj.
Nic mu nie jest, na pewno. Oboje w to wierzymy, prawda?
Voldemort nic mu nie zrobił! To brednie. Na pewno coś popieprzyli.
Okej, źle zrobił, okłamując Cię, ale..
Draco, obiecał, że wróci prawda? Więc wróci, do cholery!
Zostaw więc ten pieprzony alkohol i spędź święta z rodziną, udając, że wszystko w porządku.
W końcu lepiej, żeby Twój ojciec nie wiedział o tym co Was łączy, czyż nie?
Także weź kilka głębszych wdechów i trzymaj się.
Widzimy się za parę dni.
Bądź dobrej myśli.
T. N”
PS On żyje. Wiem to.
Przeczytał wiadomość parę razy i odpisał.
I nie wiedzieć czemu, Draco odstawił butelkę i wyszedł ze swojej sypialni. Poszedł do rodziców i starał się nie myśleć o Harrym. Nie było to łatwe.

Dumbledore siedział w swoim gabinecie, patrząc przed siebie nieobecnym wzrokiem. Usłyszał pukanie, ale nie zareagował. Wiadomość o zniknięciu wybrańca obiegła cały magiczny świat w ciągu kilku minut.
Przecież to niemożliwe...
Starzec spojrzał na wchodzących do gabinetu nauczycieli. Na ich smutne twarze.
-Profesorze..
-Nie mam pojęcia, Severusie. Nie pytaj, bo nie uzyskasz odpowiedzi.
Mężczyzna sapnął, ale zrozumiał. Nie było nadziei.

Theodore Nott czekał na odpowiedź. Wiedział, że wysłanie Draco sowy nie było najlepszym pomysłem, ale na pewno mu pomógł. Nawet jeśli skłamał, pisząc, że wie, że Harry jest bezpieczny. Nie wiedział. Ale to tylko drobny szczegół. Nieistotny.
Z zamyślenia wyrwał go ptak wlatujący do pokoju. Odpiął od nogi zwierzęcia list i rozłożył go.
Nott,
nie mam bladego pojęcia skąd wiesz, co u Harry'ego- może kłamiesz- ale wierzę Ci.
Lepiej, żebym się nie zawiódł i Potter żył, bo..
Ty wiesz, co się z Tobą stanie, więc pozwól, że nie dokończę.
Tak, obiecał, że wróci, ale oboje dobrze wiemy, że nie był tego pewien. On sam w to nie wierzył!
Harry kłamał. Ty to wiesz. I ja, mimo wszystko, też to wiem.
Chciał mnie chronić, ble ble ble..
Twierdził też, że mu zależy.
Powiedzmy, że wierzę, że między Wami nic nie ma.
Jeśli jednak okaże się, że oboje mnie oszukiwaliście, to lepiej dla Ciebie, Nott, żebym Cię nie znalazł.
Co do Twoich „cennych” rad. Dziękuję, ale sądzę, że sam wiem lepiej, co dla mnie dobre.
Owszem, mój ojciec na pewno nie będzie zadowolony, że spotykam się z Potterem „na poważnie”, ale to jest tylko i wyłącznie MOJA sprawa, więc łaskawie nie wtykaj nosa w nie swoje sprawy.
Co masz na myśli, pisząc, że widzimy się za parę dni?
Pamiętam, wracamy do zamku, ale jakoś nie sądzę, żebyśmy mieli jakiś specjalny kontakt?
D. M
PS Skąd, u diabła, masz tą pewność?”
Ślizgon zachichotał i zabrał się za odpowiedź. Najwidoczniej Malfoy się nie zmieni.

Hagrid siedział przed swoją chatką i starał się nie płakać. Do niego także dotarła wiadomość o zaginięciu chłopca. Właściwie to chyba tylko do mugoli nie dotarła.
-A przecież obiecałem sobie, że będę go chronił...
Półolbrzym już dłużej nie mógł dusić w sobie łez.

Neville siedział na łóżku z pergaminem w dłoni. Przed chwilą dostał sowę od Ginny. Nie wiedział, co jej odpisać.
Neville,
słyszałeś, prawda? Harry zaginął. Ron i Hermiona byli razem z nim. Jeśli by się uratowali, już by tu byli. Albo przynajmniej dali znak. To znaczy, że ich też zaatakowano! Neville, nie wiem co robić. Mama płacze. Bliźniaki nic nie robią, tylko siedzą w swoim pokoju. Tata wyszedł i siedzi przed Norą. Ja ledwo się trzymam. Nawet Bill z Fleur i Charlie przyjechali!
Tu nie chodzi tylko o Rona. Ale o Hermionę i Harry'ego też.
Wszyscy myślą, że Harry urodził się tylko po to by pokonać Voldemorta. Jak mogą? Przecież on..
Merlinie, jeśli coś im się stało, to sama odnajdę tego pieprzonego gada i się z nim rozprawię! Zniszczył mi rodzinę!
Odpowiedz szybko.
Czekam,
Ginny”
Po przeczytaniu listu po raz kolejny, odpisał kilka słów.

Cedrik siedział na skraju zakazanego lasu i obserwował zamek. Było zimno, ale on się nie przejmował. Uważał tylko, żeby nikt go nie zobaczył. Cisza i spokój, które go otaczały były przerażające, a takiego smutku, jaki teraz odczuwał, jeszcze nigdy nie zastał.
Niedawno i on dowiedział się o zniknięciu Harry'ego.

-CISZA!
Gwar w pomieszczeniu ustąpił. Wszyscy spojrzeli w stronę, z której dobiegał głos. Nikt się nie odezwał, a strach jaki czuli był uzasadniony.
-Moi drodzy..Za pewne już słyszeliście, co mówiono w radiu, prawda?
Zebrani jedynie skinęli głowami.
-A więc Harry Potter..- Jedna osoba w pomieszczeniu drgnęła- ZGINĄŁ!
Kiedy Czarny Pan się roześmiał, w jednym ze śmierciożerców coś pękło. Ze wszystkich sił starał się uspokoić i błagał, żeby nikt nie zauważył jego zmiany nastroju.
-Severusie?
Cholera jasna.
-Tak, Panie?
-Dowiedz się.
Mężczyzna skinął głową i z powrotem zajął swoje miejsce.
Świetnie.

Gin,
po pierwsze to uspokój się!
Nerwy nic nie dają.
Rozumiem co czujesz, ja sam jestem zdenerwowany. Ale naprawdę, ja wierzę, że nic im nie jest.
Zrozum, oni nie mogą dać znaku.
Ginny niedługo wracamy do zamku. Spokojnie.
Wiem, co myślą na temat Harry'ego. Robią z niego zbawcę, a on jest jeszcze dzieckiem.
Przykro mi z powodu tej całej sytuacji.
Ginny, ja wierzę, że oni wrócą. Na pewno to zrobią, w końcu obiecali, prawda?
I nie podejmuj pochopnych decyzji. Pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć.
Pozdrów rodziców i weź kilka głębszych wdechów.
Harry obiecał. A Ty mu ufasz. Połącz to.
Otrzyj łzy i uśmiechnij się!
Zawsze znajdzie się jakieś wyjście, prawda?
Nigdy nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło.
Neville
PS Trzymaj się, młoda. Niedługo się zobaczymy.”
Zajęła się odpisywaniem, jednak usłyszała łomot na dole, więc szybko zbiegła.

Draco wrócił do swojej sypialni w środku nocy. Ujrzał sowę z listem, więc szybko podbiegł, by zobaczyć zawartość. Rozczarował się.
-No tak, czego ja się spodziewałem? Że Harry napisze? Dobre sobie.
Malfoy,
widzę, że na Ciebie świąteczny nastrój w ogóle nie wpływa.
Ale trudno.
Nie mogę Ci nic zdradzić, wybacz, ale obiecałem to Harry'emu.
ZALEŻY MU.
Okej, przyznaję, Harry nie był z Tobą szczery, ale on NAPRAWDĘ chciał Cię chronić. Dociera?
Chyba nie.
Nie wiem, czego nie rozumiesz w zdaniu, że NIC NAS NIE ŁĄCZY, ale najwidoczniej nie jesteś taki bystry, za jakiego Cię uważają.
Ależ chciałem tylko pomóc, jak zwykle nie doceniasz.
Serio jesteś głupi, czy udajesz?
PROPONUJĘ SPOTKANIE, GŁĄBIE!
T. N
PS Nie dowiesz się tego ode mnie.”
||wyimaginowana

wtorek, 3 maja 2016

★ZASADY!★

Tym razem kłaniam się z innej strony *ukłon*..

Ze względu, że mam nieco cięższy okres w życiu (szkoła, szpital, obowiązki domowe i tak w kółko + sprawy prywatne) mam chwilowy brak weny. Co wcale nie oznacza, że przestanę wstawiać, bo mam kilka rozdziałów do przodu, JEDNAK!

NIC ZA DARMO, NIESTETY, TAKA POLSKA.

Muszę wiedzieć, że mam dla kogo wrzucać, prawda? Wiecie, nie ma komentarzy, to ja nie wiem.. 
Chodzi o to, że proszę, aby były chociaż te 3 komentarze, bo to serio cholernie motywuje, mychy ;*

Dla was to kilka minut, a dla mnie +100 do weny!

Więc kochani, zepnijcie się w sobie, bo NA WAS LICZĘ!

Następny rozdział pojawi się, owszem, że się pojawi! Jednakże to od was zależy, co w nim się znajdzie! 
Tak się składa, że jestem przygotowana na każdą okoliczność, również na taką, że wstawię rozdział, kończący całe Otherside. 
(nie lubię zostawiać niedokończonych prac)
Zapytam więc szczerze: Chcecie tego?

Tak więc..

Proszę, by pod poprzednim rozdziałem (tj. 19) pojawiły się jedynie pięć komentarzy, oczywiście jest to minimum (którego i tak nie wykonacie..)

Trudne? Nie.
Więc kochani, proszę..
Chcecie ciąg dalszy.. Dostaniecie.. Pod takim właśnie warunkiem.

CO WIĘCEJ!

MAM JEDNĄ ZASADĘ.
Pod każdym rozdziałem pojawią się min. trzy komentarze.
Nic trudnego, prawda?

Więc kochani, nie zmuszajcie mnie do podjęcia radykalnych decyzji!

POZDRAWIAM, 
WASZA wyimaginowana 

niedziela, 1 maja 2016

Rozdział 19

enjoy, x

/.../- wężomowa

PS https://youtu.be/ciRbg0NGRaE ----> Link do drugiego zwiastunu, który uważam jest o niebo lepszy od poprzedniego. Polecam!
Zapraszam także na stronkę na fb ---> https://www.facebook.com/othersidedrarryff/
-------
 -Harry, dobrze Cię widzieć!
-Dzień dobry, pani Weasley.
Gryfon uśmiechnął się, kiedy matka jego przyjaciół wyściskała go mocno. Podszedł do Arthura i podał mu dłoń. Czuł się nieco dziwnie tutaj. Wiedział, że znaleźli się tu, ponieważ Ron musiał pożegnać się z rodzicami. W końcu nie będą mieli bardzo długo kontaktu, no i nie wiedzieli czy wrócą.

Harry razem z Hermioną usiedli przy stole i zajęli się cicho rozmową. Granger bardzo martwiła się o swojego przyjaciela, a misja, którą mieli wykonać przekraczała wszelkie granice normalności. Westchnęła głęboko, kiedy zauważyła, jak bardzo Potter jest zmęczony tym wszystkim. Jeszcze wczoraj mogła oglądać jego szczery uśmiech i prawdziwe szczęście, a dzisiaj.. Dzisiaj Harry był smutny, a choć rozmawiali, on myślami wciąż był w Hogwarcie.
Wybraniec ukrywał coś przed nimi, ale Hermiona uważała, że jeśli będzie gotowy, to sam im powie. Nie będzie na niego naciskać, bo mieli dużo ważniejsze rzeczy na głowie. Choćby znaleźć horkruksy.
Jej rozmyślania przerwał głośny łomot. Odwróciła się i spojrzała z politowaniem na bliźniaków. Kiedy usłyszała śmiech, od razu wiedziała, że humor jej przyjaciela się poprawił. Postanowiła tym razem nie postawić rudzielców do pionu. Tym razem.

-No proszę, proszę, kogo my tu mamy? Wielki Harry Potter postanowił odwiedzić nasz dom. Miło.
-Cześć, Harry.
-Fred, George.- skinął obu chłopcom, a po chwili był zmiażdżony w uścisku. Tak, wszyscy naprawdę lubili Harry'ego.
-Co was tu sprowadza?
W pomieszczeniu nastała głucha cisza, którą przerwał szloch Ginny.

Malfoy siedział na skraju zakazanego lasu i patrzył w niebo. Czuł się źle, mimo że Harry'ego nie było dopiero kilka godzin. Tęsknił za nim. Chociaż wiedział, że to po prostu tylko miesiąc, który spędzi z rodziną przyjaciela. Objął rękoma kolana i położył na nich głowę. Zacisnął mocno powieki.
-On przeżyje, on wróci. To tylko miesiąc, Draco. Za miesiąc go zobaczysz.
-Gadasz do siebie, Malfoy?
Zignorował osobę, która postanowiła się z niego ponabijać. Kiedy poczuł dłoń na ramieniu, otworzył oczy i spojrzał na Notta.
-On wróci, Draco. Nie martw się.
Nawet Theo w to nie wierzył.

-Mamo..Ja..My..-Ron zaczerpnął powietrza-My wyruszamy w poszukiwaniu horkruksów. Nie..Nie będziemy mieli kontaktu. Przyjechałem, żeby się pożegnać.. My nie..nie wiemy czy wrócimy..
Ron zacisnął powieki, ale łzy i tak wydostały się na powierzchnię.
Harry poczuł się źle, bo wiedział, że to było jego winą.
Hermiona położyła dłoń na ramieniu przyjaciela.
Bliźniacy patrzyli na siebie zdenerwowani.
Pani Weasley zacisnęła usta.
Pan Weasley był w szoku.
Ginny płakała.
Zdecydowanie nie tego chcieli. Nie chcieli sprawić tyle bólu swoim bliskim.

Cedrik tępo siedział pod drzewem i słuchał paplaniny Cho.
-Cedrik, mógłbyś mnie posłuchać?
-Przecież słucham.
Krukonka westchnęła, siadając obok chłopaka i kładąc mu dłoń na kolanie.
-On wróci.
Były puchon spojrzał na nią z niedowierzaniem.
-Naprawdę w to wierzysz?

Harry, Ron i Hermiona mieli przygotowany plan. Kilka miesięcy temu wielosokowali się w pracowników ministerstwa magii i wykradli medalion Salazara Slytherina. Od tamtego czasu zastanawiali się, jak go zniszczyć.
Horkruks był ukryty w pokoju życzeń, gdzie nikt nie mógł go znaleźć. Teraz, kiedy opuścili Hogwart, udając się na misję, nosili go na szyi na zmianę, co wpływało na ich zachowanie.
Trójka gryfonów tułała się, szukając bezpiecznego miejsca i nigdy nie zostając w nim na tyle długo, by ktoś mógł ich odnaleźć. Po trzech tygodniach zaczęło się robić trudniej. Zbyt długie noszenie medalionu źle na nich wpływało, a wciąż nie wiedzieli jak go zniszczyć. Do pewnego wieczoru.
Kiedy Harry dostrzegł w zamarzniętym jeziorze miecz, postanowił po niego zanurkować, gdyż zwykłym zaklęciem nie dało się go przywołać. Medalion zacisnął mu się na szyi i z opresji uratował go Ron, wyławiając go z wody razem z mieczem.

Theodore i Draco siedzieli w bibliotece. Obaj stwierdzili, że skoro się tylko zadręczają, mogliby się pouczyć. I tak nie mieli nic lepszego do roboty, a mieli test z transmutacji. I o ile Nott się skupił na treści czytanego podręcznika, Malfoy myślami był daleko. Niby czytał, a tak naprawdę nic nie wiedział. Martwił się. Harry'ego nie było już trzy tygodnie. Nie odzywał się. Draco nie wiedział czy on w ogóle żyje. I bardzo starał się wierzyć, że tak.

Harry położył relikt na kamieniu i spojrzał na niego.

- /Raz... Dwa... Trzy... Otwórz się/ – Wysyczał brunet w języku węży. Medalion otworzył się - Przebij – nakazał rudzielcowi i przytrzymał horkruksa na kamieniu. Ale zanim Ron zdążył upuścić miecz, by zniszczyć medalion, ten przemówił. Wyłoniła się z niego para. Harry i Hermiona, którzy wyglądali na szczęśliwych.

Ginny była zmęczona. Od kiedy Ron, Hermiona i Harry wyruszyli, praktycznie nikt się w domu nie odzywał. Jedynie bliźniaki próbowali czasem coś wymyślić, żeby rozweselić rodzinę, ale marnie im to szło, gdyż sami się martwili. Nastroju też nie poprawiało radio, które wciąż informowało o kolejnych atakach. Wyglądało to tak, jakby złota trójca wyruszyła i zniknęła. Nagle. Zero kontaktu. Ginny czasem wysyłała sowy do Neville'a. Pytała co u niego i jak wyglądają sprawy w Hogwarcie. Z każdą jego odpowiedzią było coraz gorzej.

Ron zatrzymał się zszokowany. Relikt przemówił.
-Twoja matka przyznała- zaczął obraz jego przyjaciela- że wolałaby mnie jako syna, że cieszyłaby się z zamiany..
-Jaka kobieta nie wolałaby jego? Jaka kobieta chciałaby ciebie? Jesteś niczym, niczym, niczym w porównaniu do niego..- Hermiona zadrwiła z niego, oplatając się wokół Harry'ego i łącząc ich usta w namiętnym pocałunku.
-RON, PRZEBIJ TO!- ryk Harry'ego wyrwał rudzielca z transu. Krzyknął i opuścił miecz na horkruks, niszcząc przerażające wersje przyjaciół. Zostały tylko szczątki medalionu i miecz wiszący luźno w dłoni ciężko oddychającego Rona.

Hagrid jak zwykle siedział przy swojej chatce. Było zimno, ale on nie zwracał na to uwagi. Nie czuł żadnego chłodu, oprócz tego w swoim sercu. Czuł się pusty, jakby czegoś brakowało. I brakowało. Harry'ego. I choć Dumbledore starał się dotrzymywać towarzystwa półolbrzymowi, to on nadal się martwił. I najwidoczniej nie miał zamiaru przestać.

Dumbledore też nie czuł się na siłach. Bał się o chłopca, który był dla niego jak syn. Pragnął, żeby ten wrócił cały i zdrowy. Mimo że wiedział, że chłopak musi zginąć w zbliżającej się walce. Nadal jednak się łudził, że Harry znajdzie sposób. Że przeżyje, a przy okazji uratuje ten świat.
Profesor chciał, żeby Harry już wrócił. Miał dla niego ważne informacje, które na pewno uszczęśliwią chłopca. Jednak był jeszcze jeden powód, dla którego Harry powinien jak najszybciej wrócić.
Draco Malfoy upadał coraz niżej.

Kiedy chłopcy wrócili do Hermiony, ta mocno wyściskała ich obu. Poczuła, że kamień spada jej z serca. Żadnemu nie stała się krzywda, a medalion był zniszczony. Właściwie to misja była zakończona. Mogli wrócić. Do domu.
Siedzieli jeszcze do późna. Cieszyli się, bo zrobili ogromny krok w stronę pokonania Voldemorta.
Tej nocy Harry ponownie miał wizję. Nie powiedział o tym przyjaciołom.

Neville nie chciał okłamywać Ginny, więc pisał jej wszystko, co działo się w Hogwarcie. Wiedział, że rudowłosa strasznie to przeżywa, a jednak..
W ostatnim liście zapytał jej co z ich przyjaciółmi.
Nie dostał odpowiedzi.

Trójka przyjaciół postanowiła wrócić do Nory, na święta. Za niecałe dwa tygodnie mieli wrócić do Hogwartu, czyli był to tydzień później niż reszta. Mogli wrócić wcześniej, ale tak naprawdę Ron bardzo chciał zostać. Więc tylko Ginny wracała do zamku.
Harry, Ron i Hermiona uśmiechnęli się i złapali za ręce. Dziewczyna wyciągnęła świstoklik i teleportowali się.
wyimaginowana