wrzucam 18, mam nadzieję że przypadnie do gustu
Tym rozdziałem zaczynamy...
enjoy, x
PS dziękuję za opinię :D
-------------
XVIII
Malfoy stał pod wielką salą i rozmawiał z trzeciorocznymi
puchonami. Powinien odjąć im punkty, jednak był zbyt smutny i
zmęczony, żeby to zrobić. Dał im jedynie naganę i chciał pójść
na śniadanie, jednak przez drzwi wejściowe wszedł Harry bez
koszulki. Był zdyszany, a jego policzki zaróżowione. Draco
podszedł do niego, zaniepokojony i położył mu zimną dłoń na
ramieniu. Gryfon spojrzał na niego i natychmiast się odsunął, a
na jego twarzy widoczny był gniew. Malfoy poczuł się jeszcze
gorzej niż przed chwilą.
-Harry, wszystko w porządku?
-Tak- powiedział oschle.
-Możemy porozmawiać?
Chłopak spojrzał na niego, po czym westchnął i przeczesał dłonią
włosy. Skinął głową.
-Muszę iść się ubrać.
Arystokrata przytaknął i ruszył za brunetem po schodach. Nie
wiedział, czy to był odpowiedni moment na rozmowę, postanowił
więc poczekać.
-Malfoy, posłuchaj mnie..
Aua.
Znowu po nazwisku.
-Potrzebuję się trochę ogarnąć. Spotkajmy się po prostu przy
kuchni za godzinę, okej?
Draco zawahał się, ale przystał na taki układ. Sam musiał
przemyśleć, co chce powiedzieć. Postanowił udać się najpierw do
pokoju wspólnego. Musiał porozmawiać z Theodorem, był mu to
winien po tym wszystkim, co się stało.
Harry był pechowcem. Niby wszyscy mówili, że jest cholernym
szczęściarzem, jednak miał strasznego pecha. Okej, może i udało
mu się pokonać Voldemorta..kilka razy.
Chłopak wszedł pod prysznic i odkręcił kurek z zimną wodą.
Ale jeśli chodzi o szkołę, czy życie uczuciowe, to nad Harrym
wisiała jakaś klątwa. Dobrym tego przykładem był poranek, kiedy
wszedł do zamku i od razu natknął się na Malfoya, na którego
wciąż był wściekły i z którym wciąż nie miał ochoty
rozmawiać. Jednak musiał to zrobić. Nie wiedział, czy chce z nim
zerwać, ale czuł, że naprawdę go kocha. Znaczy tak mu się
wydawało. Nie mógł być pewien tego uczucia. W końcu przez
tyle lat się nienawidzili.. I jeszcze Cedrik, ale... Draco
..
Ręka Harry'ego zjechała w dół, zatrzymując się na rosnącej
erekcji. Westchnął przeciągle i zamknął oczy, oddając się
przyjemności.
Draco nonszalancko oparł się o ścianę i czekał na Pottera. Po
rozmowie z Nottem czuł się dziwnie. Chociaż właściwie to mało
powiedziane. Czuł niedosyt, a informacje których się dowiedział o
Harrym wprawiały w osłupienie. Nie wiedział, że jego chłopak, bo
jeszcze mógł go tak nazywać, aż tak przeżywał
zbliżającą się wojnę, chociaż nie bardzo do niego docierało,
że to już niedługo. Chciałby mu pomóc, ale..Gryfon mu nic
nie mówił! Westchnął cicho i spuścił głowę. Usłyszał kroki,
a już po chwili brunet stał przed nim z rękami w kieszeniach.
Spojrzał w zielone oczy i lekko się uśmiechnął. Skinął głową
na drzwi i wyszli, kierując się na błonia.
-Przepraszam-usłyszał Harry, kiedy przycupnął obok pnia. Zadarł
głowę do góry i spojrzał na arystokratę.
-Mogę wiedzieć, dlaczego do cholery to zrobiłeś?
Draco westchnął i spuścił wzrok. Nie chciał mówić gryfonowi o
swoich uczuciach. Jeszcze nie. Uważał, że jeszcze nie powinien. Że
to za wcześnie. Ale najwidoczniej musiał. Z drugiej strony Harry
wyznał mu miłość. Uniósł głowę, natrafiając na zielone
tęczówki.
-Bo cię kocham. I jestem cholernie zazdrosny.
Potter był zaskoczony tym nagłym zwrotem akcji. Nie spodziewał
się, że arystokrata wyzna mu swoje uczucia, przynajmniej nie w
najbliższym czasie.
-Nie kocham cię od dzisiaj. To.. trwa od jakiegoś czasu.
-I dlatego mi dokuczałeś, gnębiłeś jak dzieciak?
-Nie masz pojęcia jak cholernie żałowałem.
Tym razem to wybraniec westchnął i wstał, zrównując się z
blondynem. Uniósł jego dłoń i pocałował wewnętrzną stronę,
patrząc w oczy ukochanego. Na twarz Draco wstąpiły rumieńce,
które próbował zakryć lekkim uśmiechem.
-Nie kryj się. Wyglądasz pięknie z rumieńcami.
Komplement sprawił, że wypieki na twarzy arystokraty zrobiły się
większe i intensywniejsze. Wolną dłonią pogłaskał policzek
gryfona. Nachylił się i delikatnie musnął jego wargi. Zrobił to
czule i niepewnie, jakby bał się, że Harry go odepchnie. Nic się
jednak takiego nie stało. Chłopcy patrząc na siebie, w słabym
blasku księżyca, zrozumieli jak wiele dla siebie znaczą. Zatraceni
w sobie, nie zauważyli, że ktoś im się przygląda.
Niestety, ale tym razem weekend nadszedł zbyt szybko. Harry nie
cieszył się. Wolałby mieć jeszcze zajęcia, posiedzieć między
uczniami innych domów, ale nie mógł. Czemu? Otóż był ostatni
listopada, więc Harry, Ron, Hermiona i Ginny pakowali się, ponieważ
nazajutrz jechali do Nory. Złota trójca musiała załatwić parę
rzeczy. Do zamku mieli wrócić dopiero po Nowym Roku, a to wiązało
się z tym, że przez ponad miesiąc nie będzie ich w szkole i.. Nie
będą mogli na razie pomagać Cedrikowi. Dlatego postanowili się z
nim dzisiaj spotkać. I to było powodem, dla którego Blaise, Pansy
i Theo spotkali się o północy z gryfonami i krukonką.
Draco czuł się dziwnie, wiedząc, że jego przyjaciele idą z jego
chłopakiem do zakazanego lasu w środku nocy. Musiał jednak im
pomóc, ktoś musiał przecież ich kryć, a on był prefektem
naczelnym. Więc arystokrata snuł się po korytarzu przy wejściu i
czekał. Czekał aż wszyscy wrócą. Czekał, żeby mógł pogadać
z Harrym. Jego Harrym.
-Jak to rozegramy?
Cichy głos Ginny przerwał krępującą ciszę.
-Ktoś zostaje w zamku?
Zabini niepewnie podniósł rękę, a kilka par oczu skupiło się na
nim. Harry podszedł do niego, prosząc o rozmowę na boku. Kiedy
oddalili się, reszta spojrzała na Diggory'ego.
-Nie potrzebuję niańki.
-Cedrik, my tylko chcemy ci pomóc!
-Taaak. Pomagacie mi ze względu na Harry'ego.. Z resztą, nie macie
pojęcia jakie to uczucie, kiedy pomaga wam wasz ex, który zostawił
was dla innego.
Słowa byłego puchona zaskoczyły wszystkich, poza dwójką
ślizgonów i jedną gryfonką.
Nie mieli jednak czasu by o cokolwiek dopytać, bo wrócił ów
chłopak z ślizgonem.
-No więc, już mamy kogoś kto będzie zaglądał do lasu.
Jeden problem z głowy, zostały tysiące innych.
Kiedy na zegarku zaczynała dochodzić druga, Malfoy coraz bardziej
się denerwował. Nie było go, ich, już tyle czasu! Martwił się,
że Harry'emu stała się krzywda. No o resztę też się obawiał.
Jednak chwilę później drzwi wejściowe zostały cicho otwarte, a
do środka wślizgnęła się grupka osób. Serce Draco zabiło
szybciej, kiedy nie zauważył nigdzie ukochanego. Nott podszedł do
niego i położył mu dłoń na ramieniu.
-Zaraz przyjdzie. Musiał pogadać jeszcze z Cedrikiem, spokojnie.
Malfoy wcale nie był uspokojony. Jego chłopak został sam ze swoim
napalonym byłym! Jak on miał być do cholery spokojny?! Dlaczego on
w ogóle został z nim sam?! Wziął głębszy wdech, próbując się
uspokoić. Odesłał wszystkich do dormitoriów, a sam udał, że
idzie na piętro zobaczyć, czy nikogo nie ma na korytarzach. Jednak
kiedy wszyscy zniknęli z pola widzenia, szybko wrócił na dół i
czekał na gryfona. Choćby miał to robić całą noc.
Potter wszedł cicho do zamku. Chciał jak najszybciej pójść do
łóżka, bo rano musiał wstać i dopakować parę rzeczy, a jeszcze
chciał się pożegnać z Draco, który..
Cholera
jasna, zapomniałem mu powiedzieć. Świetnie, Potter. Plus sto do
głupoty.
Westchnął cicho i skierował się na schody, by prześlizgnąć się
na wieżę. Ktoś jednak zagrodził mu drogę, a Harry przygotował
się na utratę punktów, jednak kiedy nic takiego się nie stało,
spojrzał na osobę, na którą wpadł.
-Draco?
-Miło, że postanowiłeś wrócić od byłego.
Nie, to nie był Draco. To był zazdrosny Draco.
Harry zachichotał.
-Przestań być zazdrosny.
Malfoy przewrócił oczami i złapał Pottera za nadgarstek, ciągnąc
go do lochów. Nie słyszał, albo nie chciał słyszeć protestów
chłopaka i zatrzymał się przed ściana, szepcząc hasło. Szarpnął
gryfona do środka i skierował się do swojej sypialni, rzucając na
pomieszczenie silencio.
Nott zignorował hałasy, które słyszał w pokoju wspólnym. Tam
zawsze było głośno, więc nie było się czym przejmować, jednak
jęki protestu zaniepokoiły ślizgona. Wychylił się zza drzwi i
dostrzegł, jak Draco ciągnie Harry'ego do sypialni. Zmartwiło go
to. Jednak postanowił zaufać Malfoyowi, a jeśli ten zrani gryfona,
on zrani jego. Dosłownie. Wrócił więc do łóżka i starał się
zasnąć. Musiał się wyspać. Obiecał, że pomoże gryfonom w
dopakowaniu paru rzeczy. Starał się nie myśleć o Potterze, więc
wyobraził sobie, że lata. Po chwili zasnął.
Neville siedział sam w pokoju wspólnym Gryffindoru. Wiedział, że
jego przyjaciele muszą wyjechać, bo Harry musiał pokonać
Voldemorta. Ale bał się o nich. Bał się, że już nie
wrócą, że.. że Potter przegra. On
wiedział, że do wojny jeszcze sporo czasu. Ale.. Nie,
chwila..
Do wojny wcale nie było dużo czasu. Wojna mogła być lada
dzień.
Harry leżał na łóżku Draco i obserwował go. Malfoy rzucił
zaklęcie wyciszające na pokój, ale od kiedy to zrobił nie odezwał
się ani słowem, tylko krążył po pokoju.
-Draco, muszę wracać do siebie. Rano wcześnie wstaję...
-Jak będziesz spał tutaj, to nic się stanie.
-Ale ja się muszę jeszcze spakować..
Kiedy Malfoy spojrzał na niego zdziwiony, Potter zdał sobie sprawę,
że za późno ugryzł się w język.
-Spakować?
Harry wziął głębszy wdech i wstał, podchodząc do chłopaka.
-Zapomniałem ci powiedzieć. Przepraszam.
-O czym?
-Wyjeżdżamy. Wrócimy dopiero po Nowym Roku.
- „My”? Kto jeszcze jedzie? I gdzie?
-Ja, Ron, Hermiona i Ginny. Do Nory.
-Mogę wiedzieć po co?
-Mamy parę rzeczy do załatwienia.. Draco, wrócę.
Chłopak spuścił głowę w dół, starając się ukryć smutek.
Czuł się źle, bo nie mógł pomóc swojemu ukochanemu. No i był
trochę zawiedziony, że Harry wyjeżdżał. I to na ponad miesiąc.
Poczuł, jak palce gryfona chwytając go pod brodę. Spojrzał na
niego smutnym wzrokiem, a po chwili przytulił się do niego.
-Co musisz załatwić?
-Draco.. Zbliża się wojna. Muszę się przygotowywać.
-Ale..
-Wrócę. Obiecuję, że wrócę. Cały i zdrowy. W końcu jadę
tylko do domu Rona...
-Martwię się o Ciebie.
-Draco, wrócę tu.
-Kocham Cię, Harry.
Wybraniec westchnął głęboko i przyciągnął blondyna jeszcze
bliżej siebie. Pogłaskał go po głowie. Nie lubił kłamać. Źle
zrobił, zostawiając wszystko na ostatni moment. Nie chciał
zostawiać Draco samego tutaj, wolałby być z nim.
Chłopcy położyli się i rozmawiali jeszcze długo. Kiedy Draco
zasnął, Harry pogrążył się w myślach. Jego głowę znowu
zaczęły męczyć myśli, że powinien być w Slytherinie. Coraz
częściej żałował, że trafił do Gryffindoru. Okej, może i
poznał wspaniałych przyjaciół, jednak..
Harry się zmienił. Charakter się wyostrzył. Na początku myślał,
że to przez zbliżającą się walkę z Voldemortem, jednak teraz..
Teraz uważał, że on taki był. Że w głębi duszy był czystym
ślizgonem.
Ron przebudził się i zobaczył, że łóżko jego przyjaciela jest
wciąż puste. Zaczynał się martwić. Wiedział, że Cedrik nie
zrobi mu krzywdy, ale nieobecność Harry'ego była niepokojąca.
Zwłaszcza, że za kilka godzin mają być w Norze..
Właściwie to decyzja o tymczasowym opuszczeniu zamku wyszła z
inicjatywy Hermiony. Kiedy Harry opowiedział im o swoim ostatnim
śnie, po którym pobiegł do Hagrida, jego przyjaciele zaniepokoili
się. Wizja była inna niż wszystkie inne, a to oznaczało, że coś
się działo. Obawiali się, że wojna jest coraz bliżej i tak
strasznie chcieli być w błędzie.
Weasley zamknął oczy i postanowił pójść dalej spać. Harry jest
odpowiedzialny i da sobie radę. Zawsze dawał.
Kilka godzin później Harry leniwie otworzył powieki. Spojrzał na
wciąż śpiącego Draco i uśmiechnął się. Delikatnie wysunął
się z jego objęć i stanął przy biurku. Wziął kawałek
pergaminu i pióro. Napisał ukochanemu godzinę i miejsce spotkania
i położył skrawek na poduszce obok platynowych włosów. Wymsknął
się z sypialni i pobiegł na siódme piętro, stając przed posągiem
chimery.
Neville uśmiechnął się, choć miał łzy w oczach. Siedział w
pokoju wspólnym z wszystkimi gryfonami i kilkoma uczniami innych
domów, w tym ślizgonami. Czekali na Harry'ego. Za chwilę on wraz z
Weasleyami i Hermioną mieli się teleportować do Nory. Oczywiście
to była tylko oficjalna wersja. Tak naprawdę, tylko Ginny miała
być w Norze, a reszta wyruszała na misję. Ale wiedzieli o tym
tylko Neville i Nott. No i Cedrik, ale on to całkiem inna bajka.
Harry siedział przed biurkiem dyrektora i ciężko oddychał.
Wiedział, że musi dalej szukać horkruksów, ale nie sądził, że
ma na to tak mało czasu.
-Profesorze, ile mi dokładnie zostało?
-Nie wiem, ale niewiele Harry. Przykro mi.
Chłopak skinął i wyszedł z gabinetu, kierując się do
dormitorium. Przeczesał ręką włosy, rozumiejąc, że czas się
kończy.
Kiedy wszedł do pokoju wspólnego powitała go radosna atmosfera
współdomowników. Uśmiechnął się i podszedł do znajomych.
Wiedział, że się martwili. Prawdę mówiąc o trójkę gryfonów
bała się cała szkoła, nawet ich wrogowie, chociaż tak naprawdę
nikt nie wiedział, o co chodzi.
Harry rozmawiał z osobami ze swojego rocznika, czując lekki smutek.
On też był przestraszony. On też obawiał się, że już nie
wróci. Ale nikt nie chciał tego wypowiedzieć na głos.
Potter szedł wraz z Nottem. Mieli się rozdzielić pod Wielką Salą,
bo Harry umówił się z Draco, a Theo miał pogadać z Blaisem i
Pansy. Więc kiedy zeszli ze schodów, brunet skierował się do
kuchni, a ślizgon zbiegł na dół.
Malfoy czekał na Harry'ego nieco smutny. Nie był zadowolony, że
jego chłopak wyjeżdża. Ale nie chciał mu tego mówić, uważał,
że Harry nie powinien wiedzieć, bo może mu się nie udać. Więc
Draco postanowił zachować wszystko dla siebie. Chciał, żeby
ostatni dzień z gryfonem był udany.
Boże,
jak to strasznie brzmi. Jakby miał już nigdy nie wrócić. Co
zresztą jest bardzo prawdo...NIE! Harry wróci! Obiecał, że wróci!
Przecież on jedzie tylko do Weasleya.. Będzie się odzywać..
Kiedy brunet się zjawił, arystokrata przywdział sztuczny uśmiech.
Niestety Harry zauważył, że coś jest nie tak. Więc Draco
skłamał. I choć gryfon nie wyglądał na przekonanego, Malfoy miał
nadzieję, że mu uwierzył.
Chłopcy poszli się przejść po błoniach i wylądowali niedaleko
sowiarni. Nie było tam nikogo, więc mogli sobie pozwolić na
odrobinę czułości. Harry nadal nie chciał, żeby ktoś o nich
wiedział. Wciąż wolał się ukrywać. Draco był jego, a nie
wszystkich dookoła.
Chłopcy usiedli na schodkach, wtuleni w siebie. Harry pocałował
delikatnie swojego chłopaka, a potem się w niego wtulił. Oboje
byli zamyśleni. Draco czuł, że wyjazd Harry'ego nie wpłynie
dobrze na ich związek, i kiedy gryfon wróci, bo wciąż twierdził,
że wróci, coś się między nimi zepsuje.
Harry natomiast twierdził, że rozłąka nie wpłynie dobrze na
Draco, a ból jaki poczuje, kiedy..
Nie łudźmy się.
Harry nie wierzył, że wróci.
|| wyimaginowana