sobota, 28 maja 2016

Rozdział 22

Notatka pod rozdziałem.
 XXII
Ron i Hermiona nieco spóźnieni weszli do wielkiej sali. Tydzień temu wszyscy wrócili do Hogwartu, ale Ron bardzo chciał zostać jeszcze z rodzicami, w końcu napędził im niezłego strachu. Ginny wróciła wcześniej i powiedziała tylko Neville'owi, że złota trójca jest cała i zdrowa. Zrobiła to, bo jej brat o to prosił. Nie chciał, żeby wszyscy dopytywali, czemu ich nie ma, kiedy wrócą i tak dalej. Więc rudowłosa opowiedziała tylko Neville'owi o wszystkim, ponieważ on już i tak wiedział z jej listu. No i Theodorowi, kiedy się spotkali.
Więc teraz, kiedy para weszła do środka, wszystkie pary oczu zwrócone były na nich. Usłyszano szepty, gdzie górowało wciąż jedno pytanie.
Gdzie jest Harry?”
Gryfoni podeszli do swojego stołu i usiedli, zajmując się rozmową z domownikami. Nie odpowiadali na pytania dotyczące ich przyjaciela.

Cedrik czuł się źle. Tydzień temu uczniowie wrócili. Nie było z nimi złotej trójcy. Dzisiaj Cedrik widział Rona i Hermionę, którzy szli w kierunku zamku. Nie było z nimi Harry'ego.

W wielkiej sali był gwar, nawet wśród nauczycieli. Wszyscy się zastanawiali, co z Harrym. Czemu go nie było razem z tamtą dwójką? Czy on naprawdę nie żyje? Wiele pytań się pojawiało.
Dumbledore starał się zapanować nad gwarem. Nie było to łatwe.
Uczniowie byli spanikowani i nie ukrywali tego.
Drzwi do pomieszczenia się otworzyły.

Można by powiedzieć, że czarodziejski świat przegrał walkę ze „złem”. Wszystko na to wskazywało. Harry Potter zniknął, nikt nie wiedział, gdzie jest, a jego przyjaciele unikali rozmów. Ludzie myśleli, że to koniec, że Voldemort wygrał. I właściwie mogli mieć rację.

Harry rozejrzał się po sali, a jego wzrok zatrzymał się na ślizgonach. Wypatrzył wśród nich stalowoszare tęczówki i uśmiechnął się słabo. Widział, że chłopak jest teraz spokojniejszy. Skinął mu delikatnie głową i właściwie nie musiał długo czekać. Draco poderwał się do góry i natychmiast znalazł się przy wybrańcu, a Harry przyciągnął go do siebie.
Widok ten naprawdę zdziwił uczniów i nauczycieli.
Malfoy jednak nie mógł długo nacieszyć się swoim chłopakiem, gdyż po chwili gryfona otoczyła cała szkoła. Ślizgon cicho się wycofał.

Dumbledore odetchnął z ulgą i nakazał wszystkim wrócić na swoje miejsca. Skinął do Harry'ego, a chłopiec wiedział, że musi pójść do dyrektora po kolacji. Albus uspokoił kadrę i zajął swoje miejsce. Nauczyciele też byli spokojniejsi. Wyglądało na to, że złotemu chłopcu nic się nie stało.

Harry usiadł między domownikami i wciągnął się w rozmowę. Opowiedział parę szczegółów, nie zdradzając jednak tych ważnych. Nie wszyscy musieli wiedzieć, jeszcze nie teraz. Chłopak był bardzo zdenerwowany. Poczuł dłoń na ramieniu i spojrzał na osobę, która się do niego uśmiechała. Bez wahania wstał i mocno uściskał przyjaciela.
-Boże, ty dupku. Nie mogłeś się odezwać?!
-Jaki ty milutki.
-Martwiłem się..
-Żyję, Theo. Jestem cały, widzisz?
Odsunęli się od siebie i cicho zaśmiali. Chyba wszystko wracało do normy.
Harry dostrzegł arystokratę, który patrzył na nich z lekką zazdrością. Zachichotał i nachylił się do ucha Notta.
-Powiedz Draco, żeby przyszedł za pół godziny do hangaru.
Theodore zagwizdał, za co oberwał i oddalił się, przeklinając Harry'ego.
Potter zdecydowanie za tym tęsknił.

Wybraniec wszedł do gabinetu dyrektora i poczuł, jak wszystkie troski znikają. Dumbledore siedział na krześle i uśmiechał się do niego przyjaźnie.
-Nie chcę cię zatrzymywać, Harry, wiem, że masz plany-mrugnął do gryfona, pesząc go- Proszę cię jedynie, żebyś przyszedł do mnie jutro zaraz po śniadaniu, zgoda? Mam do ciebie sprawę.
Chłopiec skinął i pospiesznie opuścił gabinet, udając się do swojego dormitorium.

W pokoju wspólnym było głośno. Można powiedzieć, że odbywała się tam mini impreza. Harry jednak nie zamierzał w niej uczestniczyć, bo od razu poszedł pod prysznic.
Domownicy nie chcieli go męczyć, widzieli, że Harry gdzieś się szykował, a oni nie chcieli drążyć. Kiedyś się dowiedzą. Cieszyli się, że nic mu się nie stało, że jest cały i zdrowy. I najwidoczniej w dobrym humorze.
Hermiona uśmiechnęła się, kiedy zobaczyła jak Harry wychodzi. Jej przyjaciel znowu był szczęśliwy.

Ślizgoni docinali Malfoyowi, który szykował się do randki. Nie wiedzieli z kim, ale nie mieli zamiaru się dowiedzieć. Uwielbiali irytować arystokratę, a on najwidoczniej był zbyt podniecony żeby im odpyskować. Więc drwili z niego bez obaw.

Harry spojrzał na czekającego już Draco. Podszedł do niego i zachłannie wpił się w jego usta. Za bardzo mu brakowało tego wszystkiego, żeby teraz z tego rezygnować. Malfoyowi jednak nie zbyt to przeszkadzało. Z przyjemnością oddawał każdy pocałunek chłopaka, błądząc dłońmi po jego torsie. Uśmiechnął się, a spod jego powieki wypłynęła łza szczęścia. Harry był cały i zdrowy.
Wybraniec odsunął się od niego i spojrzał lekko zdziwiony. Arystokrata pokręcił tylko głową, przyciągając gryfona z powrotem.
-Martwiłem się.
Chłopiec zachichotał i musnął ponownie wargi blondyna.
-Draco..
-Tak, skarbie?
-Nie chcę się już ukrywać.
Malfoy spojrzał na niego zszokowany, a po chwili na jego usta wpłynął szeroki uśmiech. Skinął głową i po raz kolejny pocałował ukochanego.
-Kocham Cię.
-Ja mocniej.
Jeszcze długo siedzieli w hangarze, ciesząc się po prostu swoim towarzystwem, a potem udali się w stronę zamku.

Następnego ranka Harry z wielkim uśmiechem zszedł na śniadanie. Brakowało mu tego wszystkiego. Tęsknił za Draco, za jego miękkimi ustami. Miał dość ukrywania się, ale nie chciał wyskoczyć z ich związkiem zaraz po powrocie. No i chciał pogadać najpierw z Ronem. Wyjaśnił wszystko arystokracie i wspólnie postanowili, że pozwolą akcji po prostu się dziać. Nie będą niczego zatrzymywać, ani na siłę pokazywać.
Potter chciał porozmawiać z rudzielcem zaraz po posiłku, przypomniał sobie jednak, że miał stawić się u dyrektora.
To może zaczekać.
Gryfon pchnął drzwi do wielkiej sali i skierował się do swojego stołu. Skinął na przywitanie kilku młodszym, po czym zerwał się na równe nogi, widząc, że do pomieszczenia wchodzi Nott. Podbiegł do niego nie zwracając nawet uwagi na zaciekawione spojrzenia. Chwycił dłoń przyjaciela i wyciągnął go na korytarz, popychając na ścianę, nim drzwi zdążyły się zamknąć.
-Może nie tak przy ludziach?
Brunet jedynie przewrócił oczami i odsunął się od ślizgona.
-Powiedz Malfoyowi, że nie mogę się z nim dzisiaj spotkać między zajęciami, bo będę u Dumbledore'a.
-A może tak „cześć”?
Harry westchnął i musnął policzek Theo, mrucząc powitanie.
-Od razu lepiej. Zgoda, przekażę to temu arystokratycznemu dupkowi. Ale czemu wyciągałeś mnie z wielkiej sali?
-No.. Chodzi o Cedrika. Muszę do niego iść w nocy. A nie chcę, żeby Draco się o tym dowiedział..
-Uuuu, zdrada! Nie ładnie to ta.. aua!
Ślizgon od razu przestał się śmiać, gdyż Harry brutalnie wepchnął mu palce między żebra. Wydął wargi i odwrócił się do gryfona plecami.
-Ojj, Theo! Przepraszam!
Chłopak jedynie prychnął i dalej udawał obrażonego. Poczuł, jak ręce wybrańca oplatają go w pasie, przytulając od tyłu. Głowa złotego chłopca oparła się o jego ramię. Poczuł, jak coś mu trzepocze w żołądku. Odwrócił się z powrotem przodem do gryfona, przez co ten stracił równowagę i byli jeszcze bliżej siebie. Przez nagłą bliskość Theodore potknął się i obaj runęli na posadzkę, jęcząc w tym samym czasie głośne „auuu!”. Musieli dość śmiesznie wyglądać, Nott na podłodze, a Potter na nim. Chłopcy spojrzeli sobie w oczy po czym wybuchnęli głośnym śmiechem. Uczniowie mijali ich zaciekawieni sytuacją, nikt jednak nie zatrzymał się, by poznać prawdę. Drzwi wielkiej sali zostały otworzone, a ze środka wyłoniło się kilka osób, w tym Malfoy, Granger i jej chłopak. Harry wstał, nie zauważając nawet grupki przyjaciół, i otrzepał się z brudu. Podał rękę przyjacielowi i pomógł mu wstać.
-To jak?
-Wpół do dwunastej?
-Jak zawsze.
Chłopcy zaśmiali się, a potem spojrzeli na trzy osoby, które im się przypatrywały.
-O, już mu nie musisz nic mówić, sam przekażę.
Nott przewrócił oczami, poklepał gryfona po ramieniu i wszedł do „jadalni”.
-Ron, chciałem z Tobą pogadać, ale na razie muszę iść do dyrektora, więc jak wrócę?
-Jasne, będę w dormitorium. A teraz wybacz, ale chciałem iść na boisko i z Tobą pograć, ale no jak widać nie możesz.
Rudzielec mrugnął i łapiąc swoją dziewczynę za rękę wyszli z zamku.
Harry uśmiechnął się szeroko i przyciągnął do siebie blondyna, łącząc ich usta w namiętnym pocałunku. Oderwał się po kilku sekundach.
-Muszę iść do Dumbledore'a, słyszałeś, więc nie możemy się spotkać między zajęciami. Wiesz, chciałem pogadać z Ronem..
Malfoy skinął głową i musnął jeszcze przelotnie wargi swojego chłopaka, po czym skierował się w stronę lochów.

Hermiona siedziała na trybunach i obserwowała swojego chłopaka. Na jej usta wkradł się delikatny uśmiech, kiedy widziała tą radość. Przypomniała jej się scena sprzed kilkunastu minut. Harry i Malfoy patrzyli na siebie wygłodniałym spojrzeniem, ale rudzielec zdawał się tego nie zauważyć.
To zmartwiło dziewczynę. Od dawna podejrzewały wraz z Ginny, że coś jest na rzeczy, jednak nie przypuszczały, że chodzi o..to. Granger bała się, jak Ron zareaguje na wiadomość o ich związku, ale miała złe przeczucia. Weasley nienawidził Malfoya, zresztą z wzajemnością. Hermiona chciałaby, żeby Harry był szczęśliwy, jednak... Jeśli Ron ich nie zaakceptuje, to co wtedy? Spojrzała na szczęśliwego rudzielca.
Pewnie o tym Harry chce z nim pogadać.
Tylko jak ta rozmowa się skończy?

Potter wszedł po kamiennych schodach i zapukał energicznie. Usłyszał ciche „wejść”, więc wbiegł do gabinetu i po chwili zastygł w bezruchu. Spojrzał na mężczyznę siedzącego przed biurkiem dyrektora, a jego oczy zaszły łzami. Obie osoby, patrzyły na chłopca, ale on tylko stał sparaliżowany. W końcu się odezwał.
-Syriusz?

--------
Pomimo, że naprawdę kocham to pisać i miałam istotne plany na następny sezon, obawiam się, że epilog otherside zakończy to opowiadanie i nie powstanie drugi sezon. Jest mi naprawdę, kurwa, cholernie przykro, ale widzę, że to po prostu nie ma sensu. O ile opowiadanie cieszyło się popularnością na początku, tak teraz spadło na najniższy poziom, o ile nie na minus. Brak komentarzy mogę przeboleć. Ale nie brak wyświetleń. 
Co prawda do końca zostało jeszcze kilkanaście rozdziałów JEDNAKŻE już teraz was informuję.
Wszem i wobec piszę, że "Otherside" nie doczeka się drugiej części. 
Obawiam się, że większości zaplanowany epilog nie spasuje, ale.. jakoś trzeba to skończyć.
Jestem wdzięczna wszystkim tym, którzy czytali i byli przez całe otherside ze mną. Doceniam te nieliczne komentarze, wsparcie od przyjaciół i od was. Kocham to wszystko co było. I tak jak kocham pisać, tak będę dalej to robić. Tylko wy nie poznacie dalszych losów, ale was to nie obchodzi ;)
Jeśli ktoś to przeczytał- dziękuję.
Jeśli nie- niech nie ma do mnie później pretensji.
Kocham was misie, xoxo
wyimaginowana

3 komentarze: