wtorek, 12 stycznia 2016

Rozdział 6

Hejo,
So, rozdział wcześniej, ponieważ Dominika ma dobry humor, no i lubię umilać człowiekom tygodnie szkoły! :)
Poruszę jeszcze sprawę komentarzy. Wiem z własnego doświadczenia, że duża część osób nie lubi komentować, bo np. się wtydzą czy cuś.
Tak czy inaczej, zapraszam do zostawiania opinii, niekoniecznie pod postem (mimo że można anonimowo ;]), ale na mojego maila dominika.turcja@gmail.com
E-mail jest także po lewej stronie, gdyby ktoś chciał :]
Jeśli macie jakieś zastrzeżenia, to również zapraszam na pocztę, jeśli nie chcecie publicznie ^^
Co do samego opowiadania..
Radzę się przyzwyczaić do pana Diggory'ego, ponieważ będzie nam bardzo długo towarzyszył ;)
Nie przedłużając, zapraszam na 6 :]
enjoy, x 
VI
Harry był zły. Chociaż to właściwie niedopowiedzenie. Gryfon był wściekły.
-Pan sobie ze mnie żartuje, profesorze?!
I starał się zachować spokój.
-Nie, Potter, nie żartuję. Rusz swój szanowny tyłek i usiądź obok Dracona natychmiast.
-DZISIAJ-zaznaczył Harry-mogę to zrobić. Ale NIE będę siedział z tym kretynem na każdych zajęciach!
Gryfon ruszył do ławki ślizgona, nie zaszczycając go ani jednym spojrzeniem. Warknął pod nosem i spojrzał na Snape'a, „słuchając” jego wykładu.
-Ej, Potter-cichy szept wyrwał Harry'ego z otępienia. Odwrócił się, spoglądając na wołającego go ślizgona.
-Znowu po nazwisku? Myślałem, że mamy to już za sobą- szepnął Gryfon, wydymając dolną wargę, co spowodowało chichot.- Co tam?
-Masz czas po zajęciach?
-Hm..
-Oj, no Harry!
-Jasne, że mam. Dla Ciebie miałbym nie mieć?
Zanim Theo zdążył mu odpowiedzieć, nad nimi pojawił się mistrz eliksirów.
-Panie Potter, panie Nott, zamiast przeszkadzać w moich lekcjach, niech się panowie umówią po nich-syknął.
Okej, miarka się przebrała.
-Tak się składa, profesorze, że właśnie to robimy. To co Theo? Na dziedzińcu?
Ślizgon skinął, a cała klasa łącznie z nauczycielem wpatrywała się w nich w szoku.
Pożałuję tego, czuję to.

Na transmutacji Harry czuł się osaczony. Hermiona i Ron ciągle pytali o sytuację z eliksirów, a Harry naprawdę nie czuł się na siłach, żeby to im tłumaczyć. Znaczy no.. Nie miał czego tłumaczyć, bo po prostu chciał spławić nietoperza. Tylko, że wyglądało to jakby umawiali się na randkę.
Trudno. Nie ich sprawa.
A to, że cała klasa zwróciła na nich uwagę, to już swoją drogą.
-Harry, mogę z Tobą porozmawiać?
Kiedy zmartwiona Hermiona właściwie ignorowała nauczycielkę, to znaczyło, że coś się stało.
-Jasne, Mionka, co się stało?
Dziewczyna skinęła głową na drzwi i po chwili wymknęli się cicho z klasy.
-Chodzi mi o..o Cedrika
-Przecież już Ci mówiłem, że..
-Wiem. Chodzi mi raczej o wczorajsze spotkanie. Wróciłeś jakiś..nieobecny. Co się stało?
-Hermiona, nie sądzę, żebyś chciała..
-Chcę.
-Nie jestem przekonany.
-Harry!
-To naprawdę nie jest dobry..
-Harry, proszę Cię...
-NIE TWOJA SPRAWA!
Gryfonka zakryła usta dłonią, niedowierzająco, a Harry starał się uspokoić.
-Harry, ja..
-Słuchaj, poniosło mnie. Przepraszam. Ale..Nasze spotkania polegają na seksie, nie ma między nami miłości. A wczoraj rozmawialiśmy długo. Mogę mu ufać i jest dla mnie wsparciem. Jest... Jest jedna sprawa, o której nie wiecie i nie dowiecie się w najbliższym czasie.
-Ale..
-Wiem, że mogę wam ufać, ale chcę to załatwić sam, okej?
Dziewczyna nieufnie przytaknęła, obiecała sobie jednak, że będzie miała przyjaciela na oku.

Ginny spieszyła się na zajęcia. Nie lubiła się spóźniać, a w tej chwili była właśnie spóźniona. Na opcm. Rudowłosa była tak zamyślona, kiedy biegła, że nie zauważyła idącej grupki naprzeciw. Dopiero kiedy upadła i usłyszała drwiący głos, spojrzała w górę. Wpadła na Malfoya

Draco wracał do lochów razem z Blaisem i Pansy. Był zły na Notta, ale bardziej w tym momencie dręczył go fakt, że mistrz eliksirów starał się uprzykrzyć im obojgu życie. To znaczy Malfoy ostatnio miewał dziwne wyrzuty sumienia. Żałował, że gnębił Ha..Pottera i myślał, co z tym zrobić. Nie czuł się na siłach, można by powiedzieć, że się wstydził, że ma uczucia. Zatem, kiedy Snape przydzielił ich do wspólnej pracy na eliksirach, Draco poczuł ulgę i jakieś nieznane mu uczucie. No i kiedy widział, jak Potter i Theodore rozmawiają trafiał go szlag. Albo gdy Potter za bardzo się wychylił i koszula podnosiła się do góry, ukazując czerwone, a czasem fioletowe ślady, łudząco przypominające malinki. I nie, Draco wcale nie był zazdrosny. Niestety ślizgon nie mógł dłużej nad tym myśleć, ponieważ ktoś na niego wpadł. Spojrzał w dół, na złą dziewczynę i od razu zniknął jego łagodny wyraz twarzy.
-No ja się nie dziwię, że nie umiesz chodzić, skoro jesteś Weasley'ówną.
Gryfonka poderwała głowę do góry i spojrzała na arystokratę. Prychnęła cicho i wstała, otrzepując szatę. Chciała wyminąć trójkę uczniów, jednak Malfoy nie zamierzał odpuścić.
-Puść mnie!
-Należą się chyba jakieś przeprosiny, nie sądzisz?
-Ciebie mam przepraszać, Malfoy? W marzeniach.
-Oh, świetnie. Dawno nie odjąłem nikomu punktów.. Dwadzieścia dla Gryffin..
-Malfoy, znowu odejmujesz punkty za nic? Nudzi Ci się?
Kiedy zobaczył zbliżającego się Pottera z Nottem wkurzył się jeszcze bardziej.
-Nie Twój interes, Potter.
Nie miał siły na starcie z gryfonami, więc skupił się na tym, co miał zrobić i postanowił odejść. Oj tak, z Draco naprawdę nie było dobrze.
-Dwadzieścia dla Gryffindoru i koniec tematu. Na lekcje, już.
Odwrócił się i odszedł, jednak usłyszał jeszcze chichot Theodore'a.
-Chyba się Ciebie wystraszył, Harry.
Draco odwrócił się by zmierzyć ich groźnym spojrzeniem, jednak zobaczył tylko jak się wygłupiają i och.
Harry miał naprawdę dużo malinek.

Ginny podziękowała Harry'emu i Nottowi i pobiegła na zajęcia. Nie chciała się jeszcze bardziej spóźnić.
Na lekcjach jednak nie umiała się skupić, ponieważ głowę zaprzątało jej ciało Harry'ego. W dobrym sensie oczywiście. Myślała o tych wszystkich śladach, które widziała i o tych, które chłopak skrywał pod ubraniami. Zastanawiała się, kim jest osoba, która tak ozdobiła ciało jej przyjaciela. Obiecała sobie, że dowie się tego za wszelką cenę, chociaż miała swoje przypuszczenia. Modliła się jednak, żeby okazały się błędne.

Harry siedział na błoniach, oparty o pień drzewa. O jego kolana opierał się Theodore, który bawił się palcami. Chłopcy nie musieli nic mówić, rozumieli się bez słów. Od kiedy postanowili nie ukrywać swojej przyjaźni, nikogo już nie dziwił fakt, że spędzają razem czas.
-Ej, Harry..
Gryfon spojrzał na chłopaka zainteresowany.
-Powiesz mi, kto Cię tak urządził?
Harry zaśmiał się i uderzył przyjaciela w bok.
-Serio pytam. Chciałbym wiedzieć, z kim spotyka się mój przyjaciel.
Potter zamyślił się na chwilę. Nie był pewien, czy może powiedzieć Nottowi o swoim hm..romansie z ex. Ale byli przyjaciółmi, a przyjaciele powinni sobie ufać, prawda?
-Pamiętasz Cedrika Diggory'ego?
||wyimaginowana

2 komentarze:

  1. Z Harrego musi być niezłe ciacho... mniam... Skoro aż trzech się wokół niego kręci/ Draco, Theo i Cedric/
    Nie wiedziałam że z Ginny jest taka zazdrośnica
    :p

    OdpowiedzUsuń