sobota, 30 stycznia 2016

Rozdział 8

Wracam po dłuższej nieobecności. Teraz już nie przewiduję więcej problemów technicznych. W ramach rekompensaty ten rozdział to przełom w znajomości chłopców :) 
W trakcie również jest OS, powinien być w przyszłym tygodniu.
enjoy, x
 VIII
Trójka gryfonów i jeden ślizgon patrzyli z niedowierzaniem na wybiegającego z sali arystokratę. Mieli złe przeczucia, ale Harry powiedział, że będzie na wieży. Jeśli nie przyjdzie, wtedy się mogą zacząć martwić i postanowić go szukać. Na razie muszą wierzyć, że Malfoy nie poszedł za Harrym, tylko po prostu, ot tak, wybiegł sobie z Wielkiej Sali zaraz za ich przyjacielem.
Taaaak, mieli bardzo złe przeczucia.

Draco bał się, że zgubił chłopaka, jednak w chwili, w której chciał się poddać, zobaczył go znikającego za rogiem. Musiał go dogonić, musiał..
Przyspieszył i po chwili był prawie za nim.
-Potter!
Zdziwiony gryfon przystanął i powoli się odwrócił. Kiedy zobaczył Malfoya, w jego oczach pojawił się niewielki strach.
Blondyn podbiegł do niego i zanim się odezwał wziął parę głębszych wdechów.
-Czego chcesz, Malfoy?
-Pogadać, Potter.
Zdziwienie wypisane na twarzy Harry'ego było warte tysiąca galeonów.

Hermiona rozmawiała z Ginny w pokoju wspólnym o możliwościach, kto mógłby i po co wielosokować się w Diggory'ego. Do dyskusji włączył się Ron, ale nie potrafili ustalić nic, co miałoby sens. Pozostało im jedynie czekać do wyznaczonej godziny spotkania, która wydawała się jedynie odwlekać. Zwłaszcza, że Harry wciąż nie wrócił.

-Malfoy, gdzie Ty mnie do cholery ciągniesz?!
-Po prostu chodź.
Nie przeszli dużo. Znaleźli się na jednym z najmniej uczęszczanych korytarzy w całym Hogwarcie.
-Na litość boską, Malfoy, po co mnie tu przywlokłeś?
-Słuchaj, Potter. Chciałbym.. Ja..
-No wysłów się w końcu.
-Chciałem przeprosić..
-Kim jesteś i co zrobiłeś z Malfoyem?!
Arystokrata westchnął cicho i spojrzał z politowaniem na stojącego przed nim gryfona. Zaczął się poważnie zastanawiać nad swoją wiarą w ludzkość.

Nott był już na wieży astronomicznej. Do spotkania zostało jeszcze około dwudziestu minut, jednak on musiał pobyć chwilę sam. Martwił się o Harry'ego. Malfoy zniknął chwilę po nim i do tej pory się nie pojawił. Theodore miał w głowie najczarniejsze scenariusze, jednak wciąż się łudził, że Potter jest cały i zdrowy. Na Merlina! Nott kochał gryfona na swój pokręcony sposób i nie zamierzał nikomu o tym mówić. Nawet samemu Harry'emu.
Martwiła go też inna sprawa.
Zbliżała się wojna. Jego ojciec jest śmierciożercą. Harry będzie walczyć z Czarnym Panem. Voldemort nie zawaha się zaatakować. A Theo nie zawaha się stanąć do walki.
Walki ze swoim ojcem, rzecz jasna.

Malfoy pomasował pulsujące skronie i skrzywił się.
-Potter, posłuchaj mnie. Chciałem przeprosić za to, że uprzykrzałem Ci życie na każdym kroku, że dokuczałem Tobie i tym twoim gryfonom. Nie masz pojęcia jak cholernie tego żałuję i naprawdę przepraszam.
-Dobra, rozumiem. Ale po co ty mi to mówisz?
-Bo mam wyrzuty sumienia.
I Harry uwierzył.

Czekali na Harry'ego. Nie trwało to jakoś super długo, bo dopiero co się zebrali. Ale wszyscy się niepokoili o chłopaka, który jakby nie było zniknął, a Malfoy zapadł się pod ziemię. Nikt ich nie widział, można by rzecz, że oni nie istnieją.
Ginny martwiła się coraz bardziej. Widziała, jak Malfoy patrzy na Harry'ego nie raz i zastanawiała się, co on do niego czuje. Harry jednak skutecznie ignorował ślizgona, ponadto, spotykał się teraz z swoim ex. Co swoją drogą, Ginny, nadal kiepsko trawi. Nie miała pojęcia, że Harry i Cedrik się spotykali podczas turnieju! Była oburzona. Nie faktem, że byli parą, tylko tym, że jej nie powiedział! Przecież byli przyjaciółmi!
Ale wracając do Malfoya, to cóż.. Często przyłapywała go na wgapianiu się w Harry'ego jak w obrazek, no i chłopak często szukał jakiegokolwiek kontaktu z gryfonem.
Jednak oni byli po dwóch różnych stronach, i nawet gdyby Harry się nim zainteresował, to ich związek by nie przetrwał.
Bo by nie przetrwał, prawda?
Ginny nie mogła uwierzyć, że rozmawiała sama ze sobą w myślach.

-To wszystko?
-Nie.. Ja..
-Malfoy!
-Podobasz mi się, okej?!
Harry zaniemówił.

Hermiona uderzyła pięścią w ścianę. Ron natychmiast do niej podszedł i starał się uspokoić. Cho niespokojnie spoglądała na pojawiający się coraz wyżej księżyc.
-Która godzina?
Spojrzeli na krukonkę, jak na wariatkę, jednak ona była pewna siebie.
-Jedenasta.
Skinęła delikatnie głową, mrucząc coś pod nosem o kończącym się czasie.

-Co?
-To, co słyszałeś, Potter.
Malfoy był zarumieniony. Powiedział to nagle, nie przemyślawszy dobrze tego. Spuścił zawstydzony głowę.
-Nie jestem zabawką.
Natychmiast poderwał się do góry, patrząc w zaniepokojone zielone oczy.
-Oczywiście, że nie.
Stalowoszare tęczówki zabłysły nadzieją. Harry nie wiedział, co o tym wszystkim myśleć. Ja i Malfoy? Czy to miało szansę się udać? Przecież byli po dwóch różnych stronach.. Nie był przekonany.
-Więc czego oczekujesz?
Pewny siebie uśmieszek wstąpił na twarz blondyna.
-Że się ze mną umówisz.
Brew gryfona powędrowała w górę.
-Tylko?
Ślizgon zaprzeczył ruchem głowy i zbliżył się do bruneta, delikatnie popychając go na ścianę.
-Że dasz się pocałować.
I nie czekając na odpowiedź, zachłannie wpił się w jego wargi.


3 komentarze:

  1. Pierwsza!
    No no no :-D Genialne! Cudo i w ogóle super ;-) Czekam z niecierpliwością na więcej <3
    Pozdrawiam.
    Serka ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Druga!
    Super rozdział- choć szkoda ze taki krótki:) ale oczywiście wybaczam i czekam na next<3
    Shila:**

    OdpowiedzUsuń
  3. Dalej nie wiem skąd Ty takie cuś wymyślasz ale no... zajebiste :)

    OdpowiedzUsuń