wtorek, 8 marca 2016

Rozdział 12

Well, nie wiem, co się dzieje, gdyż pod porzednim rozdziałem widziałam tylko 26 wyświetleń, a zwykle jest ok. 70-90?
So, naprawdę nie wiem..
Wrzucam wam 12, ale zobaczę.. Jak tak dalej pójdzie to.. um pożegnamy się z "Otherside."
-----------


XII
Kiedy Harry godzinę później przyszedł po Notta, wrzasnął z przerażenia. Jego przyjaciel siedział równie przerażony na łóżku z lusterkiem w dłoni.
-Theo! Co.. Co ci stało?!
-Kulfa, Pofer, hedy ty zafniesz zafawać nolmalne pyfania?!
-CO?
Nott potarł twarz i sięgnął po pergamin, zapisując pytanie.
-Bardzo śmieszne, Nott. Rozumiem, że nie wiesz?
Ślizgon pokręcił głową.
-Podejrzewasz kogoś?
Chłopak zawahał się, ale skinął.
-Malfoy?
Ponowne skinięcie.
-Zabiję go. Ale to potem. Idziemy do skrzydła szpitalnego.
-NIE!
-Nie marudź, tylko rusz dupę.
Theodore przewrócił oczami, po czym wstał i wyszedł z sypialni, kierując się za Potterem. Po drodze mijali rozbawionego Malfoya, ale kiedy napotkał spojrzenie ukochanego, jego uśmiech spełzł z twarzy.
Chłopcy dotarli do skrzydła szpitalnego, a pani Pomfrey prawie zemdlała, widząc ponownie Notta, tyle że z nie swoim językiem.

Harry czekał pod skrzydłem szpitalnym, a kiedy Nott wrócił, już ze swoim językiem i potrafił normalnie mówić, skierowali się do wielkiej sali. Śniadanie dobiegało końca, ale mieli szansę jeszcze zdążyć.
Wchodząc do pomieszczenia, natknęli się na Malfoya. Harry łypnął na niego groźnie, po czym warknął, że ma na niego tutaj czekać. Zrezygnowany arystokrata, chcąc uniknąć większego gniewu gryfona posłusznie czekał. Harry natomiast się nie spieszył. Na spokojnie zjadł sporą porcję naleśników i napił się soku dyniowego. Kiedy zjadł, obrzucił Rona i Hermionę sceptycznym spojrzeniem, po czym wyszedł, szarpnął Malfoya i pociągnął na błonia. Potter miał zamiar opuścić lekcje, wyżywając się na swoim cholernym chłopaku, który tak naprawdę jeszcze nim nie był. Jeszcze. Ale czy nim będzie?

Theodore, widząc, że Harry i Malfoy znikają na błoniach, wiedział, że to nie skończy się dobrze. Potter miał zamiar znowu opuścić lekcje, co nie było mądrym posunięciem, a na dodatek, nie wiadomo, co mu po tej popranej głowie chodzi. Nott trochę się obawiał. Ale nie o Malfoya! Co to, to na pewno nie. Obawiał się, jakie konsekwencje mogą z tego wyniknąć. Mimo wszystko pozwolił mu działać. Razem z resztą swojego domu skierował się do sali transmutacji.

-Harry, ile razy mam jeszcze przepraszać?
-Nie mnie powinieneś, kretynie.
Arystokrata westchnął, podszedł do wybrańca i objął go czule w pasie.
-Harry, kochanie..
-Zostaw-burknął gryfon, wyswobadzając się z uścisku.- Powiedz mi lepiej o co poszło?
-Uhh.
Właśnie tego obawiał się Draco. Że Harry będzie próbował dociec.
-Ja czekam.
-O ciebie.
Potter zaskoczony spojrzał na arystokracie. Świetnie. Zamiast chłopaka mam zazdrosnego, zadufanego w sobie dupka.
-Byłem zazdrosny!
-Domyślam się!
-Myślałem, że chce mi cię odebrać.
-Nie jestem rzeczą, Malfoy.
-Wiem. Skarbie... Przepraszam.- Malfoy ponownie spróbował przytulić się do chłopaka, ale i tym razem został odtrącony.
-Nie jestem pewien, czy to ma sens.
-Harry, proszę.. Nie skreślaj mnie od razu.. Kotku...
-Daj mi czas.
I odszedł w stronę zamku.

Mimo że już rozmawiał ze swoimi gryfońskimi przyjaciółmi, wciąż był na nich zły. Ale z drugiej strony.. Może mieli rację? Może teraz też powinien wymazać sobie pamięć? Ile by dał, żeby mieć myśloodsiewnię.. Pozbyłby się natrętnych myśli, poczułby się lepiej na chwilę.. Potter miał ochotę sięgnąć po whiskey, ale nie uważał tego za dobry pomysł.
-Harry? Wszystko w porządku?
-Tak. Przepraszam, jestem zmęczony. Pójdę się położyć.
I nim zdążyła zareagować, wybraniec był w swojej sypialni.

Następny dzień dłużył się, a wieczorem miał się odbyć trening quidditcha. Ciągle nie był pewny swojego wyboru, a unikanie ślizgona utrudniało to. Ale Harry nie miał ochoty się z nim spotykać. No bo po co? Żeby słuchać tego durnego użalania się nad sobą? Przeprosin? Już się nasłuchał, starczy mu.
Niestety po kolacji nie miał szczęścia. Wychodząc z wielkiej sali wpadł prosto na Malfoya.
-Harry, ja..
-Potrzebuję czasu-wycedził przez zęby i odszedł ze swoją drużyną.
||wyimaginowana

5 komentarzy:

  1. Nie rezygnuj,prosze :/
    Czekam na kolejny rozdział, ten był naprawdę ciekawy. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow:) Pisanie u Ciebie widzę na coraz wyższym poziomie:)
    Nie było mnie ty tak dlugo bo dużo się u mnie ostatnio dzialo i najzwyczajniej nie miałam czasu. Ale wiedz że patrzę, czytam i jestem z Ciebie dumna:*,oby tak dalej
    Shila
    PS:Życzę weny i niezierpliwie czekam na next:*

    OdpowiedzUsuń
  3. Czy Theo jeszcze raz oberwie? A może Malfoy chce oberwać? Wyczuwam jeszcze jakieś bójki... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Idioto, ty ciągle wyczuwasz jakieś bójki! XD
      Te twoje komentarze, braciszku........ <3

      Usuń
    2. Obydwoje ciągle szukają okazji do wpierdolu :D
      Heheh :*

      Usuń