czwartek, 21 kwietnia 2016

Rozdział 18

wrzucam 18, mam nadzieję że przypadnie do gustu
Tym rozdziałem zaczynamy... 
enjoy, x
PS dziękuję za opinię :D
-------------
 XVIII
Malfoy stał pod wielką salą i rozmawiał z trzeciorocznymi puchonami. Powinien odjąć im punkty, jednak był zbyt smutny i zmęczony, żeby to zrobić. Dał im jedynie naganę i chciał pójść na śniadanie, jednak przez drzwi wejściowe wszedł Harry bez koszulki. Był zdyszany, a jego policzki zaróżowione. Draco podszedł do niego, zaniepokojony i położył mu zimną dłoń na ramieniu. Gryfon spojrzał na niego i natychmiast się odsunął, a na jego twarzy widoczny był gniew. Malfoy poczuł się jeszcze gorzej niż przed chwilą.
-Harry, wszystko w porządku?
-Tak- powiedział oschle.
-Możemy porozmawiać?
Chłopak spojrzał na niego, po czym westchnął i przeczesał dłonią włosy. Skinął głową.
-Muszę iść się ubrać.
Arystokrata przytaknął i ruszył za brunetem po schodach. Nie wiedział, czy to był odpowiedni moment na rozmowę, postanowił więc poczekać.
-Malfoy, posłuchaj mnie..
Aua. Znowu po nazwisku.
-Potrzebuję się trochę ogarnąć. Spotkajmy się po prostu przy kuchni za godzinę, okej?
Draco zawahał się, ale przystał na taki układ. Sam musiał przemyśleć, co chce powiedzieć. Postanowił udać się najpierw do pokoju wspólnego. Musiał porozmawiać z Theodorem, był mu to winien po tym wszystkim, co się stało.

Harry był pechowcem. Niby wszyscy mówili, że jest cholernym szczęściarzem, jednak miał strasznego pecha. Okej, może i udało mu się pokonać Voldemorta..kilka razy.
Chłopak wszedł pod prysznic i odkręcił kurek z zimną wodą.
Ale jeśli chodzi o szkołę, czy życie uczuciowe, to nad Harrym wisiała jakaś klątwa. Dobrym tego przykładem był poranek, kiedy wszedł do zamku i od razu natknął się na Malfoya, na którego wciąż był wściekły i z którym wciąż nie miał ochoty rozmawiać. Jednak musiał to zrobić. Nie wiedział, czy chce z nim zerwać, ale czuł, że naprawdę go kocha. Znaczy tak mu się wydawało. Nie mógł być pewien tego uczucia. W końcu przez tyle lat się nienawidzili.. I jeszcze Cedrik, ale... Draco ..
Ręka Harry'ego zjechała w dół, zatrzymując się na rosnącej erekcji. Westchnął przeciągle i zamknął oczy, oddając się przyjemności.

Draco nonszalancko oparł się o ścianę i czekał na Pottera. Po rozmowie z Nottem czuł się dziwnie. Chociaż właściwie to mało powiedziane. Czuł niedosyt, a informacje których się dowiedział o Harrym wprawiały w osłupienie. Nie wiedział, że jego chłopak, bo jeszcze mógł go tak nazywać, aż tak przeżywał zbliżającą się wojnę, chociaż nie bardzo do niego docierało, że to już niedługo. Chciałby mu pomóc, ale..Gryfon mu nic nie mówił! Westchnął cicho i spuścił głowę. Usłyszał kroki, a już po chwili brunet stał przed nim z rękami w kieszeniach. Spojrzał w zielone oczy i lekko się uśmiechnął. Skinął głową na drzwi i wyszli, kierując się na błonia.

-Przepraszam-usłyszał Harry, kiedy przycupnął obok pnia. Zadarł głowę do góry i spojrzał na arystokratę.
-Mogę wiedzieć, dlaczego do cholery to zrobiłeś?
Draco westchnął i spuścił wzrok. Nie chciał mówić gryfonowi o swoich uczuciach. Jeszcze nie. Uważał, że jeszcze nie powinien. Że to za wcześnie. Ale najwidoczniej musiał. Z drugiej strony Harry wyznał mu miłość. Uniósł głowę, natrafiając na zielone tęczówki.
-Bo cię kocham. I jestem cholernie zazdrosny.
Potter był zaskoczony tym nagłym zwrotem akcji. Nie spodziewał się, że arystokrata wyzna mu swoje uczucia, przynajmniej nie w najbliższym czasie.
-Nie kocham cię od dzisiaj. To.. trwa od jakiegoś czasu.
-I dlatego mi dokuczałeś, gnębiłeś jak dzieciak?
-Nie masz pojęcia jak cholernie żałowałem.
Tym razem to wybraniec westchnął i wstał, zrównując się z blondynem. Uniósł jego dłoń i pocałował wewnętrzną stronę, patrząc w oczy ukochanego. Na twarz Draco wstąpiły rumieńce, które próbował zakryć lekkim uśmiechem.
-Nie kryj się. Wyglądasz pięknie z rumieńcami.
Komplement sprawił, że wypieki na twarzy arystokraty zrobiły się większe i intensywniejsze. Wolną dłonią pogłaskał policzek gryfona. Nachylił się i delikatnie musnął jego wargi. Zrobił to czule i niepewnie, jakby bał się, że Harry go odepchnie. Nic się jednak takiego nie stało. Chłopcy patrząc na siebie, w słabym blasku księżyca, zrozumieli jak wiele dla siebie znaczą. Zatraceni w sobie, nie zauważyli, że ktoś im się przygląda.

Niestety, ale tym razem weekend nadszedł zbyt szybko. Harry nie cieszył się. Wolałby mieć jeszcze zajęcia, posiedzieć między uczniami innych domów, ale nie mógł. Czemu? Otóż był ostatni listopada, więc Harry, Ron, Hermiona i Ginny pakowali się, ponieważ nazajutrz jechali do Nory. Złota trójca musiała załatwić parę rzeczy. Do zamku mieli wrócić dopiero po Nowym Roku, a to wiązało się z tym, że przez ponad miesiąc nie będzie ich w szkole i.. Nie będą mogli na razie pomagać Cedrikowi. Dlatego postanowili się z nim dzisiaj spotkać. I to było powodem, dla którego Blaise, Pansy i Theo spotkali się o północy z gryfonami i krukonką.

Draco czuł się dziwnie, wiedząc, że jego przyjaciele idą z jego chłopakiem do zakazanego lasu w środku nocy. Musiał jednak im pomóc, ktoś musiał przecież ich kryć, a on był prefektem naczelnym. Więc arystokrata snuł się po korytarzu przy wejściu i czekał. Czekał aż wszyscy wrócą. Czekał, żeby mógł pogadać z Harrym. Jego Harrym.

-Jak to rozegramy?
Cichy głos Ginny przerwał krępującą ciszę.
-Ktoś zostaje w zamku?
Zabini niepewnie podniósł rękę, a kilka par oczu skupiło się na nim. Harry podszedł do niego, prosząc o rozmowę na boku. Kiedy oddalili się, reszta spojrzała na Diggory'ego.
-Nie potrzebuję niańki.
-Cedrik, my tylko chcemy ci pomóc!
-Taaak. Pomagacie mi ze względu na Harry'ego.. Z resztą, nie macie pojęcia jakie to uczucie, kiedy pomaga wam wasz ex, który zostawił was dla innego.
Słowa byłego puchona zaskoczyły wszystkich, poza dwójką ślizgonów i jedną gryfonką.
Nie mieli jednak czasu by o cokolwiek dopytać, bo wrócił ów chłopak z ślizgonem.
-No więc, już mamy kogoś kto będzie zaglądał do lasu.
Jeden problem z głowy, zostały tysiące innych.

Kiedy na zegarku zaczynała dochodzić druga, Malfoy coraz bardziej się denerwował. Nie było go, ich, już tyle czasu! Martwił się, że Harry'emu stała się krzywda. No o resztę też się obawiał. Jednak chwilę później drzwi wejściowe zostały cicho otwarte, a do środka wślizgnęła się grupka osób. Serce Draco zabiło szybciej, kiedy nie zauważył nigdzie ukochanego. Nott podszedł do niego i położył mu dłoń na ramieniu.
-Zaraz przyjdzie. Musiał pogadać jeszcze z Cedrikiem, spokojnie.
Malfoy wcale nie był uspokojony. Jego chłopak został sam ze swoim napalonym byłym! Jak on miał być do cholery spokojny?! Dlaczego on w ogóle został z nim sam?! Wziął głębszy wdech, próbując się uspokoić. Odesłał wszystkich do dormitoriów, a sam udał, że idzie na piętro zobaczyć, czy nikogo nie ma na korytarzach. Jednak kiedy wszyscy zniknęli z pola widzenia, szybko wrócił na dół i czekał na gryfona. Choćby miał to robić całą noc.

Potter wszedł cicho do zamku. Chciał jak najszybciej pójść do łóżka, bo rano musiał wstać i dopakować parę rzeczy, a jeszcze chciał się pożegnać z Draco, który..
Cholera jasna, zapomniałem mu powiedzieć. Świetnie, Potter. Plus sto do głupoty.
Westchnął cicho i skierował się na schody, by prześlizgnąć się na wieżę. Ktoś jednak zagrodził mu drogę, a Harry przygotował się na utratę punktów, jednak kiedy nic takiego się nie stało, spojrzał na osobę, na którą wpadł.
-Draco?
-Miło, że postanowiłeś wrócić od byłego.
Nie, to nie był Draco. To był zazdrosny Draco. Harry zachichotał.
-Przestań być zazdrosny.
Malfoy przewrócił oczami i złapał Pottera za nadgarstek, ciągnąc go do lochów. Nie słyszał, albo nie chciał słyszeć protestów chłopaka i zatrzymał się przed ściana, szepcząc hasło. Szarpnął gryfona do środka i skierował się do swojej sypialni, rzucając na pomieszczenie silencio.

Nott zignorował hałasy, które słyszał w pokoju wspólnym. Tam zawsze było głośno, więc nie było się czym przejmować, jednak jęki protestu zaniepokoiły ślizgona. Wychylił się zza drzwi i dostrzegł, jak Draco ciągnie Harry'ego do sypialni. Zmartwiło go to. Jednak postanowił zaufać Malfoyowi, a jeśli ten zrani gryfona, on zrani jego. Dosłownie. Wrócił więc do łóżka i starał się zasnąć. Musiał się wyspać. Obiecał, że pomoże gryfonom w dopakowaniu paru rzeczy. Starał się nie myśleć o Potterze, więc wyobraził sobie, że lata. Po chwili zasnął.

Neville siedział sam w pokoju wspólnym Gryffindoru. Wiedział, że jego przyjaciele muszą wyjechać, bo Harry musiał pokonać Voldemorta. Ale bał się o nich. Bał się, że już nie wrócą, że.. że Potter przegra. On wiedział, że do wojny jeszcze sporo czasu. Ale.. Nie, chwila..
Do wojny wcale nie było dużo czasu. Wojna mogła być lada dzień.

Harry leżał na łóżku Draco i obserwował go. Malfoy rzucił zaklęcie wyciszające na pokój, ale od kiedy to zrobił nie odezwał się ani słowem, tylko krążył po pokoju.
-Draco, muszę wracać do siebie. Rano wcześnie wstaję...
-Jak będziesz spał tutaj, to nic się stanie.
-Ale ja się muszę jeszcze spakować..
Kiedy Malfoy spojrzał na niego zdziwiony, Potter zdał sobie sprawę, że za późno ugryzł się w język.
-Spakować?
Harry wziął głębszy wdech i wstał, podchodząc do chłopaka.
-Zapomniałem ci powiedzieć. Przepraszam.
-O czym?
-Wyjeżdżamy. Wrócimy dopiero po Nowym Roku.
- „My”? Kto jeszcze jedzie? I gdzie?
-Ja, Ron, Hermiona i Ginny. Do Nory.
-Mogę wiedzieć po co?
-Mamy parę rzeczy do załatwienia.. Draco, wrócę.
Chłopak spuścił głowę w dół, starając się ukryć smutek. Czuł się źle, bo nie mógł pomóc swojemu ukochanemu. No i był trochę zawiedziony, że Harry wyjeżdżał. I to na ponad miesiąc. Poczuł, jak palce gryfona chwytając go pod brodę. Spojrzał na niego smutnym wzrokiem, a po chwili przytulił się do niego.
-Co musisz załatwić?
-Draco.. Zbliża się wojna. Muszę się przygotowywać.
-Ale..
-Wrócę. Obiecuję, że wrócę. Cały i zdrowy. W końcu jadę tylko do domu Rona...
-Martwię się o Ciebie.
-Draco, wrócę tu.
-Kocham Cię, Harry.
Wybraniec westchnął głęboko i przyciągnął blondyna jeszcze bliżej siebie. Pogłaskał go po głowie. Nie lubił kłamać. Źle zrobił, zostawiając wszystko na ostatni moment. Nie chciał zostawiać Draco samego tutaj, wolałby być z nim.
Chłopcy położyli się i rozmawiali jeszcze długo. Kiedy Draco zasnął, Harry pogrążył się w myślach. Jego głowę znowu zaczęły męczyć myśli, że powinien być w Slytherinie. Coraz częściej żałował, że trafił do Gryffindoru. Okej, może i poznał wspaniałych przyjaciół, jednak..
Harry się zmienił. Charakter się wyostrzył. Na początku myślał, że to przez zbliżającą się walkę z Voldemortem, jednak teraz.. Teraz uważał, że on taki był. Że w głębi duszy był czystym ślizgonem.

Ron przebudził się i zobaczył, że łóżko jego przyjaciela jest wciąż puste. Zaczynał się martwić. Wiedział, że Cedrik nie zrobi mu krzywdy, ale nieobecność Harry'ego była niepokojąca. Zwłaszcza, że za kilka godzin mają być w Norze..
Właściwie to decyzja o tymczasowym opuszczeniu zamku wyszła z inicjatywy Hermiony. Kiedy Harry opowiedział im o swoim ostatnim śnie, po którym pobiegł do Hagrida, jego przyjaciele zaniepokoili się. Wizja była inna niż wszystkie inne, a to oznaczało, że coś się działo. Obawiali się, że wojna jest coraz bliżej i tak strasznie chcieli być w błędzie.
Weasley zamknął oczy i postanowił pójść dalej spać. Harry jest odpowiedzialny i da sobie radę. Zawsze dawał.

Kilka godzin później Harry leniwie otworzył powieki. Spojrzał na wciąż śpiącego Draco i uśmiechnął się. Delikatnie wysunął się z jego objęć i stanął przy biurku. Wziął kawałek pergaminu i pióro. Napisał ukochanemu godzinę i miejsce spotkania i położył skrawek na poduszce obok platynowych włosów. Wymsknął się z sypialni i pobiegł na siódme piętro, stając przed posągiem chimery.

Neville uśmiechnął się, choć miał łzy w oczach. Siedział w pokoju wspólnym z wszystkimi gryfonami i kilkoma uczniami innych domów, w tym ślizgonami. Czekali na Harry'ego. Za chwilę on wraz z Weasleyami i Hermioną mieli się teleportować do Nory. Oczywiście to była tylko oficjalna wersja. Tak naprawdę, tylko Ginny miała być w Norze, a reszta wyruszała na misję. Ale wiedzieli o tym tylko Neville i Nott. No i Cedrik, ale on to całkiem inna bajka.

Harry siedział przed biurkiem dyrektora i ciężko oddychał. Wiedział, że musi dalej szukać horkruksów, ale nie sądził, że ma na to tak mało czasu.
-Profesorze, ile mi dokładnie zostało?
-Nie wiem, ale niewiele Harry. Przykro mi.
Chłopak skinął i wyszedł z gabinetu, kierując się do dormitorium. Przeczesał ręką włosy, rozumiejąc, że czas się kończy.

Kiedy wszedł do pokoju wspólnego powitała go radosna atmosfera współdomowników. Uśmiechnął się i podszedł do znajomych. Wiedział, że się martwili. Prawdę mówiąc o trójkę gryfonów bała się cała szkoła, nawet ich wrogowie, chociaż tak naprawdę nikt nie wiedział, o co chodzi.
Harry rozmawiał z osobami ze swojego rocznika, czując lekki smutek. On też był przestraszony. On też obawiał się, że już nie wróci. Ale nikt nie chciał tego wypowiedzieć na głos.

Potter szedł wraz z Nottem. Mieli się rozdzielić pod Wielką Salą, bo Harry umówił się z Draco, a Theo miał pogadać z Blaisem i Pansy. Więc kiedy zeszli ze schodów, brunet skierował się do kuchni, a ślizgon zbiegł na dół.

Malfoy czekał na Harry'ego nieco smutny. Nie był zadowolony, że jego chłopak wyjeżdża. Ale nie chciał mu tego mówić, uważał, że Harry nie powinien wiedzieć, bo może mu się nie udać. Więc Draco postanowił zachować wszystko dla siebie. Chciał, żeby ostatni dzień z gryfonem był udany.
Boże, jak to strasznie brzmi. Jakby miał już nigdy nie wrócić. Co zresztą jest bardzo prawdo...NIE! Harry wróci! Obiecał, że wróci! Przecież on jedzie tylko do Weasleya.. Będzie się odzywać..
Kiedy brunet się zjawił, arystokrata przywdział sztuczny uśmiech. Niestety Harry zauważył, że coś jest nie tak. Więc Draco skłamał. I choć gryfon nie wyglądał na przekonanego, Malfoy miał nadzieję, że mu uwierzył.

Chłopcy poszli się przejść po błoniach i wylądowali niedaleko sowiarni. Nie było tam nikogo, więc mogli sobie pozwolić na odrobinę czułości. Harry nadal nie chciał, żeby ktoś o nich wiedział. Wciąż wolał się ukrywać. Draco był jego, a nie wszystkich dookoła.
Chłopcy usiedli na schodkach, wtuleni w siebie. Harry pocałował delikatnie swojego chłopaka, a potem się w niego wtulił. Oboje byli zamyśleni. Draco czuł, że wyjazd Harry'ego nie wpłynie dobrze na ich związek, i kiedy gryfon wróci, bo wciąż twierdził, że wróci, coś się między nimi zepsuje.
Harry natomiast twierdził, że rozłąka nie wpłynie dobrze na Draco, a ból jaki poczuje, kiedy..

Nie łudźmy się. Harry nie wierzył, że wróci.
|| wyimaginowana

3 komentarze:

  1. Mam nadzieję,że nic się nie zepsuję ale mam wrarzenie,że Cedric namiesza ciekawe co planuje Tom i samo wyznanie Cedrika co on chce tym osiągnąć mam nadzieję,że uczucia Draco do Harrego się nie zmienią ciekawe kto wtedy opserwował chłopaków pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Po 1. Harry wróci, co nie?
    A po 2. Kiedy napierdalanka? :D

    OdpowiedzUsuń