czwartek, 14 kwietnia 2016

Rozdział 17

Odnośnie notatki przed poprzednim rozdziałem. Dziękuję tym osobom, które napisały prywatnie, wiele to dla mnie znaczy. Co do reszty, no cóż...
Mniejsza z tym.
Dziękuję za przeróżne opinie, oczywiście zastosuję się do rad. Dziękuję też, że wyświetlenia znowu powróciły. Zapraszam was na 17.
A no i dziękuję za ponad 2k <3
PS Dla tych, którzy nie wiedzą/ zapomnieli o możliwości prywatnej wiadomości: othersidedrarry@gmail.com lub mój prywatny: dominika.turcja@gmail.com
enjoy, x
------------------
 XVII
Draco szedł za dwójką chłopców, którzy niczego nie podejrzewali. Pamiętał o zachowaniu bezpiecznej odległości. Za każdym razem, kiedy któryś się odwrócił, Draco szybko chował się, by nie zostać zauważonym. Czuł się źle, że śledził Harry'ego, ale miał już naprawdę dość kłamstw. Nie chciał, żeby jego chłopak miał przed nim tajemnice, jednak wiedział, że to nieuniknione. Przynajmniej na razie. A że nie chciał aby Harry go okłamywał, postanowił pochodzić za nim trochę. Mimo że nie był z tego faktu zadowolony. Przez chwilę chciał się nawet wycofać, ale wtedy usłyszał oburzony krzyk Harry'ego. Wychylił się zza zbroi i obserwował sytuację z ukrycia. Nie widział za dobrze z kim rozmawia jego chłopak, ale za to doskonale słyszał o czym.
-Do jasnej cholery, gdzieś ty był?! SZUKAŁEM CIĘ!
-Cześć, kochanie. - co?
-Nie jestem twoim kochaniem, do cholery! Zerwałem z Tobą!
-Harry, spokojnie..
-Gdzie łaziłeś?!
-Byłem na błoniach i moście. A potem przyszedłem tutaj..
-CEDRIK! CZEMU WŁÓCZYŁEŚ SIĘ PO ZAMKU?!
Gdy Draco usłyszał wykrzyczane przez Pottera imię, stracił równowagę i przewrócił się, robiąc hałas. Cała trójka spojrzała na niego, a on poczuł się okropnie. Nie dość, że śledził Harry'ego, to ten to jeszcze odkrył.
-Malfoy?
Arystokrata podniósł się i spojrzał w zielone oczy ukochanego.
-Theo, zaprowadź naszego przyjaciela na wieżę, zaraz do was dołączę.

Harry spojrzał groźnie na swojego chłopaka, zakładając ręce na piersi. Był wściekły, a wzrok jakim obdarzył Draco mógłby zabić. Malfoy skulił się, czując się jak mały chłopiec, który zrobił coś złego i stał przed swoim ojcem skruszony. Cóż, nie było wielkiej różnicy pomiędzy tą sytuacją, a tym, co się działo na korytarzu. Arystokrata chciał coś powiedzieć, ale zwyczajnie głos uwiązł mu w gardle.
-Masz mi coś do powiedzenia?
-Ja..
-A zresztą nie ważne. Idę na wieżę, jak już słyszałeś, a ty NIE próbuj iść za mną. Najlepiej wróć do dormitorium.
-Harry..
-Zejdź mi z oczu, nie mam czasu.
-Ale..
-Nie. Mam. Czasu.
Brunet odwrócił się i odszedł, a Draco stał i patrzył na oddalającego się gryfona. Warknął pod nosem i ruszył w stronę lochów, kiedy usłyszał, że wybraniec go woła. Spojrzał na niego.
-Z łaski swojej, nie śledź mnie więcej.
Malfoy stał na środku, smutny i wściekły na siebie. Mógł to inaczej rozegrać. Mógł za nim nie iść.
Teraz to może go jedynie stracić.
Kretyn, kretyn, kretyn!- uderzył głową o mur parę razy, a potem osunął się na ziemię. Schował twarz w dłoniach, a jego ciałem wstrząsnął silny dreszcz. Nie płakał. Nie płakał, bo tak naprawdę nie miał o co. Jeszcze.

Harry warknął i spojrzał na Diggory'ego morderczym wzrokiem. Próbował się uspokoić od dwudziestu minut. W końcu nie wytrzymał i doskoczył do chłopaka, łapiąc go za kołnierz i przygniatając do najbliższej ściany. Patrzył mu w oczy z nienawiścią, pomieszaną z pożądaniem. Złość jednak brała nad nim górę. Zawarczał jak pies i szarpnął byłym puchonem. Ron i Theodore od razu doskoczyli do Pottera, próbując go odciągnąć. Brunet jednak był zbyt wściekły i zbyt silny, żeby się dać, więc od razu się uwolnił z ich uścisku. Zamierzył się i już miał uderzyć Cedrika, ale przerwał mu przerażony pisk Hermiony. Spojrzał na nią i odsunął się od szatyna.
-Nigdy. Więcej. Tak. Kurwa. Nie rób. ROZUMIEMY SIĘ?!
Kiedy jego były chłopak skinął głową, zbiegł na dół, chcąc jak najszybciej wrócić do sypialni.
-Harry, czekaj!
Odwrócił się, kiedy usłyszał głos swojego przyjaciela. Spojrzał mu w oczy i już wiedział, o co ten chce zapytać.
-Co zamierzasz, Harry?
-Zależy o co pytasz.
-O Draco.
-Nie wiem.
-Chyba nie masz zamiaru go rzucić..
-A może właśnie mam?!
Rozjuszony gryfon syknął w odpowiedzi i wyszedł, kierując się do wieży Gryffindoru. Nie zwracał
uwagi na mijanych uczniów, ale wiedział, że wszyscy wiedzieli jego złość. Wpadł do dormitorium i od razu wskoczył pod kołdrę, pragnąc, aby ten dzień się już skończył.
Wiedział, że to niesprawiedliwe, nieuczciwe. Że będą z Draco, wciąż spotyka się z Cedrikiem, że wciąż żywi do niego jakieś uczucia. Ale to on był pierwszą miłością wybrańca. To on odebrał mu dziewictwo. Harry nie może od tak zapomnieć o chłopaku, którego pokochał. Zapomnieć o tym, że nadal go kocha.
Mimo że on powinien być martwy.
Położył się i zakopał pod kołdrą, zamykając oczy. Nie miał jednak spokojnego snu. Voldemort znowu wkradł się do jego głowy, pokazując przerażające wizje morderstw.

Ślizgoni zdecydowanie nie mieli łatwego życia. Większość ludzi uważała ich za śmierciożerców, każdy twierdził, że oni służą Czarnemu Panu, że są jego pupilkami na każde zawołanie. Nikt nie wierzył, że oni muszą mu służyć ze względu na rodziców, że nie chcą. Tak więc uważano, że uczeń Slytherinu jest zły. I nie miało się to prędko zmienić.
-Draco, kochanie..
Kiedy Pansy pstryknęła palcami przed oczami arystokraty, ten dopiero wyrwał się z otępienia.
-Odpłynąłeś. Co się stało?
-Nie ważne, Pans.
-Draco..
-Chcę być sam!
Zatrzasnął drzwi sypialni odcinając się od swojej przyjaciółki. Dziewczyna spojrzała na Zabiniego i skinęła głową, odpowiadając na nieme pytanie. Oboje wstali i szybko wyszli z lochów. Niestety nie zauważyli, że skruszony Malfoy wyszedł z dormitorium i widział, jak w pośpiechu znikają za przejściem.

-Witaj, Harry Potterze. Mam dla ciebie propozycję.
Rozejrzałem się. Byłem w jakieś próżni. Dostrzegłem postać niedaleko mnie, która próbowała wkraść się do mojej głowy.
-Nie bój się, nie zrobię ci krzywdy.
Okropny głos, który słyszałem, pasował tylko do jednego stworzenia. Voldemort zbliżył się, stając w cieniu, przez co nie mogłem go dostrzec. Spróbowałem się odsunąć, niestety nie mogłem wykonać żadnego ruchu. Byłem sparaliżowany.
-Spokojnie, Harry.
-Czego chcesz?!
Kiedy syknąłem, Riddle zaśmiał się.
-Proszę, proszę.. Już myślałem, że Twój temperament się uspokoił.
Voldemort wyszedł z cienia, ukazując się w pełnej okazałości.
To nie był ten gad, którego pamiętałem z poprzednich lat. Nie. To był młody przystojny chłopak, którego spotkałem na drugim roku w komnacie tajemnic. To był Tom.
-To już niedługo, Harry. Już niedługo ponownie się spotkamy.
I zniknął, a ja odzyskałem władzę w swoim ciele.”
Gryfon krzyknął, budząc się i usiadł, a krople potu spływały po jego skroni. Momentalnie przy jego łóżku znalazł się Ron, który pytał, co się stało. Harry jednak pokręcił tylko głową i wyszedł z pościeli. Wybiegł z dormitorium, kierując się do chatki Hagrida, w samych spodniach od piżamy. Zbyt długo go unikał, a teraz przyszedł czas, kiedy potrzebuje jego pomocy.

Rubeus Hagrid stał na granicy zakazanego lasu. Przed chwilą usłyszał, co śniło się Harry'emu i próbował się nie zdenerwować. Obiecał sobie, że zajmie się tym dzieciakiem, że nie pozwoli go skrzywdzić, a tymczasem, cholerny Voldemort postanowił sobie zabić tego chłopca! Hagrid naprawdę chciał być spokojny. Widok Harry'ego zdziwił go. Chłopak od początku roku był u niego zaledwie raz, a nagle postanowił się pojawić w drzwiach jego chatki i to w środku nocy. A jego przyjście nie przyniosło ze sobą nic dobrego. Półolbrzym zamyślił się, więc nie zorientował się, kiedy chłopiec podszedł do niego. Gdy poczuł dłoń swoim łokciu, spojrzał na swojego przyjaciela. Potter przytulił się do olbrzyma.
-Przepraszam, Hagrid. Nie przychodziłem do Ciebie, ponieważ nie chciałem Cię wciągać w kłopoty. Ale ja Cię potrzebuję.
-Zawsze możesz na mnie liczyć, Harry.
-Dziękuję.
Hagrid pociągnął nosem. No co on może, że się tak szybko wzrusza?
-Chodź, napijemy się herbaty. I gdzie ty masz koszulkę, Harry?
-To długa historia.
Gryfon zachichotał i weszli do chatki, gdzie mógł się ogrzać.
Czekając, aż woda się zagotuje, wyjrzał przez okno. Zaczynało świtać.
Wojna się zbliża.
Ale sens tych słów wciąż do niego nie docierał.
||wyimaginowana

3 komentarze:

  1. Jak trwoga to do boga Tom skoomnaty tajemnic no to pewnie Tom będzie chciał rozkochać w sobie Harrego ciekawe czy mu się uda niech Harry nie zrywa z Draco Draco powinien pogadać z Cedrikiem dobitnie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ehh ten Malfoy... spieprzył i tyle

    OdpowiedzUsuń