poniedziałek, 11 lipca 2016

Rozdział 26

Ostatnio mam problemy i braki siły. Za tydzień wyjeżdżam na obóz do Bułgarii i mam nadzieję, że tam się zrehabilituję. Dodatkowo cierpię również na brak weny i mimo że kilka rozdziałów mam napisanych to korekta i kolejne przygody chłopców leżą i kwiczą. Albo się pierdolą, jak kto woli.
Tak czy inaczej, brak komentarzy też daje swoje, no i wakacje. 
Muszę trochę poświęcić czasu chłopakowi no i przyjaciołom. 
Tak jak pisałam wyżej, miejmy nadzieję że Bułgaria mnie ocuci.
Tymczasem przed wami rozdział 26 i niespodzianka, mamy tu Lucjusza...
enjoy, misie.
  XXVI
Harry skierował się na zajęcia z Hagridem. Był zamyślony, nawet nie wiedział, kiedy dotarł na miejsce. Jednak, kiedy jego przyjaciel go szturchnął, przywracając do rzeczywistości, skupił się na lekcji. A przynajmniej próbował.
Przed sobą zobaczył platynowe włosy swojego chłopaka i przełknął gulę w gardle.
Draco się nie zgodzi. Nie pozwoli. Dopiero, co wróciłem.. Poza tym jesteśmy skłóceni..
Jak na zawołanie Malfoy odwrócił się i na chwilę złapali kontakt wzrokowy.
Harry skinął, a blondyn odetchnął z ulgą. Porozmawiają.
Niestety, nie będzie to taka rozmowa, jakiej oczekiwał.

Harry, Ron i Hermiona siedzieli na błoniach, korzystając, że jest ładna pogoda i nie ma śniegu. Czekali na Theo i Ginny. Potter chciał im to wszystko na spokojnie wyjaśnić, więc kiedy wyczekiwana dwójka się pojawiła, wybraniec zaczął opowiadać rozmowę z Dumbledorem. Nie wiedział, czego się spodziewać. Dał im chwilę, żeby to przemyśleli. Zanim którekolwiek się odezwało, dołączył do nich Malfoy, oplatając Harry'ego niepewnie w pasie. Nikt nie skomentował tego. Za to zaczęła się dyskusja na temat misji dyrektora.
-Harry, ale masz pewność, ze wrócisz?
Ginny bała się zadać to pytanie. Ale wiedziała, że ktoś musi. Gryfon poczuł, jak jego chłopak się spina.
-Skąd wrócisz?
Pogładził go po dłoni i westchnął.
-Musimy pogadać.
Blondyn spojrzał na niego zdziwiony i przestraszony. Harry streścił mu rozmowę z dyrektorem.
-Nie.
Gryfon przewrócił oczami, przewidując to.
-To moja decyzja.
-Świetnie. Nie zapomnij się zabić- mruknął sarkastycznie arystokrata i zaczął się podnosić.
-Nie pojadę.
Malfoy zaprzestał czynności podnoszenia się z ziemi i przyciągnął bruneta bliżej siebie.
Harry spojrzał znacząco na Rona i Hermionę, a oni niezauważalnie skinęli głowami. Wiedzieli o co chodzi.
Draco złożył na ustach ukochanego czuły pocałunek. Harry po dłuższym zastanowieniu przyciągnął go bliżej, a arystokrata zachichotał.
Obaj byli ze sobą zdecydowanie szczęśliwi.

Snape obserwował grupkę siedzącą na błoniach. Między domami znowu zatarła się różnica. Był spokój i nie zapowiadało się na to, żeby miał się zburzyć. Severus westchnął, wyraźnie zasmucony. Była połowa stycznia. Wojna była coraz bliżej.

Draco szedł ciemnym korytarzem i starał się ukryć zdenerwowanie. Wiedział, że źle zrobił. Zawinił i bał się konsekwencji. Oskarżał Harry'ego o zdrady i kłamstwa, ale on sam nie był lepszy. W dodatku, przestali się ukrywać, a jego ojciec o wszystkim się dowiedział i teraz na niego czekał. Dracon był przerażony. Znał swojego ojca. Tym razem jednak nie wiedział, czego się po nim spodziewać. Nigdy mu się nie sprzeciwiał, więc kara mogła być surowa. Chłopiec skręcił w boczny korytarz i zmierzył się oko w oko z wściekłym ojcem.

Harry nadal siedział z Ronem i Hermioną na błoniach. Ginny wróciła do dormitorium, a Theo musiał odrobić pracę domową. Draco natomiast został wezwany przez ojca, więc została tylko trójka. Teraz kiedy on i Draco się już nie ukrywali, Potter miał więcej czasu dla swoich gryfońskich przyjaciół. Harry odetchnął głęboko. Wiedział, dlaczego zostali oni na błoniach. Musieli omówić parę spraw. Szczególnie jedną. Może i odmówił dyrektorowi, ale wiedział, że czeka go kolejna podróż. I to możliwe, że o wiele dłuższa od poprzedniej. Złota Trójca musiał ustalić, co dalej z horkruksami. Nie byli zadowoleni, że znowu muszą opuszczać swój dom. Ale musieli. Niestety musieli. Wiedzieli, że trzeba wyjechać, by znaleźć pozostałe horkruksy. Wiedzieli, że muszą uratować ten świat. Bali się. Byli tylko dzieciakami.
-To już niedługo, prawda?
Hermiona była przestraszona. Potter skinął, a dziewczyna przytuliła się do Rona.
Harry uświadomił sobie, że znowu będzie musiał opuścić Draco. Tylko, że tym razem na dłużej. Jeśli nie na zawsze.

Lucjusz zmierzył syna groźnym spojrzeniem, ale nic nie powiedział. Prychnął jedynie pod nosem i złapał go za rękaw szaty, szarpiąc. Chłopiec szedł skulony, czując niewyobrażalny dla Malfoyów strach. Doskonale wiedział, gdzie są. I gdzie się kierują. Wiedział, gdzie ojciec go prowadzi, ale nie dopuszczał tego do świadomości. Do ostatniej chwili łudził się, że nie ma racji. W momencie kiedy stanęli przed czarnymi dwuskrzydłowymi drzwiami, Draco, stracił nadzieję. Spojrzał przerażony na ojca, ale ten nie zaszczycił go ani jednym spojrzeniem. Lucjusz pchnął jedno skrzydło, a młody Malfoy poczuł, jak serce mu staje. Drzwi skrzypnęły, ukazując wielką, mroczną komnatę. Chłopcu uwiązł oddech w gardle.
/wyimaginowana

1 komentarz:

  1. Okrutny, zły i podły... Jak zrobić MU to mógł? Zawsze irytował mnie Lucjusz Wrrr...

    OdpowiedzUsuń