piątek, 19 sierpnia 2016

Rozdział 31

  XXXI
-Severusie, co to ma znaczyć?
-Koniec jest bliski.
Starzec spojrzał w zmęczony oczy mężczyzny. Widział strach i niepewność.
-Kiedy?
-Nie znamy dokładnego zamiaru. Czarny Pan jeszcze dokładnie nie obmyślił swojego planu, jednak wiemy, że już niebawem zaatakuje- nastąpiła chwila ciszy, podczas której dwaj czarodzieje mierzyli się spojrzeniami-profesorze?
-Tak, Severusie?
-Nie jestem w stanie dłużej go chronić.
Stary Dumbledore spojrzał na nauczyciela i skinął głową na znak zrozumienia. Kiedy Snape wyszedł, Albus osunął się na swój fotel i pogłaskał feniksa po grzbiecie. Wszystko się zmieniło. Szkoła Magii i Czarodziejstwa nie należała już do bezpiecznych.
-Dumbledore! Wzywał mnie pan?
W gabinecie dyrektora pojawiła się nauczycielka transmutacji.
-Trzeba ewakuować uczniów do ich domów, Minerwo. Hogwart już nie jest ich domem.

Cedrik stwierdzając, że nie może siedzieć bezczynnie, kiedy ten gnojek bawi się moim Harrym, postanowił śledzić Malfoya z jakimś chłopakiem. Teraz, w blasku księżyca, kiedy skręcali mógł się przypatrzeć. Śmiejąc się głośno szedł Malfoy i Woodbridge. Cedrik pamiętał jego brata. Chodzili razem na zielarstwo i zawsze dobrze się dogadywali, przez co Harry był zazdrosny. Zdaje się, że jego braciszek robi to samo. Czy wszyscy tylko próbują wkurwić tego chłopaka?!Podążając ich śladem, skręcił za sowiarnią. Zdawał sobie sprawę, że może tego pożałować, ale nie mógł pozwolić, żeby Potter został ponownie zraniony. Zbyt wielu już chciało go skrzywdzić, a on sam zrobił to tyle razy, że sam nie zliczy. A jeszcze niedługo, choć wbrew swojej woli, zrobi to ponownie. Ale to będzie ostatni raz. Potem zniknę z jego życia, bo i tak nie będzie chciał mnie znać. Zrobię, co do mnie należy i się ulotnię. Ale nie pozwolę, żeby zrobił to ktokolwiek inny. Harry na to nie zasługuje. Jakim ja jestem kretynem..Diggory westchnął cicho, kręcąc głową. Podniósł wzrok, starając się zlokalizować tego cholernego ślizgona, ale nigdzie go nie widział. Zmrużył oczy. Nie mógł wyjść z cienia, a obściskująca się na środku parka zasłaniała mu widok. Nie, to nie możliwe. on by tego nie zrobił.. On.. Nie.. Zamurowało go.
Malfoy nie mógł tego zrobić. Nie mógł całować się z tym dzieciakiem na środku pól zamku.
-Kurwa.

Nim Harry zdążył jakkolwiek zareagować, sprostować to wszystko, medalion na jego szyi zapiekł, co oznaczało, że Cedrik go potrzebuje.
-Chodź ze mną, potem ci wszystko wyjaśnię.
I szybko wybiegł z pokoju życzeń, kierując się do sali wyjściowej.
Co się stało, że Cedrik mnie nagle potrzebuje? I dlaczego jest taki wściekły?
Malfoy szybko odepchnął od siebie krukona. Co ja właśnie zrobiłem? Kurwa mać! Czy ja właśnie zdradziłem cholernego Pottera? Kurwa, tak! Właśnie zdradziłem Harry'ego! Ja pierdole! Nie chciałem tego! Cholerny Aaron!Draco nie chciał nikogo skrzywdzić, a tym bardziej Harry'ego. Tylko..
Dlaczego to właśnie on zainicjował pocałunek? I całe to spotkanie?
Kurwa. Kurwakurwakurwa. Harry się nie dowie. Nigdy się o tym nie dowie. Nie może się dowiedzieć. Bo mnie zostawi. A ja bez niego nie przeżyję. Dlaczego jestem takim kretynem?!Arystokrata usłyszał odgłos łamanej gałęzi niedaleko nich. Odwrócił głowę w tamtą stronę i zobaczył znajomą sylwetkę. Nie był pewien w stu procentach, ale strzelał, że był to ex Harry'ego.
On mu powie.. Na pewno.. Harry się dowie.. Nie, nie może! Jakim ja jestem idiotą, właśnie straciłem wszystko.Theodore biegł za Harrym, chociaż nie widział w tym celu. Nie wiedział, jak zareagować na całą tą sytuację. Harry kocha chłopaka, który go wykorzystał setki razy, który go krzywdził..
Który udawał, że nie żyje, by po pierdolonych trzech latach „wrócić do żywych”! Brak mu kurwa rozrywki w życiu!
Potter wybiegł na błonia, a Nott przyspieszył. Był wściekły na przyjaciela, ale nie mógł mu pozwolić pójść do Diggory'ego samemu. Nie musiał się zgadzać z nim w jego wyborach, ale musiał go wspierać.
Bo właśnie na tym polega przyjaźń. Nawet jeśli Theo zakochał się w Harrym, a jego przyjaciel jest największym kretynem na świecie.
Wbiegli do zakazanego lasu.

Cedrik szybko dostał się do lasu, skąd wysłał wiadomość do swojego byłego. Usiadł pod drzewem i zaczął się zastanawiać, czy dobrze zrobił. Przecież jakby nie było, to Malfoy odepchnął od siebie tego dzieciaka.. Prawda? Może on wcale nie chciał.. Może on jest dobry... Taaak, bo każdy dobry, porządny facet liże się z innym, kiedy jest w związku. Mało tego. Każdy porządny facet, obmacuje innego, w silnej potrzebie seksu, bo jego chłopak na razie nie chce. Taaak, jasne.
Cedrik, co się z tobą dzieje?
Draco pobiegł za cieniem i za wszelką cenę starał się go zatrzymać. Harry nie mógł się dowiedzieć o tym małym niewinnym pocałunku. Draco nie chciał go stracić, bo naprawdę mocno go kochał. Tylko, że to niestety właśnie on zainicjował pocałunek. Nie Aaron.
Draco przyspieszył i skręcił w stronę zakazanego lasu. Zawahał się. Nie wiedział czy ma tam wejść. W końcu od zawsze się bał tam wchodzić. Wciąż pamiętał pierwszy rok, kiedy musiał tam być na szlabanie.. Cholera, pieprzyć to wszystko! Chodzi o Harry'ego!
Arystokrata warknął pod nosem i wbiegł pomiędzy drzewa. Harry był ważniejszy od jego lęków. Nie wiedział jednak, gdzie się kierować. Pomyślał o jeziorze. Kiedy się tam zbliżał, odbił mocno od czyjeś klatki piersiowej. Zamknął oczy, oczekując upadku, ale nic takiego nie nastąpiło. Powoli podniósł powieki i spojrzał na swojego wybawcę. Przełknął ciężko ślinę, kiedy zobaczył zielone tęczówki ukochanego.
-Draco?

Diggory, słysząc szelest liści, a po chwili ciche głosy, podniósł się z brudnej ziemi i otrzepując tyłek, skierował się w ich stronę. Wiedział, co tam zastanie, ale musiał się upewnić.

Nott oparł się o drzewo i przyglądał mimice twarzy Malfoya. Widać było, że był przerażony, jakby bał się, że ktoś się o czymś dowie. Kiedyś się przyjaźnili i Theodore wiedział, kiedy Draco kłamie. Unikał wzroku Harry'ego i bawił się swoimi palcami zdenerwowany. Theo widział, że Draco coś ukrywa. Ale nie chciał go wyjawiać przed Harrym. Nie teraz.
-Ha..Harry, j-jja..
Nott zachichotał cicho. Malfoy nawet nie potrafił się wysłowić. Obserwował całą scenkę jeszcze chwilę, po czym wkroczył do akcji. Trudno, że tak się nie robi. Ale swojego ukochanego nie powinno się okłamywać, prawda? No i zaczęło mu przeszkadzać zachowanie ślizgona.
-Malfoy, skończ owijać w bawełnę i gadaj, co chcesz ukryć.
Arystokrata przełknął ciężko ślinę, co nie uszło uwadze dwójki chłopców.
-Draco?
-Nie mo-możesz .. iść d-ddo Cedrika, Ha-Harry.
-Dlaczego?
-Bo się boi, że powiem ci co widziałem na polach.
Brwi wybrańca wystrzeliły w górę, a Draco zrobił się bledszy. O ile to jeszcze możliwe. Spojrzał na Diggory'ego i przeraził się jeszcze bardziej. Widział, że Cedrik ma zamiar poinformować Harry'ego, o tej jakże zdradzie. Malfoy uśmiechnął się smutno, odsunął od Harry'ego i.. upadł.
-O mój Boże, Malfoy zemdlał!

Przenieśli go do zamku i od razu oddali w ręce pani Pomfrey. W międzyczasie Harry poznał wydarzenia sprzed dwudziestu paru minut. Potter był zły, zrozpaczony, ale przede wszystkim.. Nie potrafił w to uwierzyć. Nott szarpnął go za rękaw swetra.
-Harry, musimy pogadać.

Wyszli na korytarz, opierając się o ścianę. Harry nie miał ochoty na rozmowę, ale wiedział, że musi wyjaśnić przyjacielowi parę spraw. No i Nott nie odpuści.
-No, słucham.
Harry się nie odezwał, nie wiedząc, co powiedzieć.
-No, co? Co miałeś wcześniej na myśli? Co, chciałeś spróbować z Draco? A może pobawić się? Chciałeś sprawdzić, czy kochasz tamtego chuja? Dupka, który skrzywdził cię więcej razy niż użył różdżki?
Potter wzruszył ramionami.
-Język ci urwało? Co chciałeś? Cedrik jest skurwielem, który zniszczył ci życie. Masz zamiar mu wybaczyć? To po co ci był Draco? Co, jego ciało cię nie przyciągnęło? A może nie tak dobrze ob..
-Zamknij się.
-No co? Seks się dla ciebie przecież liczy! Z Cedrikiem pieprzyliście się jak króliki! Draco mu nie dorasta do pięt, tak? Co, ma za małego?!
-Zamknij się!
Harry pchnął przyjaciela na równoległą ścianę.
-To mnie oświeć, Potter-powiedział chłodno ślizgon, rozmasowując sobie obolały obojczyk.
-Przepraszam, poniosło mnie.
-Nie powinienem tak mówić.. Ale Draco był moim kumplem. Dlaczego go okłamujesz?
-To nie tak.. Kocham go, jasne? I nie okłamuję! Po prostu mu nic nie mówię, żeby nie było.
Kocham go, ale.. On nie kocha mnie. Całował się z Woodbridgem na błoniach.
Theo spojrzał zaskoczony na przyjaciela, a współczucie nagle go ogarnęło. Nie mógł w to uwierzyć, a jednak Harry przecież by go nie okłamał. Położył mu dłoń na ramieniu.
-Masz zamiar go rzucić?
-Chyba.. chyba tak.
-Dlatego że cię zdradził? Kochasz go, ale nie potrafisz..?
-Nie.
-Już nic nie rozumiem. To chcesz zerwać, czy nie?
-Tak. Ale nie dlatego.
-Wiesz co, Potter? Jesteś idiotą.
Wybraniec westchnął głośno. Wychodzi na to, że bez prawdy się nie obejdzie.
-Dobra, nie będę owijał. Voldemort mnie „odwiedził”- Harry zrobił cudzysłów w powietrzu, a Nott od razu się spiął- Groził mi. Jak zwykle zresztą.
-Co powiedział?
-Poza propozycją nic ciekawego..
-Jaką?
Gryfon przeniósł smutny wzrok na dłonie. Nie odpowiedział.
-Jaką propozycją, Potter?
Wybraniec westchnął ponownie, kiedy poczuł dłoń na kolanie. Wiedział, że Nott chce mu dodać otuchy.
-Przejdę na jego stronę.
-I co to ma wspólnego z Malfoyem?
-Cóż.. Jeśli tego nie zrobię, on go zabije. Nie jest mu przecież do niczego potrzebny
Ślizgon sapnął, po czym odsunął się zszokowany. Nie był w stanie nic powiedzieć, ale jego ciało i mimika twarzy wyrażały wszystko. Bał się. Bał się tak samo jak Harry. On może i nie miał wiele do stracenia. Nott sobie poradzi zawsze, musiał już zabić swojego brata i ciotkę.. Ale Harry..
Harry miał do stracenia bardzo dużo. Miał do stracenia wszystko.
Znowu.

Kiedy się obudził, zobaczył, że leży w skrzydle szpitalnym.
Dziwnie być pacjentem, a nie gościem.Harry opierał się o marmurowy parapet i patrzył na boisko za oknem. Jego dłonie były zaciśnięte na marmurze, a na policzkach widniały zeschnięte ślady łez. Draco przełknął z trudem ślinę. Harry wie.
Draco zrobiło się niedobrze. To było jego winą. Jego pieprzoną winą, że Harry płakał.
Po jakie licho, ja go zapraszałem na spacer?Malfoy przyglądał się się swojemu chłopakowi. Widział złość, smutek, żal, ale przede wszystkim zawód. Draco go zawiódł. O ile Harry wiele razy został zaatakowany, o ile wiele razy dawał mu powód do zazdrości, o tyle nigdy go nie zdradził. Nigdy nie przespał się, nie całował z innym, ani inną. Ale Draco to zrobił. Zdradził Harry'ego. Zaprosił Aarona na randkę. Więc teoretycznie całkiem logicznym było, że się pocałują. Kurwa, ale ja głupi. Usłyszał pociągnięcie nosem i zauważył, że po policzkach Harry'ego spływają nowe łzy. Zranił go.

Nott westchnął cicho. Siedział z Cedrikiem już drugą godzinę przy jeziorze i obserwował jego spokojną taflę. Przed chwilą Diggory opowiedział mu wszystko, co widział i opisał, dlaczego za nimi poszedł. Były puchon nie mógł pozwolić, żeby ktoś krzywdził Harry'ego i właśnie tego Theo nie potrafił zrozumieć. Przecież chłopak sam zranił wybrańca setki, a nawet tysiące razy!
Jednak porównując obecną sytuację, a zdarzenia sprzed trzech lat to nie ma wielkiej różnicy. Obaj obiecywali, że nigdy nie skrzywdzą gryfona, a tymczasem.. Obaj go zranili i to konkretnie. Jeden go wykorzystywał i na końcu niby umarł, a jak się okazało cały czas żył i udawał martwego, a drugi praktycznie się puścił z młodszym uczniem. A na dodatek to jeszcze Harry sobie siedzi w skrzydle z swoim ukochanym chłopaczkiem i udaje, że nic się nie stało, a przecież stało się. I to całkiem sporo. Kto by pomyślał, że tak to się wszystko skończy, doprawdy. Jeden wielki komediodramat romantyczny.
-Potter nieźle się władował. Zawsze musi się pakować w kłopoty, kretyn jeden- warknął Nott do właściwie pustej przestrzeni. Zapomniał o obecności drugiego chłopca obok- Pieprzony Malfoy.
-Harry go kocha, co nie?
Theo spojrzał zaskoczony na dawnego kolegę.
-No.. tak, a co?
Tym razem to Diggory westchnął.
-No bo ja kocham Harry'ego.
O kurwa, pomyślał Nott, to przejebane. Bo ja też go kocham.
Draco zamknął oczy, próbując zrozumieć, jak to się właściwie stało.
Podszedłem do młodszej grupki chłopców z Ravenclawu. Wśród nich był niejaki Aaron Woodbridge, na którego zwróciłem uwagę już jakiś czas temu. Jego brat ukończył szkołę trzy lata temu. Był jednym z najprzystojniejszych chłopaków w szkole. Jego braciszek zdaje się, odziedziczył te same geny. Poprosiłem go na bok. Spojrzał na mnie zaskoczony. No cóż, nie ukrywajmy. Byłem strasznym dupkiem, szczególnie dla młodszych roczników no i krukonów i gryfonów. Z resztą, dla wszystkich. Aktualnie byłem najbardziej rozchwytywany w szkole, gdyż moja uroda zaczęła się „ujawniać”. No i dodajmy do tego fakt, że chodziłem z Potterem, słynnym wybrańcem. Więc kiedy zaproponowałem spotkanie, ot tak, towarzyskie; taki spacer dla relaksu; jego zdziwienie sięgnęło zenitu. Jednak w jego oczach czaiły się wesołe ogniki, a na ustach błąkał się zadziorny uśmieszek, który chętnie bym starł.
-Randka?
Skinąłem lekko głową, uśmiechając się pod nosem. Zgodził się właściwie od razu, więc już po kilkunastu minutach, w odpowiednim odzieniu, spacerowaliśmy po hogwarckich błoniach. Kierowaliśmy się w najbardziej oddalone od ciekawskich spojrzeń miejsce, w końcu nie potrzebujemy świadków. Czułem chłodne powietrze, muskające moją wrażliwą skórę. Dużo się śmialiśmy, bo Aaron sporo żartował. W pewnym momencie przystanął i spojrzał na mnie. Zatrzymałem się tuż obok i również na niego popatrzyłem. Zauważyłem, że niepewnie się przysuwa bliżej mnie, a po chwili jego głowa lekko ruszyła do mojej. Nachyliłem się bardziej i złączyłem nasze usta w połowie drogi do siebie. Poczułem jego dłonie na mojej szyi. Uśmiechnąłem się, przyciągając go bliżej i pogłębiłem pocałunek; moja dłoń zjechała z jego biodra na przód spodni, gdzie zacisnęła się na twardej erekcji. Po chwili w mojej głowie zaczęły błyskać wspomnienia i zobaczyłem zielone, załzawione oczy. Usłyszałem ciche przekleństwo, gdzieś niedaleko nas. Właśnie wtedy do mnie dotarło, co ja robiłem. Odepchnąłem od siebie chłopaka i przerażony spojrzałem na niego, by zobaczyć na jego ustach kpiący uśmieszek. Za nim, w oddali, zauważyłem oddalającą się sylwetkę Cedrika. Nie zastanawiając się nad tym, co robię, zostawiłem krukona na błoniach i pobiegłem za Diggorym.
Malfoy westchnął cicho, zdając sobie sprawę, jak bardzo spieprzył. Był głupcem. Obiecywał, obiecywał sobie, jemu i innym, że się nie pobawi; że nie skrzywdzi; że się postara.. a tymczasem zdradził jedyną osobę, na której mu zależy; jedynego ważnego faceta w swoim życiu. Zawiódł go, jego zaufanie. Ale przede wszystkim zawiódł samego siebie. A teraz? Teraz leżał w szpitalnym łóżku, patrząc bez słowa, jak jego ukochany płacze i zastanawiając się czy kiedykolwiek mu wybaczy.
Co jeśli nie? Przecież nie mogę go stracić..Spojrzał jeszcze raz na gryfona, który wciąż stał przy oknie i nie wiedział, że Draco się obudził. Blondyn chciał podejść, przytulić go, zapewnić, że będzie dobrze, ale przecież nie będzie.
Nie mógł tego zrobić, bo był zbyt osłabiony i wiedział też, że Harry go odepchnie.
Westchnął ciężko, ściągając uwagę Pottera.
-Przepraszam-szepnął cicho, przerywając głuchą ciszę; ciężką atmosferę w pomieszczeniu. Harry powoli się odwrócił i spojrzał w stalowoszare tęczówki arystokraty. Zielone oczy były przekrwione i przepełnione łzami. Ten widok załamał Draco bardziej. Po jego bladych policzkach spłynęły słone łzy- Harry, ja nie chciałem. Nigdy nie chciałem cię zranić. Jesteś dla mnie wszystkim. Kocham cię, rozumiesz?
Brunet pokręcił głową z niedowierzaniem, a avadowe oczy błysnęły czymś nieznanym ślizgonowi. Uśmiechnął się drwiąco i obojętnie minął jego łóżko, kierując się do drzwi.
-Harry..
-Dobrze, że się obudziłeś. Aaron o ciebie pytał.
I wyszedł ze skrzydła szpitalnego, zostawiając tam osłupiałego Draco.
/wyimaginowana

3 komentarze:

  1. Szczerze to nie mam pojęcia kogo mi bardziej żal... Mam nadzieje jednak że ich los się trochę wyprostuje. Ta ich 'góra' już troszkę za długo się ciągnie 'pod'. Pora by zacząć z niej schodzić na równą drogę :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powoli schodzą spokojnie :)
      Jednakże muszę zmartwić, ponieważ opowiadanie sięga ku końcowi i sezon I może do końca pozostać niewyjaśniony. Nie planuję specjalnie dużo rozdziałów prawdę mówiąc jeszcze tylko kilka- kilkanaście. Wena się wypaliła niestety i mam sporo roboty w szkole dlatego II sezon może być z opóźnieniem.. O ile będzie xd
      Tak czy inaczej. W końcu będzie dobrze ale to opowiadanie ma głównie wątek ich problemów. Cały świat przeciw nim a oni przeciw światu. Czy uda im się przezwyciężyć los?
      Trzymaj kciuki żeby wena wróciła i wszystko miało taki finał jaki powinno..
      Pozdrawiam, wyimaginowana

      Usuń
  2. Niestety Wena potrafi być kapryśna, coś o tym wiem :/ Mam nadzieje że moje dotychczasowe komentarze choć troszkę ją skusiły :D

    OdpowiedzUsuń