piątek, 2 września 2016

Rozdział 32

  XXXII
Draco siedział samotny wśród swoich przyjaciół. Byli wokoło, jednak on czuł jakby siedział w wielkiej sali sam. Był smutny; Harry nie odezwał się do niego tego dnia ani słowem, mimo że mieli wspólne zajęcia. Ignorował go również w wielkiej sali oraz nie pojawił się w lochach, a przecież bywał tam każdego wieczora. Malfoy doskonale wiedział, że było to jego winą. To on pocałował Woodbridge'a na błoniach i Harry miał pełne prawo się wściekać. Ale Draco najbardziej przerażało to, że Harry zapowiedział, że niedługo ponownie wyjeżdża. Draco bał się, że on już nie wróci.

Nott unikał Harry'ego. Kiedy dwa dni temu zrozumiał, że kocha Pottera, okazało się, że Malfoy go zdradził, a Cedrik nigdy nie przestał darzyć wybrańca uczuciem. Miał być jego przyjacielem, a tymczasem złamał najważniejszy zakaz przyjaźni: zakochał się. Choćby mało mieli problemów.
Właśnie dlatego Theodore teraz nie rozmawiał z wybrańcem i choć było to bolesne dla ich obu to musiał tak postąpić. Musiał odejść, choć właśnie teraz miał największe szanse, żeby zostać.

Natomiast Ron postanowił wykorzystać całą sytuację. Od początku twierdził, że Malfoy jest pieprzonym śmierciożercą i wiedział, że zdradził Harry'ego. Uważał, że jako przyjaciel powinien pocieszyć gryfona i wyciągnął go z dormitorium; cicho zakradli się do ukrytego przejścia, prowadzącego do Miodowego Królestwa. Rudzielec wiedział, czego potrzeba jego przyjacielowi. W końcu znali się nie od dzisiaj.

Hermiona miała dość. Była tak wściekła na Malfoya, że gdy tylko jej przyjaciele opuścili zamek pobiegła do lochów i zrobiła wielką awanturę. Wtargnęła do pokoju wspólnego pełnego ślizgonów nieproszona, szarpnęła arystokratę za krawat i zaczęła na niego ryczeć. Wytknęła mu, że jest kretynem i spoliczkowała.
-Granger, skończ! Wiem, ze zachowałem się jak idiota, ale już zrozumiałem swój błąd!
-Jak mogłeś to zrobić Harry'emu? On ci zaufał, a ty tak po prostu go zdradziłeś..
Uderzyła go jeszcze raz, po czym opuściła lochy, tłumiąc łzy. Zrobiło jej się żal przyjaciela i po prostu nie wytrzymała tego ciężaru.
Dzięki niej, wszyscy ślizgoni dowiedzieli się o cholernej głupocie Draco. Nawet Pansy i Blaise byli wściekli.

Do Syriusza wiadomość dotarła na samym końcu. Zdenerwował się, ale przecież co on mógł zrobić? Nie powinien się wtrącać do związku chrześniaka, ale Malfoy go naprawdę irytował. Nie cierpiał tego bachora, a tym bardziej jego pieprzonego ojczulka. Jednak to właśnie z cholernym Malfoyem, Potter musiał się związać. Swoją drogą, Black dalej nie rozumiał, jak to się stało, że Harry jest gejem.

Harry nie miał ochoty na wyjście z Ronem gdziekolwiek, jednak było to lepsze niż samotne siedzenie w zamku. Weasley zaciągnął przyjaciela do Gospody Pod Trzema Miotłami. Zamówili po szklance ognistej whiskey i kiedy Harry sączył trunek miał ochotę na więcej. Chciał się upić i nic nie pamiętać, ale przecież.. Nie zniży się do poziomu Malfoya.

Nott po niecałej godzinie stwierdził, że tak nie może. Brakowało mu Harry'ego, a przecież nie minęły jeszcze dwa dni. Nie był zadowolony z siebie. Uważał się za mięczaka. Postanowił poszukać przyjaciela i wyznać mu swoje uczucia. Nie mógł tego dłużej ukrywać, lepiej żeby Harry dowiedział się od niego, niż od kogoś innego. Jednak Potter zniknął, nikt go nie widział. Wracając do lochów, zauważył wracającą z nich Granger. Zaczepił ją od razu i spytał, gdzie jest Potter. Spojrzała na niego spode łba ale powiedziała, że wróci na kolację.

Tego dnia chyba nikt nie był zadowolony. Można było odnieść wrażenie, że wszyscy czuli się gorzej. Nawet Cedrik odczuwał jakieś dziwnie mieszane uczucia i nie wiedział dlaczego. Patrzył w niebo długo, tak długo póki nie usłyszał cichego szelestu za jego plecami. Nie odwrócił się; wiedział kto to był.
-Już niedługo.
Były puchon skinął głową, a tajemnicza osoba równie cicho się oddaliła.

Draco w głowie zaświtał pewien plan, jak mógłby przeprosić Harry'ego. Nie chciał niczego spieprzyć, więc sam go opracował i nikomu nie powiedział ani słowa. Miał pewnego asa w rękawie, coś o czym nigdy nikomu nie mówił; nawet swoim przyjaciołom. Ale tego wieczoru postanowił to ujawnić, jednak tylko przed swoim ukochanym.
Uśmiechnął się lekko.

Harry padł na łóżko wyczerpany. Zamknął oczy, by chociaż chwilę odpocząć. Nie wiedział nawet kiedy odpłynął.
Śniło mu się, że Voldemort postanowił spełnić swoje groźby. Chociaż, czy to był sen, czy odwiedziny we śnie, ciężko stwierdzić. Czarny Pan właśnie dzisiaj postanowił zburzyć cały spokój złotego chłopca.
Potter szarpnął się i głośno krzyknął; nie obudził się.

Theo niepewnie wszedł do pokoju wspólnego Gryffindoru. Bywał tu ostatnio dość rzadko i mimo że miał dobre, nawet bardzo dobre kontakty z gryfonami, czuł się tu nieswojo. Kiedyś bywał tam codziennie, jednak robił to tak, aby nikt nie wiedział, że on tam jest. Jednak musiał porozmawiać z Harrym i postanowił przełamać swoją blokadę.
Rozejrzał się po pokoju, a jego wzrok zatrzymał się na rudym koledze wybrańca. Podszedł i bez żadnego przywitania spytał o Pottera. Ron zmarszczył brwi i spojrzał na Notta.
-W sypialni, był bardzo zmęczony.. Coś się stało?
Ale Theodore już wchodził po schodach prowadzących do dormitorium gryfonów z siódmego roku. Harry wiercił się na łóżku, był cały spocony, a po policzkach spływały łzy. Krzyczał. Szarpał się i wyrywał z niewidzialnych objęć. Szamotał się, jak opętany.
Nott dopadł jego łóżka i usilnie starał się go obudzić, ale bardzo ciężko szło. Próbował spokojnie i agresywnie ale nie działało kompletnie nic. Położył mu dłoń na rozgrzanym policzku.
-Harry, skarbie.. Obudź się, proszę- westchnął cicho i pogładził gryfona. Starł jego łzy i pocałował czoło- Kochanie, dalej. Już, jestem tutaj, słyszysz?
Złoty chłopiec powoli otworzył oczy. Z jego oczu wypłynęły nowe łzy. Był zdezorientowany. Rozglądał się po pomieszczeniu, a kiedy jego tęczówki napotkały swojego ślizgońskiego przyjaciela, ulga była widoczna na jego twarzy. Przysunął się i wtulił w chłopaka. Powoli się uspokajał. Już nie trząsł się od spazmatycznego płaczu, a jego oddech powoli się wyrównywał.
-Co się stało, skarbie?- Nott cicho przerwał panującą w sypialni ciszę, gładząc wciąż uspokajająco Pottera po głowie.
-Voldemort.. on.. przepowiednia.. myślałem.. zabił.. wy.. śmierciożercy.. turniej i.. i wojna..- wysapał Harry i złapał się kurczowo koszuli ślizgona.
-Harry, nic nie rozumiem.
-On was zabije, Theo. Nieważne co powie, obieca.. Nieważne co zaproponuje, on was.. nas zabije. Wypełni przepowiednię, Theo. Ona musi się spełnić.
Nott przyciągnął przyjaciela bliżej siebie i ucałował czubek jego głowy. Powoli zbliżała się pora kolacji, więc Harry wygramolił się z pościeli i zaczął się ogarniać. I wszystko byłoby okej, gdyby nie przypomniał sobie, że Nott nie przyszedł bez powodu.
-Właściwie.. po co przyszedłeś? Cały czas mnie unikałeś i co? Przypomniałeś sobie o moim istnieniu.
Chłopak nie chciał kłamać, jednak zważając na stan gryfona postanowił nie mówić mu o swoich uczuciach. Jeszcze nie.
-Chciałem pomyśleć. Ale stęskniłem się za tobą.
Kto by pomyślał, że wybraniec połknie przynętę?

Draco niecierpliwie spoglądał na drzwi wielkiej sali. Był zestresowany, bo bał się, że jego plan nie wypali. Nie tknął niczego, póki nie zobaczył Harry'ego z przyjaciółmi, wchodzącego do pomieszczenia. Na jego ustach gościł szeroki uśmiech, choć nie dosięgał on oczu. Draco to zaniepokoił, ale nie zamierzał rezygnować ze swojego małego przedstawienia. Miał nadzieję, że Harry'emu spodoba się niespodzianka i mu wybaczy. Musi mi wybaczyć. Musi..
Po kolacji Potter nie zaszedł daleko. Malfoy wypadł z wielkiej sali zaraz za nim i chociaż złoty chłopiec nie miał najmniejszej ochoty na rozmowę z arystokratą, pozwolił mu dojść do słowa. I właśnie takim sposobem znaleźli się na siódmym piętrze, przed pokojem życzeń. Blondyn nie odezwał się ani słowem, póki nie weszli do środka. Cały czas trzymał dłoń ukochanego.

Wchodząc do środka, Malfoy uśmiechnął się. Wszystko było dokładnie tak, jak sobie wyobraził. Pokój życzeń zamienił się w sypialnię. Na środku pomieszczenia stało ogromne łoże z czarną, aksamitną pościelą, na której rozcierały się płatki róż. Wokół mebla latały zaczarowane świeczki, które nadały romantyzmu. Obok posłania stał stoliczek nocny, na którym był półmisek owoców, butelka wina i dwa kieliszki. Oparta o ramy gitara wyglądała na nową, nieużywaną, mimo że Draco posiadał ją tyle lat.
Ślizgon pociągnął ukochanego i posadził go na łóżku. Sam przysiadł obok, biorąc do ręki przedmiot. W skupieniu nastroił sprzęt i po chwili szarpnął delikatnie za struny.
-Zamknij oczy i się odpręż- szepnął Malfoy, nie chcąc niszczyć chwili. Kiedy brunet wykonał prośbę, Draco uśmiechnął się, pogładził gryf i ponownie ruszył ręką, wydobywając z instrumentu piękne, delikatne dźwięki. Otworzył usta i z jego gardła wyłonił się cichy, melodyjny głos.
Cause I live to get lost on lazy afternoons with you
And what I’d give for any cause to turn a day into a few.

‘Cause just one kiss is all I need.
Take my hand and let me lead
Far away to an empty place.
I live to see your face smiling back at me after kissing you.
Got a trick right up my sleeve if I’m missing you…

‘Cause I need to do to is close my eyes
And you’ll be right by my side.
‘Cause I need is you.
You’re in my mind, everything’s gunna be alright.
‘Cause a thousand miles wouldn’t keep me
From seeing you.
(Seeing you…)
A thousand miles wouldn’t keep me from seeing you.

So if I only have one day left in my life
I’d make you my husband*.
I’d take your hand
Fly to the warm sand.
That would be grand.
And in my last few hours,
I’d find you some flowers.
And for once, I wouldn’t need my guitars
‘Cause right now I’d rather be in your arms.
Yeah you heard it right, I wouldn’t need my guitars.
I’d rather be in your arms.
You’re right, you can keep my guitar.
I’d rather be in your arms.

‘Cause all I need to do is close my eyes
And you’ll be right by my side.
‘Cause all I need is you – you’re in my mind.
Everything’s gunna be all right.
‘Cause a thousand miles wouldn’t keep me from seeing you.
I said, a thousand miles wouldn’t keep me from seeing you.

‘Cause all I need is you, you’re in my mind.
Oh yeah.
‘Cause all I need to do is close my eyes
And you’ll be by my side.
All I need to do… is be with you.
Everything I do – I do it, boy, for you. *


Całość się ślicznie współgrała. Potter był naprawdę oczarowany talentem swojego chłopaka. Po jego policzkach spłynęły łzy, kiedy ukochany odstawiał sprzęt. Przysunął się bliżej niego, oplatając jego tors rękami.
-To było piękne- szepnął. Na policzkach arystokraty pojawiły się delikatne rumieńce.
-Napisałem to dla ciebie już dawno.
-Dla mnie?
-No pewnie, głuptasie. Chciałem ci to pokazać od razu, tylko wcześniej nie było jakoś okazji, bym mógł to zrobić. Tyle się jednak ostatnio działo, że postanowiłem to wykorzystać, jako taki mały prezent. Przepraszam, kochanie.
Brunet uśmiechnął się lekko. Nachylił się i delikatnie musnął usta Draco. Ich pocałunek był czuły i tęskny. Harry położył dłoń na policzku blondyna, a ręka Malfoya znalazła się na udzie wybrańca. Leniwie poruszali wargami, napawając się chwilą. Po chwili odsunęli się z uśmiechami.
-Wina?
Gryfon skinął, a na jego twarzy były dobrze widoczne rumieńce. Blondyn podał mu kieliszek z trunkiem, który wolno sączyli, cicho rozmawiając. Nikt ich nie słyszał, jednak czuli, że tak jest lepiej. Nie zakłócali przyjemnej atmosfery.
Kiedy butelka była pusta, a alkohol buzował w żyłach, Draco zaproponował, żeby się po prostu położyli spać. Harry jednak miał inne plany. Przysunął się do ukochanego i złączył ich usta. Całowali się powoli, ręka ślizgona sunęła po udzie bruneta, zbliżając się do jego rozporka. Harry przyciągnął chłopaka bliżej siebie, tak, że teraz Malfoy leżał na nim. Obaj czuli narastające podniecenie, kiedy pozbywali się ubrań, całując każdy skrawek swoich ciał. Arystokrata czule całował tors ukochanego, coraz bliżej będąc jego przyrodzenia. Po chwili podniósł głowę i spojrzał Harry'emu w oczy.
-Jesteś pewien?
Nie był.
Jednak skinął głową, a oczy mu błyszczały. Blondyn uśmiechnął się lekko i pocałował główkę jego penisa.
Obaj wiedzieli, że mogą tego żałować.

Jednak czuli, że kiedy ich usta się łączyły cała reszta przestawała mieć znaczenie. Wiedzieli, że kiedy spędzają razem czas, wszystkie zmartwienia, problemy i zawody przestawały istnieć.


Kochali się, choć żaden nie chciał tego przyznać.
\\wyimaginowana.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz