Z GÓRY MÓWIĘ, ŻE CAŁE OPOWIADANIE JEST TYLKO WYMYSŁEM MOJEJ WYOBRAŹNI. POMAGA MI MOJA PRZYJACIÓŁKA, A OTHERSIDE MA WSPÓLNEGO Z KSIĄŻKĄ CZY FILMEM JEDYNIE BOHATERÓW I NIEKTÓRE WYDARZENIA.
DLACZEGO TO PISZĘ? BO MOJA DRUGA PRZYJACIÓŁKA JEST UPIERDLIWA I SIĘ STRASZNIE CZEPIA ;)
A JAK JUŻ JESTEM PRZY INFORMACJI TO SZCZERZE DZIĘKUJĘ ZA KAŻDY KOMENTARZ, BO TO STRASZNIE MOTYWUJE <3
BĘDZIE MI MIŁO, JEŚLI TYM RAZEM WIĘCEJ OSÓB ZOSTAWI ŚLAD (WŁĄCZYŁAM OPCJĘ ANONIMOWYCH KOMENTARZY-WCZEŚNIEJ ZAPOMNIAŁAM) JESZCZE RAZ WSZYSTKIM DZIĘKUJĘ <3
I JESZCZE PRZY OKAZJI PIJANEGO SYLWKA, BEZ LEŻENIA POD STOŁEM I SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU! :*
I JESZCZE PRZY OKAZJI PIJANEGO SYLWKA, BEZ LEŻENIA POD STOŁEM I SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU! :*
A TERAZ NIE PRZEDŁUŻAM, ZAPRASZAM (:
enjoy, x
III
Malfoy
sztyletował ich wzrokiem. I nie tu wcale nie chodziło o to, że był
zazdrosny o Pottera,
Bo nie był!
Nott
poczuł się dość niekomfortowo, bo cholera, to jego reakcji
się najbardziej obawiał. Zacisnął powieki, ze względu na
świdrujące spojrzenie i czekał, aż arystokrata coś jeszcze
powie. Ku jego zdziwieniu to Potter zabrał głos.
-Malfoy,
nikt Cię nie nauczył, że nie wolno podsłuchiwać?
Theodore
gwałtownie otworzył oczy i spojrzał na Gryfona z szokiem.
-Potter,
nie nauczyli Cię, że Prefektom okazuje się szacunek?
-Prefektom,
a nie ślizgonom- zakpił Potter. Malfoy zmrużył oczy. Wszyscy
wiedzieli, że ta rozmowa kieruje się w bardzo złym
kierunku.
-Gryffindor
traci dziesięć punktów.
Nott
zauważył, że ręce jego przyjaciela zaciskają się w pięści.
Złapał go za ramię.
-Harry,
odpuść.
Ślizgon
czuł, że chłopak rozluźnia się. Niewiele wprawdzie, ale
przynajmniej trochę. Dracon stał ze skrzyżowanymi ramionami i
patrzył na nich z pogardą. Tak, to była pogarda, a nie zazdrość!
-Chodźmy
na śniadanie, Theo.
Wyminęli
prefekta i ignorując resztę uczniów weszli do Wielkiej Sali.
Harry
przysypiał na eliksirach, kiedy poczuł rękę na ramieniu. Spojrzał
na Rona, który zdawał się być zmartwiony.
-Wszystko
w porządku, Ron?
-Ja
chciałem o to zapytać.
Brunet
nie wiedział o co chodzi. Po chwili zorientował się, że patrzy na
niego cała klasa.
Ohh, cudownie-pomyślał-
Właśnie dlatego nikomu nic nie mówiliśmy, że się przyjaźnimy.
Pieprzony Nott.
Poderwał
głowę, kiedy usłyszał swoje nazwisko.
-Panie
Potter, widzę, że wykazuje pan ogromne zainteresowanie moją
lekcją.
Cholera.
-Zapraszam
do pana Malfoya, myślę, że wtedy przynajmniej będzie pan coś
hm..potrafił.
Snape
nienawidził go z całego serca, zresztą i vice
versa, doskonale to pokazując na każdej
pieprzonej lekcji. Choćby na tej teraz. Przydzielił go do Malfoya!
Pieprzonego Malfoya!
Spojrzał
na chłopaka, który miał ten swój drwiący uśmieszek.
Hmm,
Malfoy... Nie wiedział, co z nim nie tak. Nienawidził go od
pierwszego spotkania. Ślizgon gnębił go i jego przyjaciół w
szkole, tylko dlatego, że Harry odrzucił jego przyjaźń.
Arystokrata wszystkim dokuczał i na każdym kroku
pokazywał, jaki to on jest ważny. Szantażował uczniów i groził
swoim ojcem, kiedy tylko ktoś mu się sprzeciwił. Dodatkowo nie
umiał trzymać nerwów na wodzy i co chwila rzucał jakimś
zaklęciem, czy urokiem. No i jego popieprzony ojciec był
śmierciożercą. Taaaak, Harry miał mnóstwo powodów, żeby go
nienawidzić. Ale były też powody, dla których go nie
nienawidził, ale oczywiście brunet nigdy by się do tego nie
przyznał. Nie wiedział, że jego przyjaciele snuli podejrzenia.
-Długo
mam czekać, panie Potter?
Zły
brunet podniósł się i podążył w stronę ławki ślizgona.
-No,
Potter..Rusz się po składniki.
Chłopak
westchnął i chcąc uniknąć niepotrzebnej kłótni poszedł za
innymi uczniami, z myślą, że to będzie bardzo,
bardzo długa lekcja...
Na
obiedzie czuł się wyjątkowo źle i dziwnie. Czuł na sobie czyjeś
spojrzenie, ale nie widział nikogo, kto by go obserwował.
Zrezygnowany wpatrzył się w swój talerz, ale nie chciał nic jeść.
Czego nie można było powiedzieć o Ronie, bo on to nawet nie
wiedział, co je- tak chłonął swój posiłek. Harry nie miał już
siły, żeby siedzieć z przyjaciółmi, więc zaczął się
podnosić,by wyjść z Wielkiej Sali, jednak zatrzymała go
zmartwiona Hermiona.
-Harry,
gdzie idziesz? Zaraz mamy lekcje..
-Źle
się czuję, Herm. Nie idę na kolejne zajęcia, zobaczymy się
później.
Wstał
ze swojego miejsca, ale zatrzymał się jeszcze przy przyjaciółce.
-Nie
martw się o mnie, Mionka. Przejdzie mi- pocałował ją w głowę i
opuścił pomieszczenie zamyślony, nie zauważając zmartwionych
ślizgońskich tęczówek wpatrzonych w niego.
Zbliżał
się do Wieży Gryffindoru, kiedy na kogoś wpadł. Albo ktoś na
niego.. No nieważne.
Spojrzał
na „ofiarę” i zdziwił się.
-Cho? Co
ty tutaj robisz?
-Oh,
Harry. Szukałam Cię.
Krukonka
złapała Harry'ego za rękę i pociągnęła w tylko sobie znanym
kierunku.
-Cho.
Cho. CHO!-Potter wyszarpnął dłoń-Czekaj! Gdzie idziemy?
-Muszę
z Tobą pogadać.
-O czym?
-No
chodź.
-Cho..
-Chodzi
o Cedrika.
W tym
momencie Harry przestał się opierać i ruszył za dziewczyną.
||Wyimaginowana
Rozdział jak zwykle genialny *^* Ale czemu musialas skończyć w takim momencie, grr.
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwoscia czekam na następny i życzę jak najwięcej weny! ♥
Miyuki
Nieźle, nieźle... Ale używaj słowa "pieprzony" ze rwa razy mniej. Będzie lepszy efekt. Jak się używa jakiegoś słowa zbyt często to traci ono na swojej mocy i wartości. Taka mała rada:)
OdpowiedzUsuńShila:**