niedziela, 1 maja 2016

Rozdział 19

enjoy, x

/.../- wężomowa

PS https://youtu.be/ciRbg0NGRaE ----> Link do drugiego zwiastunu, który uważam jest o niebo lepszy od poprzedniego. Polecam!
Zapraszam także na stronkę na fb ---> https://www.facebook.com/othersidedrarryff/
-------
 -Harry, dobrze Cię widzieć!
-Dzień dobry, pani Weasley.
Gryfon uśmiechnął się, kiedy matka jego przyjaciół wyściskała go mocno. Podszedł do Arthura i podał mu dłoń. Czuł się nieco dziwnie tutaj. Wiedział, że znaleźli się tu, ponieważ Ron musiał pożegnać się z rodzicami. W końcu nie będą mieli bardzo długo kontaktu, no i nie wiedzieli czy wrócą.

Harry razem z Hermioną usiedli przy stole i zajęli się cicho rozmową. Granger bardzo martwiła się o swojego przyjaciela, a misja, którą mieli wykonać przekraczała wszelkie granice normalności. Westchnęła głęboko, kiedy zauważyła, jak bardzo Potter jest zmęczony tym wszystkim. Jeszcze wczoraj mogła oglądać jego szczery uśmiech i prawdziwe szczęście, a dzisiaj.. Dzisiaj Harry był smutny, a choć rozmawiali, on myślami wciąż był w Hogwarcie.
Wybraniec ukrywał coś przed nimi, ale Hermiona uważała, że jeśli będzie gotowy, to sam im powie. Nie będzie na niego naciskać, bo mieli dużo ważniejsze rzeczy na głowie. Choćby znaleźć horkruksy.
Jej rozmyślania przerwał głośny łomot. Odwróciła się i spojrzała z politowaniem na bliźniaków. Kiedy usłyszała śmiech, od razu wiedziała, że humor jej przyjaciela się poprawił. Postanowiła tym razem nie postawić rudzielców do pionu. Tym razem.

-No proszę, proszę, kogo my tu mamy? Wielki Harry Potter postanowił odwiedzić nasz dom. Miło.
-Cześć, Harry.
-Fred, George.- skinął obu chłopcom, a po chwili był zmiażdżony w uścisku. Tak, wszyscy naprawdę lubili Harry'ego.
-Co was tu sprowadza?
W pomieszczeniu nastała głucha cisza, którą przerwał szloch Ginny.

Malfoy siedział na skraju zakazanego lasu i patrzył w niebo. Czuł się źle, mimo że Harry'ego nie było dopiero kilka godzin. Tęsknił za nim. Chociaż wiedział, że to po prostu tylko miesiąc, który spędzi z rodziną przyjaciela. Objął rękoma kolana i położył na nich głowę. Zacisnął mocno powieki.
-On przeżyje, on wróci. To tylko miesiąc, Draco. Za miesiąc go zobaczysz.
-Gadasz do siebie, Malfoy?
Zignorował osobę, która postanowiła się z niego ponabijać. Kiedy poczuł dłoń na ramieniu, otworzył oczy i spojrzał na Notta.
-On wróci, Draco. Nie martw się.
Nawet Theo w to nie wierzył.

-Mamo..Ja..My..-Ron zaczerpnął powietrza-My wyruszamy w poszukiwaniu horkruksów. Nie..Nie będziemy mieli kontaktu. Przyjechałem, żeby się pożegnać.. My nie..nie wiemy czy wrócimy..
Ron zacisnął powieki, ale łzy i tak wydostały się na powierzchnię.
Harry poczuł się źle, bo wiedział, że to było jego winą.
Hermiona położyła dłoń na ramieniu przyjaciela.
Bliźniacy patrzyli na siebie zdenerwowani.
Pani Weasley zacisnęła usta.
Pan Weasley był w szoku.
Ginny płakała.
Zdecydowanie nie tego chcieli. Nie chcieli sprawić tyle bólu swoim bliskim.

Cedrik tępo siedział pod drzewem i słuchał paplaniny Cho.
-Cedrik, mógłbyś mnie posłuchać?
-Przecież słucham.
Krukonka westchnęła, siadając obok chłopaka i kładąc mu dłoń na kolanie.
-On wróci.
Były puchon spojrzał na nią z niedowierzaniem.
-Naprawdę w to wierzysz?

Harry, Ron i Hermiona mieli przygotowany plan. Kilka miesięcy temu wielosokowali się w pracowników ministerstwa magii i wykradli medalion Salazara Slytherina. Od tamtego czasu zastanawiali się, jak go zniszczyć.
Horkruks był ukryty w pokoju życzeń, gdzie nikt nie mógł go znaleźć. Teraz, kiedy opuścili Hogwart, udając się na misję, nosili go na szyi na zmianę, co wpływało na ich zachowanie.
Trójka gryfonów tułała się, szukając bezpiecznego miejsca i nigdy nie zostając w nim na tyle długo, by ktoś mógł ich odnaleźć. Po trzech tygodniach zaczęło się robić trudniej. Zbyt długie noszenie medalionu źle na nich wpływało, a wciąż nie wiedzieli jak go zniszczyć. Do pewnego wieczoru.
Kiedy Harry dostrzegł w zamarzniętym jeziorze miecz, postanowił po niego zanurkować, gdyż zwykłym zaklęciem nie dało się go przywołać. Medalion zacisnął mu się na szyi i z opresji uratował go Ron, wyławiając go z wody razem z mieczem.

Theodore i Draco siedzieli w bibliotece. Obaj stwierdzili, że skoro się tylko zadręczają, mogliby się pouczyć. I tak nie mieli nic lepszego do roboty, a mieli test z transmutacji. I o ile Nott się skupił na treści czytanego podręcznika, Malfoy myślami był daleko. Niby czytał, a tak naprawdę nic nie wiedział. Martwił się. Harry'ego nie było już trzy tygodnie. Nie odzywał się. Draco nie wiedział czy on w ogóle żyje. I bardzo starał się wierzyć, że tak.

Harry położył relikt na kamieniu i spojrzał na niego.

- /Raz... Dwa... Trzy... Otwórz się/ – Wysyczał brunet w języku węży. Medalion otworzył się - Przebij – nakazał rudzielcowi i przytrzymał horkruksa na kamieniu. Ale zanim Ron zdążył upuścić miecz, by zniszczyć medalion, ten przemówił. Wyłoniła się z niego para. Harry i Hermiona, którzy wyglądali na szczęśliwych.

Ginny była zmęczona. Od kiedy Ron, Hermiona i Harry wyruszyli, praktycznie nikt się w domu nie odzywał. Jedynie bliźniaki próbowali czasem coś wymyślić, żeby rozweselić rodzinę, ale marnie im to szło, gdyż sami się martwili. Nastroju też nie poprawiało radio, które wciąż informowało o kolejnych atakach. Wyglądało to tak, jakby złota trójca wyruszyła i zniknęła. Nagle. Zero kontaktu. Ginny czasem wysyłała sowy do Neville'a. Pytała co u niego i jak wyglądają sprawy w Hogwarcie. Z każdą jego odpowiedzią było coraz gorzej.

Ron zatrzymał się zszokowany. Relikt przemówił.
-Twoja matka przyznała- zaczął obraz jego przyjaciela- że wolałaby mnie jako syna, że cieszyłaby się z zamiany..
-Jaka kobieta nie wolałaby jego? Jaka kobieta chciałaby ciebie? Jesteś niczym, niczym, niczym w porównaniu do niego..- Hermiona zadrwiła z niego, oplatając się wokół Harry'ego i łącząc ich usta w namiętnym pocałunku.
-RON, PRZEBIJ TO!- ryk Harry'ego wyrwał rudzielca z transu. Krzyknął i opuścił miecz na horkruks, niszcząc przerażające wersje przyjaciół. Zostały tylko szczątki medalionu i miecz wiszący luźno w dłoni ciężko oddychającego Rona.

Hagrid jak zwykle siedział przy swojej chatce. Było zimno, ale on nie zwracał na to uwagi. Nie czuł żadnego chłodu, oprócz tego w swoim sercu. Czuł się pusty, jakby czegoś brakowało. I brakowało. Harry'ego. I choć Dumbledore starał się dotrzymywać towarzystwa półolbrzymowi, to on nadal się martwił. I najwidoczniej nie miał zamiaru przestać.

Dumbledore też nie czuł się na siłach. Bał się o chłopca, który był dla niego jak syn. Pragnął, żeby ten wrócił cały i zdrowy. Mimo że wiedział, że chłopak musi zginąć w zbliżającej się walce. Nadal jednak się łudził, że Harry znajdzie sposób. Że przeżyje, a przy okazji uratuje ten świat.
Profesor chciał, żeby Harry już wrócił. Miał dla niego ważne informacje, które na pewno uszczęśliwią chłopca. Jednak był jeszcze jeden powód, dla którego Harry powinien jak najszybciej wrócić.
Draco Malfoy upadał coraz niżej.

Kiedy chłopcy wrócili do Hermiony, ta mocno wyściskała ich obu. Poczuła, że kamień spada jej z serca. Żadnemu nie stała się krzywda, a medalion był zniszczony. Właściwie to misja była zakończona. Mogli wrócić. Do domu.
Siedzieli jeszcze do późna. Cieszyli się, bo zrobili ogromny krok w stronę pokonania Voldemorta.
Tej nocy Harry ponownie miał wizję. Nie powiedział o tym przyjaciołom.

Neville nie chciał okłamywać Ginny, więc pisał jej wszystko, co działo się w Hogwarcie. Wiedział, że rudowłosa strasznie to przeżywa, a jednak..
W ostatnim liście zapytał jej co z ich przyjaciółmi.
Nie dostał odpowiedzi.

Trójka przyjaciół postanowiła wrócić do Nory, na święta. Za niecałe dwa tygodnie mieli wrócić do Hogwartu, czyli był to tydzień później niż reszta. Mogli wrócić wcześniej, ale tak naprawdę Ron bardzo chciał zostać. Więc tylko Ginny wracała do zamku.
Harry, Ron i Hermiona uśmiechnęli się i złapali za ręce. Dziewczyna wyciągnęła świstoklik i teleportowali się.
wyimaginowana

1 komentarz:

  1. Czytam to czytam i stwierdzam, że to jest zajebiste

    OdpowiedzUsuń