wtorek, 27 września 2016

Rozdział 38

Postarajcie się nie znienawidzić nikogo po tym rozdziale, 
a szczególnie mnie.
Kocham was mocno.
enjoy, x
---
  XXXVIII
-Może jednak sprawdźmy w zamku?
-Daj spokój, Granger i reszta przeszukują go od śniadania. Zbliża się kolacja.
-Nie zaszkodzi spróbować.
-No dobra.. Może masz rację.. Ale ty tu zostajesz!- dodał, widząc podnoszącego się z trawy chłopaka- nie potrzebujemy więcej problemów.
-O to się nie martw, potrafię się ukryć.
Ślizgon prychnął, kręcąc głową w niedowierzaniu i skierował się do zamku.
-Ej, Nott?- chłopak przystanął i obrócił się przez ramię- Harry będzie cię potrzebował niedługo.
Theodore nic nie odpowiadając zniknął w gęstwinie drzew. Spojrzał w ciemne już niebo i zaczął się zastanawiać ile zostało im czasu.

Malfoy niepewnie patrzył w oczy swojego- jeszcze- chłopaka. Wiedział, że Harry jest zły. Zresztą, wcale mu się nie dziwił. Sam pewnie byłby wściekły za takie słowa.. Wzdrygnął się. Wiedział, że „przepraszam” nie załatwi sprawy, ale po prostu nie wiedział, co zrobić. Zjebałem i tyle.
Draco westchnął cicho i podszedł ponownie do chłopaka. Złapał jego dłonie, ale Harry się wyrwał. Arystokrata zamknął na chwilę powieki, chcąc powstrzymać łzy. Kiedy je otworzył, Potter miał obojętny wyraz twarzy.
-Harry nie skreślaj mnie- szepnął, trzęsącym się od nadmiaru emocji głosem. Wybraniec prychnął.
-Słuchaj, kilka tygodni temu prawie pieprzyłeś się z Woodbridgem na błoniach, znikasz ostatnio na całe godziny i dziwnym trafem Aarona też nigdzie nie widać wtedy, wracasz późno, przesiąknięty nie wiadomo czym i jesteś zawsze wyczerpany, jakbyś wrócił co najmniej z burdelu. Robisz mi cholerne sceny zazdrości o Notta i czepiasz się jednego pocałunku z Cedrikiem, chociaż to TY do kurwy nędzy zawiniłeś! A na sam koniec stwierdzasz, że przez ostatnie trzy lata się puszczałem i jestem męską. I wiesz co? Masz rację, jestem. Bo naiwnie ci zaufałem, jak ostatni idiota poszedłem z tobą do łóżka, wierząc kurwa, będąc pewnym, że mnie nie zranisz. Że nie jestem dla ciebie tylko zabawką. Ale cóż, jestem głupi. Ale wiesz? Ten jeden cholerny raz nie postąpię jak kretyn. Zachowam dumę i resztki swojej godności, Malfoy. Nie wiem w sumie i nie chcę wiedzieć, czego oczekiwałeś. Wiem jedno. Zapomnij o tym, co nas łączyło. Bo ja już nie chcę, żeby cokolwiek między nami było.
Draco był zaskoczony. Nie oczekiwał, że Harry mu wskoczy w ramiona po jednym „przepraszam”, ale nie sądził też, że wygarnie mu wszystko i zostawi z niczym. Nim się otrząsnął, Harry schodził już ze schodów.
Tłumił łzy, tak bardzo nie chcąc, by wypłynęły. Boleśnie zacisnął palce na różdżce, nie marząc teraz o niczym innym poza śmiercią. Był tak kurewsko zły za to wszystko. Mogłem posłuchać Cedrika. Miał rację. Czemu on kurwa zawsze ma rację?!
Czuł żal. Był w roztargnieniu. Tak bardzo chciał wybaczyć Draco i o wszystkim zapomnieć, ale tak bardzo nie mógł tego zrobić. Przystanął pod schodami i ukrył twarz w dłoniach. Poczuł dłoń na ramieniu i chwilę później ścianę za plecami. Czuł, jak ktoś odrywa mu dłonie od twarzy i zobaczył twarz chłopaka, którego tak kurewsko kochał.
-Nie ma mowy. Nie pozwolę ci tego skończyć. Nie pozwolę, rozumiesz?! Za bardzo mi na tobie zależy, cholerny gryfiaku! Nie pozwolę zaprzepaścić tych kilku cudownych miesięcy przez jeden jebany błąd! Zbyt długo czekałem, żeby się z tobą umówić, a kiedy kurwa już zostaliśmy parą, to jakbyś nie zauważył, co chwilę ktoś nam rzuca kłody pod nogi! Do jasnej cholery, zależy mi na tobie! Zrozum to wreszcie! Byłem zły, trochę mnie poniosło i tyle! Nie chciałem tego powiedzieć, nie myślałem, co mówię! Kocham cię, kurwa i kochałem cię już dawno temu! Przecież nie stało się to od tak, nagle! Nie pokochałem cię z dnia na dzień, kiedy się umówiliśmy! Prawda jest taka, że to trwa już od czterech jebanych lat! Od czterech na pewno! Podobałeś mi się już na samym początku, w pierwszej klasie! Jednak wtedy byłem tylko głupim dzieciakiem, który myślał, że odrzucenie przyjaźni to największa zbrodnia świata! Wtedy nie wiedziałem nic... W pierwszej klasie, kiedy na uczcie pożegnalnej Dumbledore wspomniał o waszym heroicznym czynie, o tym jak pokonałeś Sam Wiesz Kogo, zaimponowałeś mi wtedy cholernie.. A kiedy w drugiej klasie uratowałeś tą małą rudą... A później Black był na wolności i wszyscy wiedzieli, że on na ciebie czyha.. I się okazało, że on jest dobry... A potem dostałeś się do turnieju i kurwa.. Nie wiem.. Myślałem, że umrę, kiedy widziałem, jak uciekałeś przed smokiem i potem wróciłeś z.. I on się odrodził.. A potem całowałeś się z tą całą Chang i na szóstym roku ty i Weasleyówna.. A teraz, na początku ty i Nott.. Ja nie potrafię.. Ja wiem, że byłem dupkiem i nadal nim jestem, ale.. Robisz ze mnie lepszego człowieka i kurwa.. Kocham cię, Harry. Rozumiesz? Kocham cię tak bardzo mocno, że to boli. Proszę, nie zostawiaj mnie..- dokończył szeptem, a po policzkach spłynęły pierwsze łzy.
Harry pokręcił głową i odepchnął lekko od siebie chłopaka. Stanął z założonymi rękami i choć w środku się złamał, a serce krzyczało, żeby wybaczyć, tym razem Potter zaufał rozumowi.
-Dlaczego mam ci uwierzyć? Okłamałeś mnie już tyle razy, że nie wiem, co jest prawdziwe w twoich ustach. Pokochałem kłamcę, możesz mi pogratulować- prychnął.
-Harry- jęknął ślizgon. Ukląkł przed chłopakiem i patrzył z dołu na ukochanego- Daj mi ostatnią szansę. Przyrzekam, że tego nie spieprzę. Harry, kocham cię..
Wybraniec westchnął, przymykając oczy. Przycupnął naprzeciw arystokraty i odgarnął mu zbłąkany kosmyk z czoła.
-Dajmy sobie trochę czasu, Malfoy. Parę dni przerwy dobrze nam zrobi.
-Ale ty wyjeżdżasz- chlipnął.
-Tak, ale dopiero za jakiś czas. Muszę po prostu pomyśleć, okej? Przez parę dni poudawajmy, jakbyśmy nie byli nigdy parą, zgoda? Wiem, że nie będzie łatwo, bo mnie sama myśl przeraża, jednak ja potrzebuję czasu, Malfoy. Kilka dni.
-Ale.. Sobota..
-Wiem. Pójdę z Theo, a ty poszukaj kogoś z kim możesz pogadać. Będzie dobrze- ścisnął jego dłoń i wstał na równe nogi. Spojrzał z góry na już byłego chłopaka- Może Aaron będzie chętny?
Nie mógł się powstrzymać od tej uwagi. Wyszedł na korytarz zostawiając zapłakanego Draco samemu sobie. Skierował się na błonia, gdzie siedzieli jego przyjaciele.

Hermiona, Ron i Ginny stali oparci o pnie drzew,a każde z nich było pogrążone w swoich myślach. Każdy analizował inne miejsce, w którym aktualnie mógł przebywać Harry. Żadne nie spodziewało się chłopca tak blisko, choć tak daleko.
-Przepraszam.
Trójka natychmiast odwróciła się na znajomy dźwięk głosu. Przed nimi stał Harry ze spuszczoną głową i łzami cisnącymi się do oczu. Stali w szoku. Pierwsza otrząsnęła się Ginny, przytulając mocno wybrańca. Zaraz później uściskał go przyjacielsko Ron, by na sam koniec na szyję mogła mu się rzucić Hermiona.
-Musiałem pomyśleć.
-Nic ci nie jest?
-Nie.
Hermiona mocniej przytuliła przyjaciela, a po jej policzkach spłynęły dwie łzy.
-Nigdy więcej tego nie rób- szepnęła cicho.

Całą czwórką weszli do wielkiej sali, gdzie jak zawsze znaleźli się w centrum uwagi. Theodore, który cały czas zastanawiał się, co z jego przyjacielem, poderwał się do góry i od razu pobiegł do Pottera, rzucając mu się na szyję. Scenę tę obserwował, siedzący w kącie, smutny Draco. Nott złapał dłoń wybrańca i siłą wyciągnął z pomieszczenia. Nie szczędził przy tym wulgaryzmów. Kiedy już znaleźli się przed zamkiem, Nott automatycznie przytulił się do wybrańca. Tą jakże czułą scenę przewał Snape.
-Potter. Czy ty zawsze musisz ściągać na siebie uwagę? Poza tym z tego co wiem, spotykasz się z Draco, więc możesz mi to wyjaśnić?
Harry spojrzał spode łba na nauczyciela.
-Z całym szacunkiem profesorze, ale to nie jest pańska sprawa.
-W sumie, nie obchodzi mnie to z kim się puszczasz, jednak wolałbym, żebyś zostawił moich podopiecznych.
-Ja bym wolał pana nigdy nie spotkać, a jak widać nie można mieć wszystkiego. Więc łaskawie proszę nas zostawić, bo chciałbym- tu przerwał i musnął usta przyjaciela- pocałować mojego chłopaka.
Snape warknął gardłowo i odszedł, odejmując Gryffindorowi pięć punktów. Harry spojrzał na zarumienionego Theo, u którego w brzuchu szalało stado motyli.
-Przepraszam.
Ślizgon westchnął, kiwając głową.
-Draco nie byłby zadowolony.
-Draco nie ma nic do gadania.
-Jak to?
-Draco nie jest moim chłopakiem.
-Co?
Potter wzruszył ramionami, a z kieszeni spodni wyjął paczkę papierosów.
-Skąd to masz?
-Ze sklepu?
-Od kiedy..
-Od dzisiaj, tak myślę.
-Harry, to nie niezdrowe.
-Pieprzyć to. I tak prędzej czy później zginę.
Po wypowiedzeniu tego zdania oberwał mocno w głowę, ale nie przejął się tym. Wsunął jednego szluga między wargi.
-Idę do Cedrika. Będziesz mnie krył?
-Mhm..
Odpalając papierosa odszedł, jednak przystanął.
-Idziesz ze mną na bal w sobotę?
Na ustach Theo zagościł zwycięski uśmieszek.
-Zastanowię się.
Harry przewrócił oczami i ruszył w stronę lasu. Wchodząc między drzewa czuł się obserwowany.

Cedrik nie potrafił ukryć uśmiechu, wkradającego się na usta, kiedy Harry oznajmił, że po raz kolejny w życiu nie wie co robić. Oczywiście, chciał szczęścia byłego chłopaka, jednak doskonale wiedział, że Malfoy to tylko zwykły dzieciak. Chwilowy wybryk, który nie da Harry'emu tego, na co zasługuje, nie zaspokoi jego potrzeb. A Cedrik mógł mu to wszystko ofiarować z wielką przyjemnością. I zamierzał to perfidnie wykorzystać.
-Harry..
Podszedł do gryfona, który spojrzał na niego niepewnie. Uśmiechnął się czule i położył mu dłoń na policzku. Nachylił się, łącząc ich usta. Pocałunek był wolny i leniwy, właściwie delikatny, trochę niepewny i może niecierpliwy. Może.
Potter, czując narastające podniecenie, objął starszego w pasie, przyciągając bliżej siebie. Diggory uśmiechnął się przez pocałunek, uznając go za znak zwycięstwa. Widzisz Malfoy, jednak woli mnie. Odsunął się od kochanka i złapał jego dłoń, ciągnąc w głąb lasu, do małego domku, odkrytego jakiś czas temu. Popchnął go delikatnie na znajdujące się w środku łóżko i ściągnął jego szatę. Powoli rozpiął koszulę, a zaraz potem spodnie. Pocałował go jeszcze raz mocno i namiętnie, a kiedy się odsunęli, by nabrać powietrza, Harry patrzył głęboko w oczy byłego puchona. Zielone tęczówki przepełnione były żalem, smutkiem i tęsknotą
-Pomogę ci zapomnieć- szepnął Cedrik wprost w usta ukochanego, po czym złączył je ze sobą ponownie. Powoli zsuwał spodnie bruneta, a pocałunki przeniósł na szyję. Pozbył się swojego swetra i zrzucił koszulę z ramion gryfona. Usłyszał jęk zawodu, kiedy po raz kolejny się odsunął, tym razem by ściągnąć koszulkę. Wrócił do ciała wybrańca, przesuwając się na klatkę piersiową. Nie zwracał uwagi na fakt, że był luty, a oni byli prawie nadzy w nieogrzewanym domku w środku lasu. Pragnął Harry'ego tak bardzo, że tylko jego sprzeciw mógłby go powstrzymać od kochania się z nim. Chciał mu sprawić przyjemność i wciąż pamiętał jak to zrobić. Czemu miałby z tego nie skorzystać?
Chciał tylko, aby Harry był szczęśliwy, spełniony i kochany. Wszystko dla tego chłopca.
Słyszał sapanie i jęczenie młodszego, kiedy językiem schodził coraz niżej, bliżej bielizny. Wsunął jeden palec za gumkę bokserek i pociągnął je nieco w dół. Wciąż pamiętał, jak uprawiali seks w łazience prefektów lub dormitorium Hufflepuff'u. Gdyby kilka miesięcy później ktoś nie próbował go zabić, nigdy nie straciłby Harry'ego. Nigdy nie musiałby się ukrywać. A Malfoy nigdy nie odbiłby mu chłopaka.
Otrząsnął się. Pociągnął za majtki, które zjechały na uda. Jego nadgarstek przytrzymał Harry.
-Cedrik- jęknął. Było mu trudno, wzrok wciąż miał zamglony, kiedy odpychał od siebie starszego chłopaka- Cedrik przestań.. Cedrik, ja nie chcę..
Te słowa zatrzymały na chwilę Diggory'ego. Zaskoczony nie wiedział co się dzieje. Po chwili zszedł z byłego chłopaka i pomógł mu się podnieść. Patrzył na niego, kiedy się ubierał. Potter wyszedł na mroźne, zimowe powietrze i skierował się do zamku. Czuł się źle, bardzo źle. Był przy jeziorze i już miał znikać między gęstwiną drzew, kiedy Cedrik się odezwał.
-Chciałem ci się oświadczyć.
To nie było kłamstwem. Diggory miał kupiony pierścionek i gotowy plan. Zaraz po turnieju miał zamiar klęknąć na jedno kolano, choćby przed całą szkołą, i prosić tego uroczego gryfona o rękę. Pragnął spędzić z nim resztę swojego życia, nawet jeśli nie podobało się to innym. Ale wyszło jak wyszło i musiał się ukrywać. Nigdy jednak nie przestał kochać Harry'ego. Nigdy. A wiadomość, że on spotyka się z Malfoyem łamała mu serce na miliony kawałków.
-Co?
Harry odwrócił się zaskoczony, że Cedrik w ogóle poszedł za nim. Rozdziawił buzię i mierzył niedowierzającym spojrzeniem mężczyznę przed nim.
-Zaraz po turnieju. Miałem przygotowany plan. Wszystko było gotowe. Pierścionek, miejsce, przemowa. Byłem gotów błagać cię o rękę przy całej szkole, bo kurwa, nie wyobrażałem sobie życia bez ciebie. Zresztą, nadal nie wyobrażam. Nawet teraz, bez jakichkolwiek świadków, stworzonego klimatu, przygotowanej przemowy czy odpowiedniego miejsca jestem w stanie klęknąć- jak powiedział, tak zrobił- wyciągnąć pierścionek, który przez trzy lata cały czas jest ze mną- z kieszeni niedopiętych spodni wyjął małe pudełeczko- złapać twoją dłoń- chwycił jego rękę- nadal jestem gotów prosić cię, abyś został moim mężem- powiedział, a jego oczy błyszczały. Nieoczekiwanie jednak wstał i odsunął się kawałek, zamykając pudełko- Ale nie zrobię tego. Ty wolisz jego ode mnie. Kochasz dupka, który wykorzystuje cię do bycia w centrum uwagi i tego nie widzisz. Nie chcesz mnie i okej, droga wolna. Tylko pamiętaj, że ja nie odejdę. Nie zniknę z twojego życia. Nie pozwolę o sobie zapomnieć, Potter.
Niespodziewanie Harry podszedł do byłego chłopaka, złapał jego kark i przyciągając do siebie gwałtownie wpił się w jego usta. Zaskoczony Diggory, objął gryfona w pasie.
-Przyjąłbym oświadczyny. Zgodziłbym się.
Były puchon westchnął, słysząc czas przeszły.
-Teraz też?
Harry jednak nie odpowiedział, tylko odsunął się. Nim spuścił głowę, w jego oczach widać było smutek i zaprzeczenie. Splótł dłonie i bawił się palcami, a butem grzebał w trawie.
-No tak..
-Kocham go.
-Jasne. Tylko kiedyś kochałeś mnie.
-Przepraszam.
-Zastanów się- mruknął były puchon i przyciągnął chłopaka do siebie. Złoty chłopiec westchnął, czując dłoń byłego kochanka w kieszeni spodni- proszę.
Skinął i odsunął się. Skierował się do zamku, znikając pomiędzy drzewami. Do jego uszu dotarły ostatnie słowa Cedrika:
-Stara miłość nie rdzewieje, kochanie.

Skonsternowany wybraniec siedział w wielkiej sali i grzebał widelcem w talerzu. W nocy nie zmrużył oka, bo w głowie wciąż szumiały mu słowa Cedrika. Na śniadaniu był nieobecny, a świadomość, że następnego dnia miał się odbyć bal tylko go dobijała. A Harry.. Nie wiedział co robić. Jego chłopak-niechłopak siedział kilka metrów dalej, obserwując go. Nott tuż obok. A Cedrik był w lesie. Potter był na rozdrożu. Musiał wybrać pomiędzy trzema chłopakami.
Gdzie każdego darzył uczuciem.
Poczuł szturchnięcie, więc podniósł głowę, napotykając zmartwione spojrzenie przyjaciółki. W tym momencie przyszło mu coś do głowy.
-Mionka, możemy pogadać?
Gryfonka skinęła i wstała, kierując się do drzwi. Harry ruszył za nią. No bo kto mi pomoże, jak nie Hermiona?

Weszli do pustej klasy i zamknęli drzwi zaklęciem.
-Co się dzieje?
-Cóż.. Cedrik mi się oświadczył.
Zaskoczona dziewczyna spojrzała na przyjaciela.
-Jak to?
I Harry zaczął opowiadać o całej rozmowie z Cedrikiem. I o tym jak bardzo za nim tęsknił. W międzyczasie wyjął papierosy, za co dostał porządny opieprz od Hermiony, ale przecież jej nie posłuchał.
Dziewczyna westchnęła i usiadła, słuchając z ogromnym zainteresowaniem. Harry za to czuł się coraz gorzej z każdym słowem i palił jednego papierosa za drugim. Potter opowiedział o wszystkim, czego się dowiedział od Diggory'ego poprzedniego wieczora. Napomniał też o przerwie z Draco, niepewnym i irracjonalnym uczuciu do Notta oraz coraz dziwniejszym zachowaniu Rona. Powiedział przyjaciółce wszystko, co mu ciążyło. I może mu ulżyło.
-Hm. Wygląda na to, że twoje życie uczuciowe można porównać do zbliżającego się starcia z Voldemortem- powiedziała nieco rozbawiona gryfonka, kiedy Harry skończył mówić
-Bardzo śmieszne, doprawdy.
-Przepraszam-zachichotała. Potter mimo wszystko, uśmiechnął się kącikiem ust.- Słuchaj.. Wiem, że Ronowi ostatnio odbija, sama to zauważyłam. Co do Notta, to.. Wiesz.. Znacie się długo, wasza przyjaźń jest bardzo zażyła jednak nie jestem pewna czy warto ryzykować.. Jeśli chodzi o Draco to dość poważna sprawa, bo widać, że bardzo wam na sobie zależy i nie chcecie siebie stracić.. Nieświadomie oboje się ranicie, wiesz? Natomiast.. Hm.. Tu jest problem. Z Cedrikiem spotykałeś się przez niecały rok.. Okej, kochałeś go. Pamiętam jak za nim płakałeś i jak strasznie się cieszyłeś, kiedy go zobaczyłeś żywego.. Ale.. Pomyśl.. Czemu nie powiedział, że żyje? Mógł tylko dać znać.. Harry, coś mi tu śmierdzi i wiem, że tobie też. Wersja Cedrika jest na tyle irracjonalna, że.. No cóż.. Zastanów się Harry. Nie mogę podjąć decyzji za ciebie, ale myślę, że w głębi serca wiesz, czego pragniesz. Nie chcę naciskać, ale pamiętaj, że za niedługo wyjeżdżamy. Dobrze by było, gdyby sytuacja była już jasna, prawda? W końcu.. Dobrze by było do czego wracać..
Harry skinął. Wyszli z klasy i skierowali się na pierwsze tego dnia zajęcia. Obronę przed czarną magią.

Po skończonych zajęciach Harry postanowił porozmawiać z Cedrikiem. Skierował się więc do zakazanego lasu, odpuszczając sobie obiad. Nie zapowiedział, że się pojawi, więc pewnie będzie musiał poczekać parę minut na chłopaka. Przysiadł na kamieniu obok jeziora i zamyślił się. Co powinienem im powiedzieć?
Uśmiechnął się, kiedy zza drzew wyłoniła się jakaś postać. Jednak kiedy zobaczył, że Diggory nie jest sam, jego uśmiech znikł. Sięgnął po różdżkę, ignorując nagły ból blizny i wycelował w intruza. Spojrzał niedowierzająco na byłego chłopaka, próbując zrozumieć, dlaczego, ale nie potrafił.
-Harry.. Co ty tu..
-CO ON TU ROBI?!
Towarzysz uśmiechnął się drwiąco i skinął do byłego puchona, by po chwili zniknąć w głębi lasu.
-Harry..
-Lucjusz Malfoy?! Do cholery, ocipiałeś?! Chcesz nas skłócić, czy co kurwa zrobić?!
-Przepraszam- szepnął Diggory, udając skruszonego.
-Pierdol się, nie chcę cię znać- warknął, wracając do zamku.

Wieczorem wszedł zrezygnowany do pokoju wspólnego ślizgonów i zawołał Draco i Theo. Całą trójką od razu skierowali się do sypialni Malfoya, gdzie Potter rzucił zaklęcie wyciszające na pokój, przy okazji zamykając drzwi. Obaj patrzyli na niego z nadzieją i żalem. To było najgorsze uczucie, jakiego doświadczył w ostatnim roku.
-Byłem u Cedrika.
Chłopcy wytrzeszczyli oczy.
-Nikomu nie powiedziałeś?!
Wybraniec jednak zignorował pytanie i kontynuował, zwracając się do arystokraty.
-Był tam twój ojciec, nie wiem co Ced mu nagadał. Z góry uprzedzam, że jeśli powie ci, że my no ten.. mieliśmy pewien epizod, to hm.. Nie będzie to kłamstwem.
Malfoy przygasł, kiedy skinął głową.
-Tak, ojciec wspominał mi, że ostatniej nocy wy prawie..
Harry przymknął oczy, kiedy kiwał głową potakująco. Czuł się z tym źle. Nie byli razem, ale miał wrażenie, jakby zdradził chłopaka.
-Jutro bal. Nott spotkajmy się pod wielką salą.
-Nie zgodziłem się..
Potter zgromił go wzrokiem.
-Ostatnia sprawa do was obu. Wyjeżdżam w piątek.
-Co?! Przecież mówiłeś, że..
-Pozmieniało się, Malfoy. Posłuchajcie mnie uważnie. Nie czuję się z tym komfortowo i wy pewnie też. Nie łudzę się, że wrócimy, bo sprawy mogą się nieco skomplikować. Prawdopodobnie nie przeżyje.
-Ha..
-Zamknij się, nie skończyłem.
Więcej żaden już nie przerwał.
-Chciałem was tylko uprzedzić. Rozmawiałem z Hermioną. Kazała mi się zastanowić i dokonać wyboru. Nie mogę mieć was wszystkich, bo gdy wybiorę jednego, stracę dwóch pozostałych. Jeśli dokonam wyboru, stracę pozostałą dwójkę. Więc rozsądnie byłoby nie wybierać nikogo, ale właściwie, to chyba już wybrałem.
-Kogo?-wyrwało się z ust ślizgona, nim zdążył się ugryźć w język. Jego policzki i szyje oblał szkarłat. Harry uśmiechnął się kącikiem.
-Do Cedrika zawsze będę miał sentyment, był moim pierwszym. Theo, jesteś naprawdę przystojny i może czuję coś, ale..
-Nie to.
-Dokładnie. Z kolei Draco.. Kocham cię. I to cholernie mocno.
-Ale to nie mnie wybrałeś.
-To nie do końca tak. Theo zostawisz nas?
Ślizgon szybko opuścił pomieszczenie, klepiąc przyjaciela po ramieniu. Harry uśmiechnął się smutno, a w oczach były przeprosiny.
-Obiecaj mi, że mimo wszystko nic sobie nie zrobisz. Jeśli zginę...
-Kocham cię, gnojku.
Harry westchnął podchodząc do ukochanego.
-Spotkajmy się na wieży astronomicznej w niedzielę wieczorem, okej?
-Po co? I tak to nie mnie wybrałeś.
-Powiedziałem ci, że to nie tak. Muszę jeszcze pomyśleć. To tylko jeden dzień, kochanie.. Jeśli nie będziesz chciał, to nie przyjdziesz. Ja będę czekał. Kocham cię.
Pocałował jego czoło i opuścił lochy.
Czemu to wszystko jest takie skomplikowane?
/wyimaginowana

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz